Nasza reprezentacja jest jak hymn naszych kibiców. Niby fajny, niby wszyscy ją odbierają pozytywnie, a jednak nie wszyscy. I ja się z tym zdaniem się zgadzam.
Choć do hymnu nic nie mam, to miałem innych faworytów. Choćby piosenka zespołu InoRos i Libera. Ale do pań z zespołu Jarzębina nic nie mam. I choć wiem, że niektórzy uważają to za parodię hymnu kibiców, to wiem, że takie osoby też sobie 'Koko Euro Spoko' nucą. A to przecież hit kibiców, a nie muzyków z Opery!
A nasza kadra niestety nie powala. O ile nic nie mogę powiedzieć o powołaniach młodych piłkarzy, o tyle irytuje mnie powołania piłkarzy, którzy nie grają w swoich klubach, a takich jest kilku.
Zacznę od bramkarzy. I tu mogę wymienić bramkarza Łukasza Fabiańskiego (którego szanuję), ale który zagrał w tym sezonie w Arsenalu w... 6 meczach. W żadnym w Premier League. Wolałbym Boruca, ale to marzenie. No to chociaż Kuszczak, który w ostatnich 2 miesiącach zagrał 13 meczów. Ale dla Smudy, to że wypożyczony z MU bramkarz gra teraz, to nie znaczy, ze zasłużył na Euro. Ba! Według 'Franza' nie zasłużył on nawet na listę rezerwową. Tyle, że w ostatnich 5 latach Fabiański rozegrał mniej spotkań w Arsenalu, niż Kuszczak w MU i Watford! A to jednak ten pierwszy na Euro pojedzie. Na liście rezerwowej znalazł się Grzegorz Sandomierski, który pewnie znalazł by się w kadrze, gdyby nie podjął rok temu decyzji i belgijskich wojażach.
Irytuje mnie też (podobnie jak Jana Tomaszewskiego) powołanie piłkarzy, którzy grali w młodzieżówkach innych krajów. A Boenisch to w ogóle mnie za przeproszeniem wku***a! No bo piłkarz, który właściwie rok nie gra, odbiera szansę na grę w s-kadrze np. Przemysławowi Kaźmierczakowi.
Pomocników mamy w miarę dobrych. I tyle w tym temacie.
Napastnicy... Robert Lewandowski... duża przepaść... Rafał Wolski... bardzo duża przepaść... Sobiech i Brożek (!!!).
No cóż, sądzić będziemy po Euro.