aosporcieaosporcieaosporcie

17 września 2021

Kibice wrócili do "Kotła", a "Kolejorz" nie zawiódł i zdemolował "Białą Gwiazdę". Lech Poznań 5:0 Wisła Kraków

Lech Poznań zdemolował Wisłę Kraków na swoim stadionie w 8. kolejce PKO Ekstraklasy i utrzymał się na pozycji lidera. Prawdziwy popis dali Joao Amaral, Pedro Rebocho, Adriel Ba Loua i Mikael Ishak, którzy rozstrzelali Białą Gwiazdę i zmusili Pawła Kieszka do pięciokrotnego wyciągania piłki z siatki.

Powrót dopingu

Kolejorz w trakcie meczu z krakowską Wisłą mógł liczyć na zorganizowany doping z trybun Stadionu Miejskiego w Poznaniu. Do "Kotła" wrócili kibice, którzy oficjalnie zakończyli bojkot trwający od początku obecnego sezonu. Na ten fakt złożyło się kilka czynników. Jak czytamy na oficjalnym profilu kibiców Lecha:

- Większość naszych postulatów zostało spełnionych. Nie ma już w klubie trenera przygotowania fizycznego, transfery zostały poczynione na godnym poziomie. Zdecydowaliśmy, że to jest już ten czas, kiedy należy wrócić na trybuny.

Również wyniki zespołu prowadzonego przez Macieja Skorżę uległy znacznej poprawie. Kolejorz do meczu z Wisłą przystępował jako lider Ekstraklasy. Piątkowego wieczoru przy Bułgarskiej mogliśmy oglądać rekordową w tym sezonie frekwencję. Liczba biletów wyprzedanych na to spotkanie wynosiła ponad 29 tysięcy.

Skorża: Nie czujemy presji

W przeszłości tak duża liczba kibiców potrafiła jednak paraliżować lechitów, którzy niejednokrotnie zawodzili swoich fanów i remisowali bądź przegrywali mecze w bardzo słabym stylu. Na myśl od razu przychodzą potyczki ze Śląskiem Wrocław, Górnikiem Łęczna czy Legią Warszawa. Trener Kolejorza, Maciej Skorża odniósł się do presji rosnącej z dnia na dzień przed piątkowym spotkaniem na konferencji przedmeczowej:

- To dla nas wspaniała informacja. Jesteśmy zawodowcami, więc nie może nas to osłabić. To coś bardzo pozytywnego. Musimy przekuć to w nasz atut, doping musi nas nieść. Nie czujemy presji. Czego mamy się bać? Wierzę, że damy radę. To będzie coś wspaniałego i pozytywnego. W ten sposób do tego podchodzę.

Bez Tiby i Douglasa

Lech do spotkania z Wisłą przystąpił w nieco zmienionym składzie. Alana Czerwińskiego na prawej stronie obrony zastąpił Joel Pereira, a Nika Kwekweskiri wskoczył w miejsce Pedro Tiby, który w trakcie tygodnia odniósł uraz na treningu. Debiut w niebiesko-białych barwach zanotował Pedro Rebocho, który latem trafił do Kolejorza z francuskiego EA Guingamp. Kolejorz musiał sobie dziś radzić bez Barry'ego Douglasa, który za pośrednictwem swojego Twittera poinformował, że jest chory.

Podopieczni Adriana Guli przyjechali do Poznania bez Jakuba Błaszczykowskiego, Adiego Mehremicia, Nikoli Kuveljicia i Alana Urygi. W składzie wiślaków był za to obecny najlepszy piłkarz sierpnia w Ekstraklasie,  reprezentant Ghany, Yaw Yeboah, który to miał zepsuć poznaniakom humory w piątkowy wieczór.

Kibice zaznaczyli obecność, a Lech atakował

Fani Kolejorza do "Kotła weszli z przytupem. Odpalono race, przez co sędzia Tomasz Kwiatkowski musiał wstrzymać grę na samym początku meczu. Kiedy dym opadł, przy piłce znalazł się Joao Amaral, który wywalczył rzut wolny pod polem karnym Wisły Kraków, ale Nika Kwekweskiri przeniósł piłkę nad poprzeczką. Chwilę wcześniej doskonałym rajdem na lewym skrzydle popisał się Adriel Ba Loua. Dośrodkował na głowę Jakuba Kamińskiego, który skiksował i uderzył nad bramką.

Lech się nie zatrzymywał. W 14. minucie prawą stroną boiska ruszył Joel Pereira. Portugalczyk wrzucił piłkę na pole karne, ale Mikael Ishak nieczysto trafił w futbolówkę i chybił. Powtórki pokazały jednak, że jeśli gol by padł, to i tak nie zostałby uznany z powodu spalonego.

