Gdy w 2016 roku Lech Poznań
Football Academy [komercyjna sieć szkółek piłkarskich dla dzieci w wieku od 4
do 12 lat] otwierało się na szkolenie dziewczynek, w Poznaniu mówiło się o
pewnym przełomie. Z początku grupa młodych adeptek futbolu, która trafiła na
Bułgarską była bardzo zróżnicowana, a zainteresowanie wciąż rosło.
- Na początku to była trochę
taka zbieranina, duża rozbieżność wiekowa. Tak się fajnie złożyło, że to
wszystko działo się w momencie, kiedy Maja kończyła przygodę w "Akademii
Młodych Orłów". Jak przyszła do Ali [Zając - przyp.red.] na trening, ta
latem skierowała ją na zajęcia z chłopakami, bo trochę odstawała od reszty
zawodniczek. Gdy zebrało
się więcej dziewczynek a we wrześniu nabory ruszyły z "grubej rury",
wtedy ustalono podział na grupy: dziewczyny młodsze i starsze - opowiada
Agnieszka Kuleczka, mama 16-letniej obrończyni i jednej z liderek Lecha, Mai.
Trener Zając, która dołączyła do
LPFA dwa lata przed opisywanym wydarzeniem, od samego początku czuwała nad tym
dziewczęcym obliczem akademii. Grupa ta brała udział w różnych zawodach, które
umożliwiały pewną rywalizację. Już wtedy było widać drzemiące tu możliwości.
Szeregi niebiesko-białych z czasem zasilały także dziewczyny podchodzące z borykającej
się z problemami Polonii Poznań. Krótko po tym, latem 2020 roku, doszło do
niespodziewanego, lecz odważnego ruchu na linii Bułgarska - KU AZS UAM Poznań.
- Nasza Ala w pracę z tymi
dziewczynami wkłada praktycznie wszystko, towarzyszy im od początku. Gdy na
jednym z treningów powiedziała im, że odchodzi, co druga z nich schodziła z
zajęć z płaczem. Nie były świadome, że mogą pójść za nią, bo nie padło tam
żadne: "Dziewczyny, żegnam się z Lechem. Chodźcie za mną". Ona tego
na nas nie wymuszała. 90% z nich, mając poparcie rodziców, mimo to postanowiła wybrać ten sam kierunek, czyli UAM - opowiada pani Agnieszka, która od
początku pomaga przy zespole. - Chciały iść za trenerką, żeby się dalej
rozwijać. Nie ma co ukrywać, Alicja robi świetną robotę - mówią nam inni
rodzice.
Oddanie nagrodzone zaufaniem
Trudno nie odnieść wrażenia, że
wspomniana trenerka to osoba, która nie tylko odmieniła życie tych dziewczyn,
ale też nadal pełni w nim ważną rolę. Charyzma i praca - to dwa pierwsze słowa,
nasuwające się na myśl, słuchając opowieści rodziców oraz współpracowników opiekun
niebiesko-białych. Są to atrybuty, które zresztą wciąż dają o sobie znać na boisku.
"Kicaj" znana jest bowiem ze swoich występów w futsalowym zespole AZS
UAM czy dawnych w Polonii Poznań.
- Trenowałem Alę półtora roku.
Zawsze była wulkanem energii, wszędzie jej pełno. Gdy obejmowałem Polonię, była
kapitanem - kapitanem, którego wielu chciałoby mieć w swoim zespole, bo znalazła
czas na rozmowę z każdą zawodniczką, była przykładem na boisku, a podczas
treningu dawała z siebie sto procent. Mogę mówić o niej w samych superlatywach -
opowiada Łukasz Nowak, w przeszłości szkoleniowiec Polonii, a obecnie analityk
kadry U-15 wielkopolski dziewcząt, gdzie współpracuje z trener Zając.
Zając zna smak sukcesu: dwa mistrzostwa Polski na hali, awans do ekstraligi kobiet, występ w Lidze Mistrzów beach soccera, reprezentowanie Polski w futsalu - to tylko kilka z jej osiągnięć, większość właśnie będąc kapitanem. Z czasem zaczęła łączyć tę rolę ze szkoleniem: początkowo chłopców, następnie dziewczynek - co zresztą miała sobie obrać za punkt honoru. Sympatię oraz szacunek podopiecznych zaskarbiła sobie swoim profesjonalizmem, a także ogromnym oddaniem. - Ja za nimi w ogień - zwykła mawiać w kontekście drużyny.
