Jayson Papeau jest bardzo ciekawym przykładem zawodnika. Choć gra regularnie, to pierwsze liczby w postaci asysty zrobił dopiero w meczu przeciwko Radomiakowi. Mimo to nie można powiedzieć, że Francuz nie ma pozytywnego wpływu na grę Zielonych.
Mateusz Włodarczyk prosto z Białegostoku | Właściwie w każdym ze spotkań tego sezonu mogliśmy zobaczyć walkę i zaangażowanie ze strony 25-latka. Kilkakrotnie był bliski zdobycia asysty, jak na przykład w meczu z Lechem Poznań, gdzie centymetrów zabrakło Adamowi Zrelakowi, żeby wyprowadzić drużynę trenera Dawida Szulczka na prowadzenie. W końcu z Radomiakiem sprytnie technicznie podał piłkę do Jana Grzesika, który był na wolnej pozycji i kapitalnym strzałem od słupka pokonał bramkarza gości.
Cień za napastnikiem
W meczu z Jagiellonią Francuz już w pierwszym kwadransie oddał strzał i miał jeszcze jedną okazję, aby zanotować kolejną asystę, jednak Zrelak za długo zwlekał z oddaniem strzału i skończyło się bez żadnej korzyści dla Warciarzy. Były to w dodatku jedne z niewielu dogodnych sytuacji, które Zieloni stworzyli sobie w całej pierwszej połowie. I to mimo gry w przewadze po tym, jak w 25. minucie czerwoną kartką za przypadkowe, acz jednak brutalne kopnięcie w twarz Michała Kopczyńskiego ukarany został Bogdan Tiru.
W 42. minucie znowu świetną okazję miał Papeau. Po akcji skrzydłem Miłosza Szczepańskiego 25-latek dostał piłkę na lewą nogę właściwie sam na sam z bramkarzem. Strzelił jednak zdecydowanie nad poprzeczką Zlatana Alomerovicia. Ta akcja bardzo dobrze pokazała, jak taktycznie widzi go trener Szulczek. Bardzo często w meczu z białostocczanami podążał niemal jak cień za Adamem Zrelakiem i podwajał jego pozycję. Wtedy na jego skrzydło wchodził wszak Konrad Matuszewski.
Jayson Papeau do dziś: 978 minut, 14 meczów, 0 goli, 0 asyst, 0 kluczowych podań.
— Damian Smyk (@D_Smyk) February 20, 2022
Jayson Papeau dziś z Radomiakiem do tej pory: 50 minut gry, asysta i kluczowe podanie.
Sympatyczny rugbysta zaczyna przypominać piłkarza.
Francuz mocno naciska
W defensywie Papeau razem z Adamem Zrelakiem grają jako tak zwani pierwsi obrońcy, mocno naciskając defensorów przeciwnika. Francuz jest szczególnie czujny, gdy przeciwnicy wyprowadzają piłkę. Często swoją obecnością niejako odradza krótkie wznowienie gry bramkarzowi, ale też przy rzutach wolnych pilnuje rywali ustawionych blisko piłki zawodników rywali.
W drugiej części spotkania z Jagiellonią Papeau również znajdował się głównie w środkowej części boiska, gdzie kilka razy jedynie przedłużał podanie do zawodników ustawionych na wysokości pola karnego. Niestety dla Warty nie za dużo z tego wynikało.
W 60. minucie Papeau został zmieniony przez nowego gracza Zielonych - Franka Castanedę (więcej o nim pisaliśmy tutaj). Szybko okazało się to dobrą decyzją - akcja środkiem również dopiero co wprowadzonego Niilo Maenpy strzałem w słupek zakończył Szczepański, a po drugiej stronie bramki czekał właśnie Castaneda i umieścił piłkę w siatce.
- Jestem zadowolony, bo myślałem, że aklimatyzacja w nowym kraju potrwa dłużej i z tego powodu, że trwało to tak krótko, jestem zadowolony ponieważ zrobiłem, co tylko mogłem, by się zintegrować z drużyną ale wciąż nie mam goli i asyst i to mnie irytuje, ale będę próbował się poprawić w dalszej części sezonu - mówił Papeau w rozmowie z Warta TV podczas zimowego zgrupowania w Turcji.
Krótka radość
Radość Warciarzy nie trwała jednak długo. Już w 64. minucie błąd Dawida Szymonowicza wykorzystał Tomas Prikryl i wyrównał stan spotkania. Niestety podopiecznym Dawida Szulczka nie udało się wygrać, mimo korzystnych okoliczności, jakimi z pewnością była gra w przewadze jednego zawodnika od 25. minuty. Białystok znowu nie został odczarowany przez poznański futbol i Warta do Poznania wraca z remisem 1:1.
Liczę na Jayson Papeaua to dobry gracz z zacięciem godnym uwagi
OdpowiedzUsuń