Lech Poznań przegrywa w Białymstoku 0:1. Kolejorz po serii 10 meczów bez porażki musi uznać wyższość podopiecznych Ireneusza Mamrota. Co prawda Lechici utrzymają pozycję lidera, ale ich przewaga nad Śląskiem Wrocław może stopnieć do jednego punktu. Zwycięską bramkę dla gospodarzy zdobył Jesus Imaz.
Przełamać trudny terenLech nie wygrał w Białymstoku od 2013 roku. Maciej Skorża nie triumfował tu od 2008. Jagiellonia nie wygrała od sześciu meczów. Posada Ireneusza Mamrota wisi na włosku. Czy można sobie wyobrazić lepsze partidazo w krajowym wydaniu? Pewnie tak, ale dla postronnych koneserów naszej poczciwej Ekstraklasy spotkanie czerwono-żółtych z Kolejorzem był idealnym wyborem na piątkowy wieczór. Chyba, że woleliście włączyć Górnik Łęczna - Lechia Gdańsk, prześledzić jak beniaminek konsekwentnie zaniecha wszelakiej defensywy przed obliczem gości znad morza, a później wyjść na miasto w jeden z ostatnich piątków w tym roku z (w miarę) ludzką aurą.
Obowiązek dowodu spoczywający na obu drużynach
Dla kibiców którejkolwiek z ekip natomiast późnowieczorna spartakiada organizowana na Stadionie Miejskim w Białymstoku była pozycją obowiązkową podczas długo wyczekiwanego weekendu. Spotkanie niezwykle istotne dla obu zespołów. Lech, który chyba do końca sezonu będzie musiał komuś cos udowadniać (po popisach w zeszłym sezonie pesymizmom nie ma co się dziwić) konta Jagiellonia, która po obiecującym początku sezonu będzie musiała wykazać, że to była raptem chwilowa słabsza forma.
Steinbors en face Bednarek
Patrząc na wyjściową jedenastkę obu szkoleniowców nie sposób zatrzymać się na chwilę przy obsadzie stalowej poręczy, do której zwykli celować zawodnicy. Z jednej strony mamy Pavla Steinborsa - powiedzieć ,,postrach kibiców Kolejorza'', to jak nie powiedzieć nic. Doświadczony goalkeeper notował fantastyczne występy przeciwko Lechowi zwłaszcza w barwach Arki Gdynia, ale flashbacki w głowach wielkopolskiej wiary pozostały do dzisiaj. Naprzeciw Łotysza stanął dzisiaj Filip Bednarek. Polak nie jest głównym wyborem Macieja Skorży w bieżącym sezonie, swą dzisiejszą obecność na boisku zawdzięcza kontuzji pana z numerem jeden. Mowa oczywiście o Mickey'u van der Harcie.
Pierwszy gwizdek i zaczęli!
Sędzia wydając donośny dźwięk swym gwizdkiem dał znak do rozpoczęcia meczu. W powietrzu unosił się głośny świergot przybyłych kibiców gospodarzy, a spośród nich próbowali wybrzmiewać przyjezdni kibole Kolejorza. Dłuższymi momentami gromki jazgot gości pozostawał wyraźnie głośniejszy. Rywalizacji na trybunach nie odstawały zmagania zawodników na boisku. Od samego początku podopieczni Macieja Skorży nie pozwalali gospodarzom przestawać odczuwać swoich oddechów na plecach. Szybkim, składnym atakom brakowało jedynie dokładności w ostatniej fazie. To właśnie te błędy decydowały o wciąż utrzymującym się bezbramkowym remisie.
