aosporcieaosporcieaosporcie

11 maja 2022

Warta Poznań znów popłynęła pod prąd. Mimo niepopularnych decyzji, "Zieloni" utrzymali się w Ekstraklasie

Dawid Szulczek | foto: Klaudia Berda

Za Wartą Poznań kolejny sezon, który może zaliczyć do jak najbardziej udanych. Ten jednak  był dużo mniej łaskawy, niż ten w roli beniaminka. Rollercoaster, w którym zarząd zachował spokój i podejmował raczej dobre, acz nie zawsze popularne decyzje. 

2 listopada 2021 roku był dniem, kiedy Warta Poznań biła swoje rekordy popularności na Twitterze a informacje o jej rozstaniu z trenerem Piotrem Tworkiem pojawiły się na wszystkich najważniejszych portalach sportowych.  Trudno jest gdybać, gdzie byliby Zieloni po 32. kolejce tego sezonu Ekstraklasy, gdyby na stanowisku trenera wciąż znajdował się pochodzący z Kujaw obecny szkoleniowiec Śląska Wrocław. Wielu jednak spisało już wtedy klub ze stolicy Wielkopolski na straty. 

Nie brakowało głosów, szczególnie wśród warszawskich dziennikarzy i tych z Poznania, zajmujących się na co dzień głównie Lechem, że koniec projektu Piotr Tworek w Warcie oznacza jednocześnie koniec Swojskiej Bandy w Ekstraklasie. Mówiono wręcz i pisano, że choć tyle razy zarząd Zielonych udowodnił, że prowadzi klub inaczej od reszty, to zniżył się do poziomu typowego klubu Ekstraklasy i przy pierwszym lepszym kryzysie nie wytrzymał presji i postanowił zwolnić trenera, który zdziałał z ich klubem cuda

To prawda, że Piotr Tworek wycisnął z Warty więcej, niż wskazywał na to jej potencjał. Nieprawdą jest jednak, że to był jego pierwszy kryzys z tym zespołem. Gdyby tak było, Tworek powinien był zostać zwolniony na finiszu I ligi, gdy seria remisów sprawiła, że zamiast bezpośrednio awansować, Zieloni musieli grać w barażach. Albo kiedy po 14. kolejce zeszłego sezonu Warta miała tylko 13 punktów. Ostatecznie zwolniony został właśnie na początku listopada, gdy w tabeli Ekstraklasy Zieloni byli na 17. miejscu, z dorobkiem zaledwie ośmiu punktów i bez gola od ponad miesiąca. Nie był to zatem pierwszy kryzysik, a poważny kryzys. 

Nowy trener spoza karuzeli

Tymczasem jednak zarząd klubu z Poznania znowu zaskoczył - zamiast zatrudnić jedno z wielu nazwisk, które przez lata przewijały się między klubami Ekstraklasy Warta zatrudniła najmłodszego na ten moment trenera w lidze - Dawida Szulczka, który wtedy był szkoleniowcem Wigier Suwałki. 

I praktycznie od początku było widać efekty pracy nowego szkoleniowca, który jest bardziej taktykiem, niż motywatorem jak jego poprzednik. Mimo że na zwycięstwo Warciarzy trzeba było czekać jeszcze trzy kolejki, to już w spotkaniu derbowym widać było efekty, gdy Kolejorz będący jesienią w gazie, potrzebował aż 53 minut, żeby przedrzeć się przez szyki obronne Zielonych. 

Pierwsze trzy punkty Szulczek zdobył jeszcze przed zimową przerwą, ale na kartach historii klubu z Drogi Dębińskiej zapisał się wygrywając z Legią w Warszawie, to na pewno był dodatkowy bodziec do kolejnych zwycięstw. Warta za kadencji 32-latka, choć to jeszcze nie koniec rozgrywek, zdobyła 28 punktów w 18 spotkaniach, co w tym okresie daje 5. lokatę - odejmując Legii punkty za zaległe mecze, które w tym czasie odrabiała. 

Co prawda, trener Dawid Szulczek nie powtórzy niewiarygodnego sukcesu Piotra Tworka z poprzedniego sezonu, czyli 5. miejsca w całym sezonie. Niemniej jednak bilans Szulczka należy zaliczyć do bardzo udanych. Ekstraklasowy trener-debiutant odczarował drugi sezon, który jak się często mówi, jest dla beniaminków dużo trudniejszy. 

Za najważniejszy jednak fakt należy uznać to, że Szulczek nauczył zawodników Zielonych strzelania goli. W 18 spotkaniach bilans bramkowy jego drużyny to 24:19, podczas gdy pod wodzą Piotra Tworka w 30 meczach piłkarze Warty mieli bilans 33:32. Ważne były też jego decyzje w defensywie - zmiana formacji, przesunięcie Łukasza Trałki na pozycję stopera, szkoleniowiec miał także odwagę, żeby doświadczonego Adriana Lisa zastąpić Jędrzejem Grobelnym. Te decyzje sprawiły, że już dwie kolejki przed końcem Warta może szykować się do kolejnego sezonu w Ekstraklasie. 

Czytaj też 👉 Jędrzej Grobelny pewnym punktem Warty Poznań. "Zaskakuje mnie pozytywnie z każdym dniem"

Nieszablonowe decyzje

Zatrudnienie Dawida Szulczka to nie jedyna decyzja niezgodna z logiką Ekstraklasy, jaką w tym sezonie podjął zarząd Warty. Równie zaskakujące było przedłużenie z nim kontraktu na długo przed potwierdzeniem utrzymania się w lidze, bo już pod koniec marca trener wiedział, że jego kontrakt będzie obowiązywał do końca sezonu 2023/24. To dało oczywiście spokój we wdrażaniu jego planu na dalszą część sezonu. 

Równie nieszablonowymi decyzjami, choć trzeba uczciwie przyznać, że też lekkimi wizerunkowymi wpadkami, były ogłoszenia o poszukiwaniu pracowników. Stało się to najpierw po tym jak zimą Wartę opuścił dotychczasowy asystent trenera Adam Szała. Z kolei gdy na początku marca z klubu odszedł Radosław Mozyrko, Warta nie ukrywała, że jest otwarta na CV innych speców od zarządzania pionem sportowym.

Ostatecznie jednak zarząd postawił na swoje pomysły. Nowym asystentem trenera Szulczka został mający za sobą doświadczenie w pracy z młodzieżowymi reprezentacjami Polski Wojciech Tomaszewski, który swoją nową rolę połączył z piastowaną już posadą dyrektora akademii klubu z Wildy. Z kolei nowym pełnomocnikiem zarządu ds. sportu został Piotr Barłóg, człowiek od urodzenia związany z Poznaniem, choć wcześniej głównie z Kolejorzem. 

Nie da się ukryć, że kolejny sezon Warty należy ocenić zdecydowanie pozytywnie. Najważniejsze było utrzymanie i ten cel znowu został wykonany. Podobnie jak w poprzednim sezonie klub wzbudził duże zainteresowanie mediów i obserwatorów ligi, tym razem jednak częściej, przynajmniej do lutego, pisało się o Warcie raczej negatywnie. Wszystkie kryzysy, te sportowe, jak i wizerunkowe udało się zażegnać i wyjść na prostą. Trzeba zatem pochylić czoła przed zarządem Zielonych

Mateusz Włodarczyk 
 @mtwlodarczyk 
📷 Klaudia Berda

0 komentarze:

Prześlij komentarz