Lech Poznań w sobotę sprostał pod każdym względem. Kolejorz dzięki wygranej z Jagiellonią przełamał też passę meczów przed dużą publicznością bez dobrego wyniku.
40 072 widzów zasiadło w sobotę na Stadionie Miejskim w Poznaniu. Lech Poznań pobił tym samym rekord pod względem frekwencji w obecnym sezonie Ekstraklasy. Ten poprzedni i tak należał również do niego, a ustanowiony został podczas październikowego spotkania ze Śląskiem Wrocław (4:0) - wtedy na trybunach poznańskiego obiektu zasiadło jednak "zaledwie" 28 808 kibiców.
Na Stadionie Poznań znajduje się 40 072 osób. Dziękujemy!
— Lech Poznań (@LechPoznan) March 19, 2022
👩🏼 Kobiety: 7 983
🧒🏼 Dzieci do lat 13: 3 632
🏟️ Pierwszy raz #NaStadionie od dwóch lat: 8 209
🤝 Uczestnicy programu LECHICI: 7 058
_____#KOLE100RZ | #LPOJAG 2:0 pic.twitter.com/nGMXzo0cZO
Ligowa wygrana po latach
Nowa Bułgarska została oddana w pełni do użytku we wrześniu 2010 roku. Początkowo Lech w meczach, podczas których w Poznaniu gościł komplet lub prawie komplet publiczności, prezentował się naprawdę dobrze. W Lidze Europy odniósł historyczne zwycięstwa z FC Salzburg (2:0) i Manchesterem City (3:1) oraz zremisował z Juventusem (1:1), jeszcze na wiosnę tamtego sezonu 2010/2011 był w stanie już pod wodzą trenera Mariusza Rumaka pokonać Legię Warszawa (1:0).
Później Lech popadł jednak w sportowy kryzys, a to wiązało się też oczywiście z pogorszeniem frekwencji. Przez długi czas przy Bułgarskiej ponad 40 tysięcy fanów meldowało się tylko wtedy, gdy grał Kolejorz toczył hitowe pojedynki z Legią Warszawa. I Lech w latach 2011-2015 potrafił nawet wówczas dwukrotnie pokonać Wojskowych przed własną publicznością. Poza tym tłumy pojawiły się też na oczywiście zakończonym mistrzowską fetą spotkaniu z Wisłą Kraków w czerwcu 2015 roku (0:0).
Od tamtego spotkania do meczu rozegranego w sobotę przy Bułgarskiej czwórka z przodu przy pięciocyfrowej liczbie publiczności pojawiła się jednak zaledwie czterokrotnie. Lech zdołał wygrać tylko jedno z tych spotkań - mecz u Superpuchar Polski z Legią w lipcu 2015 roku. W lidze raz bezbramkowo zremisował z Górnikiem Łęczna w meczu rozegranym w ramach akcji "Kibicuj z klasą", a dwukrotnie przegrał z Legią - w 2016 (0:2) i 2017 roku (1:2). Szczególnie źle wspominana jest druga z tych porażek, w której gola na wagę trzech punktów dla warszawiaków strzelił ex-Lechita, Kasper Hamalainen.
Czytaj też 👉 Cud w Błażejewku i poznański Nagelsmann | Droga do stulecia
Czterdziestka jeszcze pęknie
Zwycięstwo z Jagiellonią może dawać nadzieję na to, że Lech Poznań powoli zaczyna radzić sobie z presją. W sobotę ta wynikała nie tylko z faktu aż 40-tysięcznej widowni, ale obchodów stulecia klubu. Jeśli podopieczni trenera Macieja Skorży byli w stanie wytrzymać ciśnienie i nawet po mizernej pierwszej połowie ostatecznie rozprawić się w efektownym stylu z zawodnikami z Podlasia, to znaczy, że być może nad Bułgarską nie powrócą już demony z przeszłości.
Walka o mistrzostwo Polski najprawdopodobniej będzie toczyć się do ostatnich kolejek obecnego sezonu. To z pewnością pozytywnie wpłynie też na frekwencję na Stadionie Miejskim. Za niemal pewnik można brać komplet kibiców na meczach z Legią Warszawa (9.04) oraz w razie ciągłych szans na majstra w kończącym sezon starciu z Zagłębiem Lubin (21/22.05). Na spotkaniach ze Stalą Mielec (23/24.04) oraz Górnikiem Łęczna (majówka) aż takich tłumów spodziewać się nie należy - choć oczywiście, powtórzmy się jeszcze raz, kluczowe znaczenie będzie tu miała ligowa tabela.
0 komentarze:
Prześlij komentarz