Jagiellonia obrała zgoła inną taktykę. Łatwo przystała na warunki narzucone przez rozpędzonego Kolejorza. Na ile to było celowe działanie, a na ile brak własnych atutów do podobnych autorytarnych zapędów? Racja sama w sobie może być spektrum, a przykładu daleko szukać nie trzeba było. Wystarczyło oglądać zmagania na stadionie w Białymstoku. Niech na krańcach skali naszego spektrum znajdą się "taktyka", a na drugim "brak atutów". Aby jednoznacznie skategoryzować poczynania białostoczan powinniśmy je umieścić idealnie na środku. W skrócie mówiąc, po prostu Jaga i miała taki plan na ten mecz, i nie miała atutów, aby pokazać coś bardziej przekonującego.
Bez bramek na półmetku
Poza bramką ze spalonego Mikaela Ishaka w pierwszej połowie niewiele się działo. Obraz meczu do półmetku przebiegał według stale określonego schematu. Lech próbował rozgrywać od linii obrony przyspieszając prostopadłymi podaniami, Jagiellonia stała i podziwiała. Mieli co prawda dwie groźne sytuacje. W jednej spektakularną bramkę mógł zdobyć Prikryl, jednak piętą niecelnie uderzył i futbolówka minęła się nieznacznie ze słupkiem. Drugą akcję spartaczył Jesus Imaz, ale wartym zauważenia była interwencja Filipa Bednarka. Stojąc praktycznie sam na sam z napastnikiem umiejętnie interweniował, po czym pewnie złapał piłkę.
Żeby wygrać trzeba grać
Drugą połowę z kolei lepiej zaczęli gospodarze, którzy zdołali przeforsować i utrzymać piłkę na połowie przeciwnika. Tym razem to Lech musiał bronić, jednak ich pressing, w porównaniu do analogicznego okresu w pierwszej części gry, stał na niższych obrotach. Dzięki temu Jagiellonia miała więcej miejsca na konstruowanie sytuacji. Nieco ponad kwadrans potrzebował Maciej Skorża, aby wprowadzić pierwsze korekty w składzie swojej drużyny. Jakub Kamiński i Nika Kvekveskiri opuścili boisko, w ich miejsce weszli Michał Skóraś i Pedro Tiba. Był to wyraźny sygnał z ławki trenerskiej. Trener nie godził się na chimeryczną postawę Kolejorza.
Kropka nad I (jak Imaz)
Lepszą dyspozycję udało się przełożyć na konkret. W 71. minucie błąd Bartosza Salamona wykorzystał Jesus Imaz, który bezlitośnie pokonał Filipa Bednarka. Kilka minut później mogło być 2:0. Ponownie zagrożenie stworzył Imaz, jednak zmarnował doskonałą sytuację uderzenia z piętnastego metra. Wcześniej był na spalonym, więc ewentualny gol i tak nie mógłby zostać uznany. Pozostałą część meczu Lechici nieudolnie próbowali zaskoczyć bramce Steinborsa.
Nie stwarzając dogodnych sytuacji trudno jednak rozmawiać o korzystnym rezultacie, w efekcie czego Lech przegrywa pierwszy mecz w sezonie. Białystok nadal niezdobyty. Kolejorz co prawda utrzyma pozycję lidera, jednak jego przewaga może stopnieć do jednego punktu.
Jagiellonia Białystok - Lech Poznań 1:0 (0:0)
24.09.2021, Stadion Miejski w Białymstoku | 9. kolejka Ekstraklasy
Gole: Imaz 71'
Jagiellonia: Steinbors - Nastić, Pazdan, Puerto, Tiru, Prikryl (Bida 90+4') - Toporkiewicz (Struski 46'), Pospisil, Romańczuk - Cernych (Żyro 67'), Imaz (Tabis 90')
Lech: Bednarek - Rebocho, Satka, Salamon, Pereira - Kamiński (Skóraś 65'), Karlstroem (Ramirez 82'), Kvekveskiri (Tiba 65'), Ba Loua (Sobiech 82') - Amaral (Marchwiński 87') - Ishak
Żółte kartki: Romanczuk 67' - Karlstrom 67', Ramirez 90+3'
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa)
0 komentarze:
Prześlij komentarz