fot. Damian Garbatowski |
Dani Ramirez, pomocnik Lecha
Poznań, nie może zaliczyć początku sezonu 2021/22 do udanych. Hiszpan znajduje
się pod formą, a świetna dyspozycja Joao Amarala oddala go od
wyjściowego składu. - Tylko taka droga, jaką przyjął w meczu pucharowym, to ta
właściwa do powrotu - nie ukrywa trener Maciej Skorża.
- Ma wszystko, by stać się
gwiazdą ligi - miało paść w kontekście Daniego Ramireza ze strony
Kazimierza Moskala po wywalczeniu przez ŁKS awansu do PKO Ekstraklasy. Choć
początki Hiszpana w Polsce tego nie zapowiadały, swą grą w barwach dwukrotnych
mistrzów kraju udało mu się zyskać ogromną sympatię kibiców oraz zwrócić na siebie
uwagę wielu drużyn.
Słowa szkoleniowca szybko zostały potwierdzone, a dobra postawa pomocnika nagrodzona transferem do Lecha Poznań. Całkiem udanego, patrząc na indywidualne osiągnięcia. To właśnie tu ze swego rodzaju "wolnego elektronu", z którego znano go w ŁKS-ie, przekształcono go w zawodnika ułożonego także taktycznie. Teraz jednak Daniemu nie tylko daleko do własnego optimum, ale przede wszystkim pierwszego składu poznaniaków.
Gasnące ogniwo
95 minut w ośmiu (!) ekstraklasowych występach. Trudno wyobrazić sobie, że to dorobek zawodnika:
- będącego ważnym ogniwem poznaniaków podczas eliminacji do Ligi Europy: trzy asysty w starciu z Apollonem Limassol, otwierające wynik meczu trafienie przeciwko Charleroi SC;
- którego w poprzednim sezonie nie ominęło choćby spotkanie;
- stanowiącego część: - Serca, płuc i rozrusznika Lecha Poznań - w nawiązaniu do słów Leszka Ojrzyńskiego;
- będącego zimą, wg informacji Piotra Koźmińskiego, obiektem zainteresowania kazańskiego Kairata Ałmaty;
Jednak też zawodnika, któremu w
obliczu wypożyczenia Joao Amarala oraz postawy Filipa Marchwińskiego, mogło
przyświecać uczucie nietykalności. Na boisku widzieliśmy go bowiem nawet pod
formą, na którą wpływ miało opuszczenie przez Hiszpana - ze względu na problemy
zdrowotne - zimowego obozu przygotowawczego w Belek. Gdy natomiast w meczach go
zmieniano, dostrzegalna była u niego ogromna frustracja. To wszystko odbiło się
na gorszych - w porównaniu z poprzednim sezonem - liczbach 29-latka.
Odpowiedzieć dobrą grą
Gdy wypożyczenie Amarala zostało zakończone,
sytuacja Ramireza uległa pogorszeniu. 30-letnie portugalski pomocnik prezentuje
bardzo wysoką formę od samego początku sezonu. Kto posadziłby na ławce
zawodnika, który po dziewięciu ligowych spotkaniach ma na swoim koncie cztery
asysty i trzy trafienia? Szczególnie mając na uwadze przeciętne zmiany w
wykonaniu Hiszpana, nawet na podmęczonego rywala.
Ramirez, by błyszczeć pełnym
blaskiem, musi być wyróżniającą się postacią zespołu, a o to trudno łapiąc same ogony. Niezbyt dobrze radzi sobie także z walką o skład. Obecny
status nie ułatwia mu zatem powrotu do formy.
- [Dani - przyp.red.] bardzo przeżywa tę sytuację, czuje się rozczarowany. Staram się go zrozumieć, ale też rozmawiamy, co jest przyczyną tego stanu. Jest świadom, że Joao Amaral dysponuje taką formą, że trudno posadzić go na ławce w tym momencie - nie ukrywa, pytany przez nas, trener Skorża.
- Powiedziałem Daniemu, że tylko taka droga, jaką przyjął w meczu pucharowym [Skra Częstochowa - Lech Poznań 0:3 - każda z bramek padła przy udziale Ramireza - przyp.red.], to ta właściwa do pierwszej "jedenastki", czyli rzetelna, sumienna praca i udowadnianie na boisku własnych wartości - dodaje.
Wiktoria Łabędzka
0 komentarze:
Prześlij komentarz