Sama też nie ukrywa, że wciąż się uczy, a zdaniem ekipy z futsalu: - Chciałaby być drugą Niną Patalon [selekcjonerka reprezentacji Polski - przyp.red.], zrobić taką karierę. Zaimponowała ona Ali swoim profesjonalizmem, metodami analizy, i to w czasach, gdy ta jeszcze była zawodniczką, dopiero myślała o trenerce - uważa Radosław Jurga, rzecznik futsalowej ekipy AZS UAM Poznań.
Pod szyldem UAM
Jeśli chodzi o bazę sportową, UAM
z pewnością ma się czym pochwalić. Dziewczyny nie mogły sobie zatem wyobrazić lepszego miejsca do dalszego rozwoju. - Ala przyczyniła się do powstania
działającej przy sekcji futsalu Akademii Piłkarskiej KU AZS UAM, skierowanej
właśnie do dziewczynek w różnym wieku - tłumaczy trener Nowak. Niezwykle
pomocna okazała się tu też postać Wojciecha Weissa, szkoleniowca AZS UAM
Poznań i selekcjonera kadry futsalistek. - Z futsalem związany jest od dawna,
a w 2003 roku, kiedy piłka kobiet jeszcze raczkowała, założył zespół właśnie na
hali, na UAM-ie. Jego drużyna kilkukrotnie sięgała po mistrzostwo kraju - opowiada analityk.
- Jest świetnym trenerem,
pedagogiem i wychowawcą. Inicjator futsalu kobiet na naszym uniwersytecie,
okazujący ogromne wsparcie swojej drużynie. Przedstawiciel tego młodego
pokolenia pracowników UAM, wnoszących świeży powiew. Jego kunszt potwierdzają
też sukcesy osiągane przez zespół - uważa prof. Adam Barabasz, jeden z
promotorów sportu na UAM.
Trener Zając wraz ze swoim sztabem - Angeliką Blumczyńską, Natalią Powchowicz oraz, nieco później, Zuzanną Sawicką - otrzymała pewną swobodę, co pozwoliło im na stworzenie podopiecznym odpowiednich warunków do treningów i gry. Gdy dziewczyny, które w większości widzimy teraz na boisku w koszulkach z kolejowym herbem, wchodziły w wiek piętnastu lat, umożliwiający im rozpoczęcie zmagań ligowych, zapadła decyzja o przystąpieniu do rozgrywek czwartoligowych. - O ile w ich grze widać było pewne mechanizmy, o tyle brakowało tego doświadczenia, rywalizacji co tydzień lub dwa. Gdy walczyły z drugim zespołem UAM, w którym występowała taka bardzo wysoka zawodniczka, Pati, to początkowo nie wiedziały, jak sobie z nią poradzić. Musiały się przystosować do takiej boiskowej walki, także ze starszymi piłkarkami - opisuje Radek.
Jednak runda rewanżowa przyniosła zupełnie inne oblicze zespołu. I tak wiosną dziewczyny nie znalazły sobie równych, odrabiając straty do lidera i wywalczając sobie awans - będąc beniaminkiem i jedną z najmłodszych ekip w stawce! - Tam wychodziła szybkość, cztery czy pięć treningów w tygodniu, czego nie miały zespoły, w których grają nawet starsze zawodniczki - zauważa Radek. - Ala jest ich przyjaciółką, ale także "katem", bo na treningu wymaga sto procent. Nie ma żadnego "kolesiarstwa" mimo, że z kilkoma z tych zawodniczek występują w futsalu. Nawet przykład mojej Mai - dla niej to zawsze jest trenerka, a przecież razem grają. To też nie jest tak, że dziewczyny mają tylko trening na trawie: dochodzi tu basen, siłownia. Alicja stara się wyciągać z nich maksa, angażować je - komentuje pani Agnieszka.
