Lech Poznań przegrał dzisiaj na PGE Arenie w Gdańsku z tamtejszą Lechią 1:2. Wynik ten oznacza nie tylko to, że podopieczni Ricardo Moniza mają wciąż coraz większe szanse na awans do LE, ale przede wszystkim, że Kolejorz niemal na pewno stracił szanse na mistrzostwo kraju. I tu pojawia się małe déjà vu.
Koszmar z ulicy Traugutta
To był 22 maja 2011 roku, więc za kilka dni minie trzecia rocznica tamtego pamiętnego starcia. Do końca sezonu zostały trzy kolejki. Lech w razie wygranej wszystkich spotkań zakwalifikowałby się do gry w europejskich pucharach. Tak się jednak nie stało, a wszystkiemu winna była właśnie porażka z Lechią. Lechiści, wygrywając, pozostawali w grze o Europę.
Dla poznaniaków wszystko układało się zgodnie z planem. Mimo że po drodze Luis Henriquez musiał wybijać piłkę z linii bramkowej, to Lech pierwszy objął prowadzenie. Akcję trzech zawodników, których w Poznaniu już nie ma, a więc Stilicia, Wilka i Ślusarskiego, wykończył ten ostatni.
Potem przez dużo czasu Lech miał wszystko pod kontrolą. Do tej feralnej 76' minuty. Wówczas Jakub Wilk zagrał ręką w polu karnym, a Tomasz Musiał musiał podyktować jedenastkę, którą na gola zamienił Abdou Razack Traoré. Kolejorza dopadła padaka, która sprawiła, że niecałe trzy minuty później Traoré po raz drugi pokonał bezradnego Kotorowskiego i Lechia wygrała 2:1.
A co było potem?
Lechia nie wykorzystała swojej historycznej szansy na awans do eliminacji Ligi Europy. Lechiści przegrali dwa ostatnie ligowe mecze i ostatecznie zajęli dopiero ósme miejsce. Lech oba spotkania wygrał, ale do Jagiellonii zabrakło mu trzech oczek.
Gdańszczan prowadził wówczas Tomasz Kafarski, który do dzisiaj pozostaje jedynym trenerem Lechii, który po powrocie gdańskiego klubu do Ekstraklasy, wytrzymał w nim dłużej niż sezon. Po nim przez ten klub przewinęło się jeszcze czterech trenerów aż doszliśmy do Moniza. Klub zmienił też swoją siedzibę. Z kolei szkoleniowcem Lecha był wtedy José Mari Bakero. Po nim w Kolejorzu jest do dzisiaj trenujący poznański zespół. Mariusz Rumak.
Tamten mecz pamięta też niewielu piłkarzy. W Lechii z obecnego składu w tamtym meczu zagrał tylko Deleu (!), co tylko potwierdza lawinę zmian, jaka dokonała się w Gdańsku. W przypadku Lecha tych zawodników jest nieco więcej. To Kotorowski, Wołąkiewicz i Henríquez. Oprócz nich w tamtym spotkaniu z obecnego Lecha grali jeszcze Injac i Arboleda, ale to już raczej gasnące legendy.
Czy i tym razem Lechia przegra wszystkie kolejne mecze i europejskich pucharów w Gdańsku znowu nie będzie? Czy dla Lecha to koniec marzeń o sukcesie, tak samo, jak to miało miejsce w sezonie 10/11? Zobaczymy już pod koniec czerwca!