Działo się jesienią na Bułgarskiej podczas meczu z Pogonią! / źr.: archiwum prywatne |
Lech Poznań pokonał Pogoń Szczecin 2:0. I do tego na wyjeździe! Po raz szósty w historii! Tak, to pewnie już wiecie. Mnie zawiodło w Kolejorzu, a właściwie zawodzi, tylko jedna rzecz. Gra u siebie. No ale trzeba przyznać, że na wyjazdach spisują się świetnie, wygrali już po raz dziesiąty na boisku rywala! Jednakże trzeba się mocno bać przed najbliższym spotkaniem u siebie. Wszyscy mówią o złej passie jeżeli chodzi o zdobycze punktowe na Bułgarskiej. Ale statystyki goli strzelonych u siebie też nie są dobre. Lech po raz ostatni gola u siebie strzelił... Legii Warszawa 18 listopada 2012 roku! Mimo to, nasza Ekstraklasa jest, jaka jest (Legia zresztą też), więc drużyna Mariusza Rumaka nadal jest wiceliderem.
Jak mogliście się domyśleć (tudzież doczytać) z moich ostatnich postów, nie lubię zbytnio Aleksandyra (tak się chyba odmienia jego imię) Tonewa, a właściwie nie, że go nie lubię, ale po prostu nie mogłem pojąć, dlaczego ten utalentowany skrzydłowy nie mógł objawić swoich nadzwyczajnych umiejętności. No i przyszedł chyba przełomowy dla Bułgara tydzień (a właściwie okres czasu, bo to nieco dłużej niż siedem dni). 23-latek najpierw strzelił aż 3 gole Malcie (co akurat w moim mniemaniu nie jest jakimś wielkim dla niego osiągnięciem sportowym, ale psychicznie mogła go podnieść na duchu), ale potem zaliczył też asystę przeciwko Danii (uczestnik ostatniego Euro i MŚ). No a dzisiaj zaliczył bardzo ładne trafienie i miał duży wkład w wygraną gości.
W dzisiejszym spotkaniu ładnie spisywała się zresztą cała drużyna z Poznania, ale mimo wszystko, oprócz końcowych minut, spotkanie w Szczecinie było wyrównane, a Pogoń też miała swoje sytuacje i może podopiecznym Dariusza Wdowczyka (który wrócił po 5 latach przerwy, którą sobie zrobił, wiemy z jakich powodów).
Niestety w najbliższy piątek Lech zagra z Lechią Gdańsk. Drużyna ta jest taką piętą Achillesową dla Kolejorza. To ona odebrała im europejskie puchary w sezonie 2010/2011, wygrywając w Gdańsku. Tam zresztą Lechitom od dłuższego okresu czasu nie idzie. Jesienią rozpędzony zwycięstwami w niezłym stylu Lech, przyjechał na PGE Arenę i... przegrał 0:2. Lechia dzisiaj grała rewelacyjny futbol (podobny do tego Lecha w meczu z GKS-em), ale zaledwie zremisowała z Wisłą Kraków. To, że zawodnicy Bobo będą nieco przybici, wydaje się być pewnym plusem na piątkowych gospodarzy. Ale czy po raz kolejny, rozpędzona lokomotywa nie zostanie powstrzymana w najgorszym możliwym momencie znowu przez Gdańszczan? Tego dowiemy się już w piątek.