aosporcieaosporcieaosporcie

6 lipca 2014

Mundialowo: Człowiek, który (prawie) zatrzymał Holandię. I Grecję, Anglię, Włochy i Urugwaj

Luis Suárez, Mario Balotelli, Wayne Rooney, Georgios Samaras i wreszcie Robin van Persie. Czy to jakieś nowe stowarzyszenie najlepszych napastników? Nie - to zaszczytne grono piłkarzy, którzy na Mistrzostwach Świata nie pokonali Keylora Navasa. Bramkarza, który być może już teraz jest jednym z najlepszych w swoim fachu na świecie, a może przede wszystkim zawodnika, który jest do wyjęcia za 10 milionów.

26 czerwca 2014

Mundialowo: Suárez zawieszony. FIFA znowu pokazuje "klasę"


FIFA ogłosiła dzisiaj, że Luis Suárez został zawieszony na dziewięć meczów międzynarodowych i na cztery miesiące z jakiejkolwiek działalności piłkarskiej, także klubowej. I (nie tylko) moim zdaniem, ta kara jest mocno przesadzona. Z kolei federacja znowu się ośmieszyła.

24 czerwca 2014

Piłkarskie Zbrodnie: Gra na remis niczym papierosy


Po wydarzeniach z ostatnich tygodni można rzec, że Mistrzostwa Europy powoli przestają być najbardziej elitarną imprezą na świecie. Po pierwsze, już od najbliższej imprezy będą na nich grać aż 24 drużyny. Po drugie, drużyny ze Starego Kontynentu w Brazylii póki co dostają (w większości) duży wpier... Do grona zacnych przegranych dołączyli dzisiaj Włosi. I to na własne życzenie.

Kiedy okazało się, że Włochom do awansu do 1/8 finału w ostatnim meczu grupowym będzie potrzebny tylko remis, wiele osób wpadło w zakłopotanie. Jedni uważali, że Cesare Prandelli na pewno nie zagra takiej typowej włoskiej papki, czyli mieszaniny cwaniactwa i ostrej gry. Inni mieli jednak nadzieję, że Włosi zagrają w taki sposób, do jakiego przyzwyczailiśmy się w ostatnich latach - piękny, finezyjny, techniczny. Dzisiaj potwierdziło nam się tylko powiedzenie, że nadzieja jest matką głupich.

Gra na wynik to nie gra
Papierosy to nałóg, który daje wybranym osobom satysfakcję i pozwala się na chwilę odprężyć. Wszystkich jednak tak naprawdę niszczą, a w końcu doprowadzają do wizyty w prosektorium. Można by pokusić się o stwierdzenie, że tak samo jest z grą na konkretny wynik, w przypadku dzisiejszego meczu Włochów z Urugwajem, na remis.

Na Arena das Dunas w Natal obejrzeliśmy bez wątpienia jedną z najsłabszych pierwszych połów w całym turnieju. Nie grali tam dzisiaj jednak ani Nigeryjczycy z Irańczykami czy też Japończycy z Grekami. Grali tam czterokrotni z dwukrotnymi Mistrzami Świata. Ci pierwsi zagrali na remis. I to było ich gwóździem do trumny.


Trochę się tego spodziewałem. Tego, że jednak Squadra Azzurra zagra defensywnie. No ale nie myślałem, że aż tak. To się oczywiście na nich zemściło.

Komuś w takich sytuacjach zwykle musi odwalić. W tym meczu odwaliło najpierw Claudio Marchisio, a potem Luisowi Suárezowi (o nim jeszcze za chwilę). Chamstwo piłkarza Liverpoolu nie okazało się jednak tak brzemienne w skutkach jak zachowanie zawodnika Juventusu.

Jego bezsensowny faul na Edinsonie Cavanim sprawił, że drużyna z Ameryki Południowej odzyskała jakby tlen. Dostała dodatkowego kopa. A przede wszystkim zyskała więcej miejsca w środku. I ostatecznie gola strzeliła.

Złoty Godín
Diego Godín to człowiek, o którym już wcześniej pisałem, że strzeli na tym Mundialu ważną bramkę. To on zapewnił Atlético mistrzostwo Hiszpanii, to on dzisiaj zapewnił też Urugwajowi awans z grupy śmierci.

Tutaj znowu odezwała się melodia przeszłości i fakt, że 28-letni defensor w przeszłości występował na pozycji ofensywnego pomocnika.

Nieświecące gwiazdy
Gdzie Mario Balotelli? Gdzie Luis Suárez? No właśnie nie wiadomo. Rzekomo są poszukiwani. Włoch już po pierwszej połowie gdzieś zniknął, bo niby w tej pierwszej połowie jeszcze na boisku był. Urugwajczyk nawet w drugiej był, bo chciał znowu sobie kogoś przekąsić. Padło na Giorgio Chielliniego.

To spotkanie było właśnie zapowiadane jako pojedynek na linii Balotelli - Suárez. Ostatecznie jednak obaj napastnicy na boisku byli tylko tłem. Zawodnik Milanu pewnie też padł ofiarom defensywnej gry swojego zespołu. Jednakże napastnik Liverpoolu powinien atakować.

I poniekąd robił to. Dzisiaj nie był jednak do końca sobą. Jednym z powodów mógł być fakt, że to jego drugi mecz z rzędu po kontuzji. Siły jednak odmówić mu nie mogę, szczególnie w sytuacji, w której postanowił znowu wziąć sobie kogoś na ruszt.

Tak, zrobił to ponownie. Tym razem ugryzł Giorgio Chielliniego. Nie bał się rosłego obrońcy Juventusu Turyn. Ten już po fakcie pokazywał nawet swoją ranę sędziemu. Nic to nie dało. Gryzoń z boiska nie wyleciał.

No i co teraz?
Ten Mundial dla Europejczyków jest fatalny. Honoru Starego Kontynentu będą bronić dalej najpewniej najdłużej Holendrzy, Francuzi i być może Niemcy. Z najlepszej czwórki naszego Euro w fazie pucharowej na pewno nie zagrają już finaliści, blisko odpadnięcia są też Portugalczycy.

Co do Prandelliego, to zgadzam się ze zdaniem Macieja Iwańskiego, który spotkanie to komentował ze stadionu w Natal. 56-letni szkoleniowiec to najlepsza możliwa obecnie dla Włochów opcja i myślę, że zmiana jego na kogoś innego byłaby błędem. Czas jednak pokaże.

Jedno jest pewne - Włochów też czeka jednak pewna przebudowa. Andrea Pirlo już wcześniej zapowiedział, że po Mundialu kończy z grą dla reprezentacji. Kto jeszcze? Dowiemy się tego zapewne w najbliższych dniach, a u wicemistrzów Europy możemy doczekać się podobnej rewolucji co u mistrzów, z tym że pewnie jednak nieco mniejszej. Będzie się działo.