Za kilka dni oficjalnie rozpocznie się sezon w polskiej piłce. Zwykle wydarzeniem początkującym wszystko był Superpuchar. W tym roku będzie podobnie, lecz od kilku dni toczą się spore dyskusje nad sensem rozgrywania tego meczu w takim terminie.
Mecz o Superpuchar pomiędzy Lechem Poznań, a Rakowem Częstochowa ma oficjalnie rozpocząć sezon 22/23 w piłkarskiej Polsce. Dość głośno zrobiło się na temat tego meczu w ostatnich dniach, gdyż termin ten średnio odpowiada aktualnym mistrzom Polski. Bowiem drużyna z stolicy Wielkopolski rozpoczęła już rywalizacje w tym sezonie. W ubiegły wtorek Kolejorz mierzył się z Karabachem Agdam w ramach pierwszej rundy eliminacji do Ligi Mistrzów.
Panie prezesie @Czarek_Kulesza dobrze by było przełożyć mecz o o Superpuchar Polski 🏆 dla dobra naszej polskiej piłki którzy grają w europejskich pucharach 🤝
— 𝙈𝙖𝙘𝙞𝙚𝙟 𝙈𝙖𝙘́𝙠𝙤𝙬𝙞𝙖𝙠 - 𝕄𝕒𝕔́𝕜𝕠 ⚽ (@Macko_director) July 7, 2022
Kamień niezgody
Sobota 9 lipca godzina 20:10. Właśnie na wtedy zaplanowano początek meczu o Superpuchar. Niby normalny termin, normalna godzina, która nie powinna nikomu przeszkadzać, a jednak. Problemem okazuje się rewanżowe spotkanie z Karabachem o awans do kolejnej rundy eliminacji Ligi Mistrzów. Lech próbował przełożyć termin meczu z Rakowem, jednak PZPN odrzucił ich wniosek, o czym informował nowy trener Lecha John van der Brom na konferencji przed pierwszym meczem - wygranym przez Kolejorza 1:0, o czym więcej pisaliśmy tutaj.
Dlaczego zatem Lechowi nie pasuje mecz o Superpuchar? Lecha czeka bardzo daleka podróż - ponad trzy tysiące kilometrów w jedną stronę. Granie na azerskich stadionach nie należy do najprzyjemniejszych, patrząc przynajmniej z naszej perspektywy, a wszystko to przez warunki pogodowe, jakie tam występują. Awans do kolejnej rundy wydaje się priorytetem, dlatego mecz o Superpuchar schodzi na drugi plan. Lech już nieoficjalnie ogłosił, że na Raków wyjdą słabszym składem, by ci najważniejsi piłkarze mogli odpowiednio wypocząć i przygotować się na mecz w Baku. Rozgrywanie takiego meczu, w którym jedna drużyna będzie grała trochę z przymusu, traci nieco sens.
Wiadomo, że świetnie byłoby włożyć do gabloty jakieś trofeum. Super jest świętować jakiś tytuł i nie jest ważne, czy jest to mistrzostwo świata, puchar za zwycięstwo w Ekstraklasie, czy też jakiś puchar sołtysa. Wielokrotnie już kluby przekładały swoje mecze ze względu na europejskie potyczki. Dlaczego nie zrobić by tego też teraz?
Mówi Marek Papszun, który przełożył mecz drugiej kolejki, aby mieć tydzień na przygotowanie do Astany. Lech jest w takiej samej sytuacji, tylko, że kolizyjny jest Superpuchar. Łatwo się wpada w populizmy. https://t.co/ZpmT1STAT3
— Karol Szumlicz (@karolszumlicz) July 7, 2022
Wszystko przez Katar
Doskonale wiemy, że ten sezon będzie dość dziwny, a wszystko przez mundial w Katarze, który będzie rozgrywany na przełomie listopada i grudnia. Ostatnia kolejka przed przerwą zimową planowana jest na weekend 11-13 listopada. Dlaczego nie możemy zrobić meczu o Superpuchar tydzień później? Przecież i tak większość zawodników zarówno z Lecha, jak i Rakowa do Kataru nie pojedzie. Wszyscy widzimy, w jakim stanie jest nasza klubowa piłka. Punkty w rankingu UEFA są niezbędne i dla wszystkich powinno być priorytetem, żeby zadbać o ich jak największe zdobycie. My tymczasem będziemy grać mecz, który będzie znikome znaczenie co do wyniku, ale może mieć bardzo duże w kontekście przyszłości.
Oliwy do ognia dolał trener Rakowa Marek Papszun, który powiedział, że propozycje przełożenia meczu o Superpuchar są niepoważne i jest to deprecjonowanie tego meczu i całej ligi. Jednocześnie Raków złożył wniosek do Ekstraklasy o przełożenie meczu drugiej kolejki, kiedy to częstochowianie mają zmierzyć się z Piastem Gliwice. Warto nadmienić, że wniosek ten został pozytywnie rozpatrzony. Trochę wieje hipokryzją, no ale cóż. Nie to jest teraz najistotniejsze.
Mecz Lecha z Rakowem i tak się odbędzie, ale mało prawdopodobne, że będzie to "super" puchar i zamiast piłkarskiego święta przyjdzie nam oglądać dość przykre widowisko.
0 komentarze:
Prześlij komentarz