Już dzisiaj na Estádio Nacional Mané Garrincha rozpocznie się dziewiąta edycja piłkarskiego Pucharu Konfederacji. Jest to turniej niezwykle ciekawy, głównie z tego powodu, że biorą w nim udział najlepsze drużyny każdego z kontynentów oraz mistrz świata.
Trochę historii
Jako że Hiszpania zdobyła zarówno tytuł mistrza Europy, jak i mistrza Świata, toteż w tegorocznej edycji wystąpi wicemistrz Europy, czyli Włochy. Obie te ekipy brały zresztą udział w poprzednim PK, który odbywał się oczywiście w RPA. Wówczas do meczu obu ekip nie doszło, bowiem Squadra Azzurra nie wyszła z grupy przez bilans bramkowy. Natomiast Hiszpania w półfinale niespodziewanie uległa Stanom Zjednoczonym (rewelacji tamtego turnieju), lecz w meczu o trzecie miejsce po dogrywce pokonała 3:2 ekipę gospodarzy. The Yanks takim samym wynikiem ulegli w finale z Brazylią.
Przeklęte trofeum
Ciekawostką, a może i klątwą PK jest fakt, iż jeszcze żadna drużyna w historii, wygrywając ten turniej, nie tryumfowała w następnych Mistrzostwach Świata.
Brazylia
Warto dodać, że najlepszą ekipą w historii PK jest Brazylia, która wygrywała czterokrotnie, a raz była jeszcze w finale. Teraz, na własnych obiektach, ekipa Canarinhos z pewnością będzie chciała powtórzyć sukces z RPA i Niemiec. Chociaż im z pewnością bardziej zależy na triumfie w przyszłorocznych MŚ. Dodajmy, że zwycięstwo w RPA było ostatnim sukcesem Brazylii na arenie międzynarodowej.
Faworyt
Faworytem turnieju bez wątpienia jest ekipa Hiszpanii. La Roja (podobnie jak Włochy i Urugwaj) będzie miała okazję na wpisanie się po raz kolejny do historii futbolu. Jeśli bowiem drużyna trenera Vicente del Bosque wygra w finale, który odbędzie się na słynnej Maracanie, to stanie się trzecią drużyną (obok Argentyny i Francji), która w swoim dorobku ma zwycięstwa w trzech najważniejszych międzynarodowych turniejach FIFA: Mistrzostwo Świata, Mistrzostwo Olimpijski i triumf w Pucharze Konfederacji. Z pewnością jednak plany ekipie z Półwyspu Iberyjskiego pokrzyżować będą próbowały wspomniane już: Brazylia, Włochy i Urugwaj.
Nie skreślajmy słabszych
O ile w Nigerię nie wierzę (choćby w dużych problemów organizacyjnych związanych z przyjazdem ekipy z Afryki do Brazylii), to mam nadzieję, że niespodzianką tego turnieju będzie ekipa Tahiti. Choć to drużyna złożona z amatorów i skreślana na druzgocącą porażkę (dość powiedzieć, że przy wygranej z Nigerią u bukmacherów można zarobić nawet 17 złotych, stawiając złotówkę). Gwiazdą drużyny (i jedynym graczem grającym poza Oceanią) jest Marama Vahirua, który ostatni sezon spędził w Panthrakikosie (wypożyczenie z Nancy), dziesiątej drużynie ostatniego sezonu ligi greckiej, a jeszcze rok temu grał dla... AS Monaco! Ostatnio w towarzyskim meczu z Włochami (niby rezerwowymi, ale z Balotellim w składzie) drużyna z Oceanii zremisowała 2:2. Do czarnych koni turnieju można zaliczyć Meksyk i Japonię, która dzisiejszego dnia zmierzy się z Brazylią, z którą jeszcze nigdy nie wygrała.
Arcyciekawe grupy
W grupie A zmierzą się ze sobą: Brazylia, Japonia, Meksyk i Włochy, natomiast w grupie B: Hiszpania, Urugwaj, Tahiti i Nigeria. To sprawia, że turniej ten zapowiada się niezwykle emocjonująco i wyrównanie. Moim zdaniem z grupy A wyjdzie Japonia i Meksyk, natomiast gospodarze obejdą się wielkim smakiem, natomiast z grupy B mimo wszystko awansują Hiszpania i Urugwaj.
Już wkrótce opiszę mniej więcej brazylijski problem, czyli spróbuję odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego drużyna choćby z 2002 roku to już tylko legenda. A tymczasem - co wy myślicie o zbliżającym się Pucharze Konfederacji? Piszcie!