Barcelona wygrała. Tak rozpoczyna się od około czterech lat większość artykułów prasowych. I nie pisałbym o tym, gdyby nie fakt, że rywalem Barcy była inna mocna drużyna Malaga. Wszystko miało być ciekawe, a wyszło, jak zawsze. Mecz wynikiem 3:1 wygrał lider z Katalonii.
Jak zapowiadali komentatorzy C+ Rafał Wolski i Leszek Orłowski, mecz ten miał być dla Dumy Katalonii meczem najtrudniejszym (po tym z Realem) w pierwszej części sezonu. Takie niestety nie było. Nie było też emocjonujące, chociaż do czasu zdobycia pierwszej bramki przez Barcelonę (miało to miejsce w 27' minucie) Malaga dzielnie stawiała poziom Messiemu i spółce. Potem czas prysł.
Teraz zastanawiam się tylko, czy w meczu wygranym z Realem Madryt na tym samym stadionie (Estadio La Rosaleda w Maladze), który odbył się 22 grudnia, to Malaga grała tak dobrze, czy to Real jest w tym sezonie tak słaby. Czy może to aby kompleks nazwy FC Barcelona, który paraliżuje większość drużyn na świecie, nawet rewelacje tego i poprzedniego sezonu - kolejno Atletico Madryt i Malagę właśnie.
Ale to też trochę nie jest prawdą, gdyż Malaga z Realem sobie poradziła, a z takim Deportivo (obecnie 19. miejsce w lidze) i z Getafe (11. miejsce) przegrała. Sytuacja więc, która jest wokół drużyny Manuela Pellegriniego więc jest swoistym paradoksem, gdyż Malaga potrafi wygrać z tymi lepszymi (tzn. potrafiła do dzisiaj), ale przegrać z ligowymi średniakami i słabeuszami.
Bez wątpienia przyszły sezon może być znacznie gorszy dla Malagi. Jeśli UEFA nie cofnie swojej decyzji, to drużyna, która zagra w 1/8 finału LM z FC Porto, w przyszłym roku w elitarnych rozgrywkach może nie zagrać. Ba! Nie będzie mogła nawet zagrać w LE. A to może okazać się gwoździem do trumny w całej tej układance.
Póki co jednak należy tylko kibicować tej drużynie, gdyż pokazała, że pieniądze w futbolu nie zawsze grają. Stało się tak, gdyż przed tym sezonem katarscy chyba (w każdym razie chodzi o petrodolary) właściciele (a może i właściciel) klubu odcięli kurek finansowy w klubie. I niestety może przez to Malagi w przyszłym sezonie w europejskich pucharach zabraknie. A wy, co myślicie o tej całej sytuacji? Piszcie!
PS.: Malaga po 19 kolejkach zajmuje 5. pozycję w tabeli Primera Division (spadała z 4., które teraz zajmuje Betis). Barcelona jest liderem z przewagą już 11 punktów nad drugim w tabeli Atletico.
Jak zapowiadali komentatorzy C+ Rafał Wolski i Leszek Orłowski, mecz ten miał być dla Dumy Katalonii meczem najtrudniejszym (po tym z Realem) w pierwszej części sezonu. Takie niestety nie było. Nie było też emocjonujące, chociaż do czasu zdobycia pierwszej bramki przez Barcelonę (miało to miejsce w 27' minucie) Malaga dzielnie stawiała poziom Messiemu i spółce. Potem czas prysł.
Teraz zastanawiam się tylko, czy w meczu wygranym z Realem Madryt na tym samym stadionie (Estadio La Rosaleda w Maladze), który odbył się 22 grudnia, to Malaga grała tak dobrze, czy to Real jest w tym sezonie tak słaby. Czy może to aby kompleks nazwy FC Barcelona, który paraliżuje większość drużyn na świecie, nawet rewelacje tego i poprzedniego sezonu - kolejno Atletico Madryt i Malagę właśnie.
Ale to też trochę nie jest prawdą, gdyż Malaga z Realem sobie poradziła, a z takim Deportivo (obecnie 19. miejsce w lidze) i z Getafe (11. miejsce) przegrała. Sytuacja więc, która jest wokół drużyny Manuela Pellegriniego więc jest swoistym paradoksem, gdyż Malaga potrafi wygrać z tymi lepszymi (tzn. potrafiła do dzisiaj), ale przegrać z ligowymi średniakami i słabeuszami.
Bez wątpienia przyszły sezon może być znacznie gorszy dla Malagi. Jeśli UEFA nie cofnie swojej decyzji, to drużyna, która zagra w 1/8 finału LM z FC Porto, w przyszłym roku w elitarnych rozgrywkach może nie zagrać. Ba! Nie będzie mogła nawet zagrać w LE. A to może okazać się gwoździem do trumny w całej tej układance.
Póki co jednak należy tylko kibicować tej drużynie, gdyż pokazała, że pieniądze w futbolu nie zawsze grają. Stało się tak, gdyż przed tym sezonem katarscy chyba (w każdym razie chodzi o petrodolary) właściciele (a może i właściciel) klubu odcięli kurek finansowy w klubie. I niestety może przez to Malagi w przyszłym sezonie w europejskich pucharach zabraknie. A wy, co myślicie o tej całej sytuacji? Piszcie!
PS.: Malaga po 19 kolejkach zajmuje 5. pozycję w tabeli Primera Division (spadała z 4., które teraz zajmuje Betis). Barcelona jest liderem z przewagą już 11 punktów nad drugim w tabeli Atletico.