Lech wkracza do gry
Choć głosy o powstaniu żeńskiego
zespołu Lecha Poznań niosły się od marca, dopiero w sierpniu uzyskaliśmy
wyraźny przekaz z klubu: wkraczamy w świat kobiecego futbolu. Nie da pominąć
się tu zasług Mai Rutkowskiej, która od momentu objęcia akcji w ekipie
niebiesko-białych, dawała do zrozumienia, że nadszedł czas - ten czas. I tak,
po długo toczących się rozmowach, doszło do połączenia dwóch uznanych marek,
dającego początek Lech Poznań UAM.
CZYTAJ TEŻ: Kobieca sekcja
Lecha Poznań z udanym początkiem. "To naprawdę młoda drużyna"
- To, że grają w Lechu, to dla nich naprawdę duże wyróżnienie. Są z tego dumne. Córka jest bardzo zadowolona - przyznaje pani Zuzanna Małyszka, mama 16-letniej Patrycji. - Grupa dziewczyn w czwartej lidze liczyła plus minus 40 osób, więc myślę, że być w kadrze tego zespołu, to dla nich duża nagroda i bodziec do dalszej pracy - uważa mama Mai.
18,5 roku - dokładnie tyle wynosi średnia wieku
zespołu, który w niedzielę na Stadionie Poznań zakończy pierwszą rundę sezonu
2021/22. To dowód na to, że w stosunku do poprzednich rozgrywek, to praktycznie niezmieniona grupa, bowiem
do ekipy trener Zając dołączyły wyłącznie trzy zawodniczki, mające wspomóc
młodzież swoim doświadczeniem. Są to: Zuzanna Sawicka, Paula Fronczak i Marta
Zielińska. - To piłkarki, które grały w wyższych ligach. Są wartością
dodaną do tego zespołu, natomiast dziewczyny są ze sobą na tyle długo, że
wspierają się i trzymają razem na boisku, a także poza nim - podkreśla pani
Agnieszka.
Czy fotel lidera na tym etapie
sezonu to zaskoczenie? - Żyjąc tym środowiskiem i patrząc na to, co
się dzieje, wiedziałam, że stać nas na pierwszą trójkę. Tego byłam pewna - mówiła przed kilkoma dniami na łamach aosporcie.pl trener Zając.
Sufit możliwości zawieszony wysoko
I tu pojawia się pytanie, na co
stać drużynę, który zadziwiała i wciąż zadziwia? - Na dużo - odpowiada
zdecydowanie pani Zuzanna. - To jest ich pasja, wręcz życie - praktycznie
cały czas na boisku, dzień w dzień: treningi, sparingi, mecze w weekend.
Niektóre dziewczyny zresztą były powoływane do kadr województwa czy nawet
Polski - dodaje. - Jest potencjał, by osiągać sukcesy, a my się dopiero
rozkręcamy - dopowiada inny rodzic.
- Jestem przy tym zespole od
samego początku i wiem, że te dziewczyny potrafią. Czasem
zdarza się potknięcie. Są takie dni, będą takie dni, ale to nie zmieni mojego
podejścia: wierzę, że są w stanie awansować wyżej, teraz - kwituje pani
Agnieszka.
To nie tylko kwestia umiejętności, ale też charakteru i… kolektywu. To bowiem grupa osób, która lubi i chce spędzać ze sobą czas, o czym świadczą liczne spotkania czy wspólne wyjazdy - od choćby pokibicować koleżance na kadrze.
- Ala odegrała w tym procesie ogromną rolę. Udało jej się zgrać fajną paczkę, w której jedna pójdzie za drugą w ogień. Trzymają się razem, dobrze czują się w swoim towarzystwie - mówi trener Nowak. To istotnie, szczególnie mówiąc o kobiecym futbolu, gdzie atmosfera potrafi być połową sukcesu.
Czasem mawia się, że ktoś jest właściwą osobą na właściwym miejscu. Trudno nie odnieść wrażenia, że ta historia opowiada właśnie o takich ludziach: trenerach, rodzicach czy też tych, których nazwisk nie znamy. Ludziach codziennie poświęcających swój czas, aby stworzyć młodym adeptkom futbolu możliwość dalszego rozwoju. Ich praca przynosi efekty, co zostało zauważone także przez Lecha Poznań. Oczy wielu kibiców zwróciły się na Morasko, ku grupie pełnych pasji dziewczyn, których jedno z kolejnych marzeń spełni się w niedzielę. I tak: "Krok po kroku".
Wiktoria Łabędzka
📷 Wiktoria Łabędzka / aosporcie.pl