Lech Poznań kolejny raz zwyciężył w Ekstraklasie, a pod koła pędzącej lokomotywy wpadła Wisła Płock (4:1). Jednym z bohaterów tego spotkania był Jakub Kamiński, który w obecnym sezonie notuje bardzo dobre liczby. Warto przyjrzeć się Kamykowi w szerszym kontekście.
Narodziny Lidera
Jakub Kamiński jest niewątpliwe jednym z największych talentów akademii Lecha Poznań, a w obecnych rozgrywkach udowadnia, że plotki o transferze przekraczającym mityczne 10 milionów euro nie są bezpodstawne. Jesienią zdobył już pięć bramek i zanotował trzy asysty, a dobra gra poskutkowała debiutem w reprezentacji Polski. Jego popisowym wykonem był mecz ze Śląskiem Wrocław, w którym strzelił dwa gole.
Od samego początku sezonu Kamyk cieszy się uznaniem trenera Macieja Skorży i jest zawodnikiem podstawowego składu, tworząc niszczący przeciwników kwartet w składzie Ishak-Amaral- Kamiński- Ba Loua.
Widać, że młody piłkarz złapał luz, którego brakowało wiosną w lidze, a Kamiński rozczarowywał, zresztą podobnie jak cała drużyna. Ostatnie spotkanie udowodniło, że Kamyk w gazie oznacza Lecha mocniejszego na skrzydłach. To właśnie tam Lech siał spustoszenie zwłaszcza w drugiej połowie. Gole Kamińskiego i Amarala padły po szybkim transporcie piłki bocznymi sektorami boiska i zejściu do środka.
Polski Robben?
Gol na 3:0 jest wzorowym przykładem współpracy Ishaka, Amarala i młodego skrzydłowego. Szwed rozprowadził akcję do środka, gdzie czekał portugalski pomocnik, a ten uruchomił Kamińskiego. 19-latek niczym Arjen Robben zszedł na przeciwstawną nogę względem sektora, w którym się znajdował i huknął po dłuższym rogu, nie zostawiając szans bramkarzowi płocczan.
Ma to coś! 🤩 Jakub Kamiński trafia, @LechPoznan wygrywa!#LPOWPŁ 4:1 pic.twitter.com/eaoOCo9XKp
— PKO BP Ekstraklasa (@_Ekstraklasa_) October 22, 2021
Porównania do byłego skrzydłowego Bayernu Monachium wielokrotnie pojawiały się w wypowiedziach kibiców po meczu. Strzelec gola z finału Ligi Mistrzów z 2013 roku co prawda schodził na lewą nogę, ale obaj i Holender, i Polak mają niesamowitą swobodę, wykonując taki manewr.
Według Instat Index, Kamyk miał najwięcej dryblingów (osiem udanych na dziewięć prób), więcej podań kluczowych w meczu dał tylko Joel Pereira, a obok Patryka Tuszyńskiego stoczył on najwięcej pojedynków (10/22). Dość powiedzieć, że miał prawie dwa razy więcej udanych dryblingów niż cała drużyna przeciwnika. Licznik Instata zatrzymał się na liczbie 365, co jest najwyższym wynikiem w Kolejorzu.
Czytaj też 👉 Mikael Ishak szczery do bólu. "Chcę się sprawdzić w czymś nowym"
Liczy się każdy kolejny krok
W tym tygodniu Lecha czeka wzmożony ruch. Najpierw we wtorek podejmie w Pucharze Polski walkę o awans z Unią Skierniewice, a w piątek zmierzy się ze Stalą Mielec na wyjeździe. Jednak mecze co trzy dni, to jest na pewno to, co w Poznaniu chcemy niedługo oglądać, a najlepiej z czołowymi europejskimi drużynami. Trzeba jednak pokonać niżej sytuowanych przeciwników, bo jak mawiał klasyk, takimi meczami wygrywa się mistrzostwo.
0 komentarze:
Prześlij komentarz