Długo zastanawiałem się, co stanie się z trzecią drużyną Primera División w przyszłym sezonie. Kiedy 31 maja oficjalnie ogłoszono transfer Radamela Falcao do AS Monaco, to nad klubem z Vicente Calderón pojawiły się czarne chmury. Kolumbijczyk bowiem dawał tą przysłowiową różnicę, a także skuteczność w ataku. Działacze Los Rojiblancos długo nie czekali. Już 3 czerwca klub z Madrytu opublikował informację, że jego nowym zawodnikiem będzie Léo Baptistão. To co działo się potem jest już nieco dłuższą historią.
Ucieczka od bankruta
Zacznijmy jednak od Brazylijczyka. Ten do drużyny Diego Simeone dołączył z Rayo Vallecano, czyli poniekąd lokalnego rywala. Dla 20-latka to z pewnością krok w przód. Co prawda Vallecanos mieli grać w Lidze Europy, ale ostatecznie z powodów nieotrzymania licencji ze względów finansowych, tak się nie stanie. Dlatego też ósma drużyna poprzedniego sezonu latem musi sprzedawać. Za Leo zainkasowała około 6,5 miliona euro. Wracając do samego gracza, to strzelił on w poprzednim sezonie 7 goli, rozgrywając 28 meczów. Nie jest to jakiś oszałamiający wynik, ale młody napastnik z pewnością będzie mógł powalczyć o coś więcej niż tylko grzanie ławy.
Mistrz Świata za grosze
O tym transferze rozpisywali się już chyba wszyscy znawcy hiszpańskiej piłki. Informację o transferze Davida Villi podano 8 lipca. Nie byłoby pewnie w tym nic dziwnego (Hiszpan chciał odejść z Dumy Katalonii), gdyby nie to że najlepszy strzelec w historii Reprezentacji La Roja został sprzedany za zaledwie 5.1 miliona euro, przy czym cześć z tej kwoty (dokładniej 2 miliony) zostanie zapłacona jeżeli zawodnik zostanie na sezon 2014/15 w klubie, a dodatkowy milion jeżeli na Vicente Calderón rozegra 3 sezony. Jest to niemały szok, choćby ze względu na to, że Blaugrana latem 2010 roku na Hiszpana wydała 40 milionów! Villa jako nowy piłkarz Atlético ma zostać zaprezentowany 15 lipca. I według mnie jest on idealnym następcą El Tigre. Bo chociaż ostatni sezon miał stracony (mimo że we wszystkich rozgrywkach strzelił 16 goli), to El Guaje jest bardzo silnym wzmocnieniem i jeżeli zaprezentuje swoją formę z 2011 roku, to naprawdę może jeszcze sporo namieszać.
A mi się w Hiszpanii podoba
Martín Demichelis ostatnie dwa sezony spędził w Máladze, z którą dotarł do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Były gracz Bayernu Monachium to kolejny świetny transfer Diego Simeone. Argentyńczyk, który dotąd w drużynie narodowej rozegrał 32 spotkania do Madrytu przychodzi za darmo! Obrońca nie powinien mieć dużych problemów z wywalczeniem miejsca w podstawowym składzie. I tylko szkoda, że 32-latka w powołaniach nie obejmuje Alejandro Sabella
Mocarski skład
Diego Simeone ma na chwilę obecną ekipę zrównoważoną. Z jednej strony młodą, z drugiej jednak też doświadczoną. W Madrycie wszystko dzieje się na dużym luzie i spokoju. Po przegranej batalii w Lidze Mistrzów w sezonie 2008/2009 nie podjęto tak błędnych decyzji, jakie potem miały miejsce choćby w Villarealu (w podobnej sytuacji), czego mieliśmy efekty w Lidze Europy. Obecnie argentyński szkoleniowiec może pochwalić się naprawdę niezłą kadrą.
W bramce absolutnym numerem 1 jest Thibaut Courtois. Belg, któremu póki co nie spieszno do Chelsea był w zeszłym sezonie jednym z kluczowych graczy w całej ekipie. Zmiennikiem 21-latka jest Sergio Asenjo, ale to się może wkrótce zmienić, ponieważ Hiszpanem zainteresowana jest podobno Fiorentina. Bez wątpienia Simeone o graczy między własnymi słupkami nie musi się na razie martwić.