Kontuzja Van der Harta

W 22. minucie sytuacja nieco się skomplikowała. Kontuzji doznał Mickey van der Hart. Bramkarz Lecha nie dał rady kontynuować gry, a między słupki wszedł Filip Bednarek, dla którego było to pierwsze spotkanie o stawkę od meczu Pucharu Polski z Rakowem wiosną tego roku.

Kolejorz nie przestawał jednak atakować. Znów aktywnością wykazał się Joel Pereira, który oddał strzał z 16. metrów. Dobrze interweniował Paweł Kieszek. Również dobitka Mikaela Ishaka okazała się być nieskuteczna.

Chwilę później świetnym podaniem popisał się Amaral. Do piłki dopadł Ba Loua, ale uderzył obok słupka bramki strzeżonej przez Kieszka. Obrona Wisły była tego wieczoru zdecydowanie gorzej zorganizowana niż defensywa Rakowa Częstochowa przed tygodniem.

Lech w końcu postawił kropkę nad "i". Kolejna akcja skończyła się golem. Ishak zagrał do Amarala, który jak mogło się wydawać za długo zwlekał z podaniem do Jakuba Kamińskiego. Portugalczyk uderzył sprzed pola karnego i zaskoczył Pawła Kieszka. Kolejorz prowadził 1:0.

Następne minuty to kolejne ataki podopiecznych Macieja Skorży. W 37. minucie z woleja uderzał Jakub Kamiński, ale bardzo dobrą interwencją popisał się golkiper Białej Gwiazdy. Pod koniec pierwszej połowy genialnym podaniem popisał się Jesper Karlstroem. Piłkę w biegu do pustej bramki wystawił Pedro Rebocho, a Adriel Ba Loua mógł się cieszyć ze swojej pierwszej bramki w barwach Kolejorza

Lech na przerwę schodził z dwubramkowym prowadzeniem. Wisła nie dała żadnych argumentów ku temu, by sądzić, że zespół Adriana Guli wróci do tego meczu. Błyszczał Amaral, bezcenna okazała się praca Ishaka, a i boczni obrońcy, Joel Pereira i Pedro Rebocho, często dawali się we znaki piłkarzom gości.

Druga połowa godna mistrzów

Już na samym początku drugiej części meczu Lech znów rozklepał obronę Białej Gwiazdy. Dwójkową akcją popisali się Ba Loua i Amaral. Portugalczyk zagrał do swojego rodaka, Rebocho, a ten skierował piłkę z najbliższej odległości do bramki gości.

60. minuta to kolejny atak Kolejorza. Strzał w polu karnym zablokował Rebocho, zagrał długą piłkę do Ba Louy, a Iworyjczyk zostawił futbolówkę Amaralowi. Portugalczyk podał do Ishaka, który pewnie wykończył kolejną piękną akcję lechitów. Wisła była na kolanach.

Kibice Kolejorza docenili genialny występ Amarala owacjami na stojąco, kiedy ten opuszczał boisko w 73. minucie meczu. Gol i dwie asysty dały do zrozumienia, że piłkarz pod okiem Macieja Skorży odbudował się i rośnie z meczu na mecz.

Trzy minuty później strzał Radosława Murawskiego zza pola karnego zablokował Serafin Szota, ale sędzia Tomasz Kwiatkowski dopatrzył się zagrania ręką. Rzut karny na bramkę niczym Antonin Panenka zamienił Mikael Ishak. Lech kontynuował demolowanie bezradnego zespołu Adriana Guli.

Wiślacy próbowali zdobyć honorową bramkę. W końcówce w poprzeczkę trafił Hugi, ale to było jedyne, na co tego wieczoru było stać Białą Gwiazdę. Nie dało się ukryć. Maciej Skorża stworzył potwora, który w piątkowy wieczór wysłał jasny sygnał piłkarskiej Polsce - Lech ma się świetnie, a to dopiero początek. Początek drogi ku mistrzostwu Polski.


Lech Poznań - Wisła Kraków 5:0
17.09.2021, Stadion Miejski w Poznaniu, 20:30

Lech: Van der Hart (23. Bednarek) - Pereira, Satka, Salamon, Rebocho - Karlstrom (64. Murawski), Kwekweskiri (73. Kozubal) - Ba Loua, Amaral (73. Ramirez), Kamiński (64. Skóraś) - Ishak

Wisła: Kieszek - Gruszkowski, Szota, Frydrych, Hanousek - Skvarka (67. Savić), El Mahdioui, Plewka (58. Żukow) - Yeboah (58. Hugi), Brown Forbes, Kliment (58. Młyński)

Gole: 29. Amaral, 45. Ba Loua, 52. Rebocho 61. Ishak 77. Ishak

Kartki: Karlstrom, Ramirez - Frydrych, Skvarka, Szota, Brown Forbes (żółte)

Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa)

Kibice: 26 890

Dominik Stachowiak
@D__Stachowiak
📷 Mateusz Włodarczyk

0 komentarze:

Prześlij komentarz