W obronie, na lewej stronie na pewno grać będzie Filipe Luís Kasmirski. Szkoda, że Brazylijczyk, którego dziadek był Polakiem nie zdecydował się na grę dla naszej reprezentacji, choć z drugiej strony dość już mam namiestników. Być może po odzyskaniu formy o wygryzienie Brazylijczyka ze skłądu postara się Emiliano Insúa, który póki co zawodzi. W środku defensywy stoczy się zdrowy pojedynek, z którego zwycięsko powinien wyjść wspomniany już Martín Demichelis oraz mimo wszystko Diego Godín. O skład powalczą też João Miranda czy powracający z wypożyczenia Jorge Pulido. Z prawej strony niezagrożony wydaje się być Juanfran.
W pomocy zapewne nadal grać będą Koke, Gabi, Tiago i Arda Turan. Ten ostatni obok Courtois i Falcao był najlepszym piłkarzem Los Rojiblnacos w zeszłym sezonie. O miejsce w składzie powalczą Mario Suárez i Raúl García. Wydaje się, że dobrym ruchem transferowym byłoby powrotne sprowadzenie na Vicente Calderón Diego. Brazylijczyk w Madrycie czuł się i grał naprawdę dobrze, a Wolfsburgu ma już chyba naprawdę dosyć.
W ataku pewniakami wydają się być Diego Costa i David Villa, jednak wspomniany już Léo Baptistão raczej łatwo nie da za wygraną i może być takim czarnym koniem w układance Diego Simeone (takim samym koniem, jakim w zeszłym roku był właśnie Costa). Adrián López też pewnie będzie chciał dodać swoje trzy grosze.
Mądre finanse
Klub ze stolicy Hiszpanii od czasów powrotu do Primera Divsión w początkach XXI wieku bardzo mądrze operuje swoimi finansami, szczególnie w przypadku transferów, co dobitnie ukazują nam ostatnie okienka transferowe.
Wszystko zaczęło się od sprzedania w 2007 roku Fernando Torresa za 29 milionów euro do Liverpoolu. Kiedy jednak Atlético sprzedaje kluczowego piłkarza, to od razu chce pozyskać równie dobrego zawodnika, tyle że za podobne, a najczęściej mniejsze pieniądze. I tak się stało te 6 lat temu, kiedy to za El Niño do stolicy Hiszpanii przybył za 21 milionów euro Diego Forlán. To daje plus 9 milionów do przodu (kwoty zostały oczywiście przeliczone ówczesnym kursem).
Jeszcze wcześniej na Vicente Calderón zawitał Sergio Agüero (za 23 miliony euro). Argentyńczyk Madryt opuścił w tym samym momencie, co Forlán, tyle że ten pierwszy do Manchesteru City odszedł za 45 milionów euro, natomiast Urugwajczyk za 5 milionów powędrował do Interu Mediolan. To mimo wszystko daje w przypadku obu tych zawodników zysk w postaci 6 milionów euro.
Ostatnimi czasy David de Gea do Manchesteru United powędrował za około 21 milionów euro i w tym przypadku zysk jest dla klubu z Hiszpanii gigantyczny, gdyż 22-letni bramkarz to wychowanek Atlético.
Dochodzi jeszcze Falcao, kupiony z Porto za 40 milionów, a sprzedany do Monaco za 60 milionów. To daje kolejny zysk.
Podsumowanie
Atlético Madryt to klub bardzo mądrze rządzony w ostatnich latach przez Enrique Cerezo, który notabene z klubem z Vicente Calderón rządzi od 2002 (powrót do Primera División). Nie dość, że potrafi on kupować zawodników za dość wysokie sumy, to potrafi ich potem sprzedać za jeszcze więcej, jednocześnie od czasu do czasu kupując za nieco mniej piłkarzy równie dobrych. Potrafi nieźle gospodarować pieniędzmi, co przekłada się na formę jego drużyny w ostatnich latach. A ta od 2005 roku nie była niżej niż w pierwszej dziesiątce w ligowej tabeli. Jeżeli tylko wzrastająca ciągle forma ekipy Diego Simeone nie pogorszy się, to zdobywca Pucharu Króla i Superpucharu Europy w zeszłym sezonie, w tym może postarać się o coś więcej - o Mistrzostwo Hiszpanii i chociażby powtórzenie wyniku Málagi w Lidze Mistrzów.