Lech Poznań miał z przytupem wejść w sezon, w którym będzie świętował stulecie istnienia klubu. Zamiast tego bezbramkowo zremisował z Radomiakiem Radom.
To miał być Lech grający ofensywnie i walczący o każdą piłkę. I chociaż momentami rzeczywiście widzieliśmy przebłyski niezłej gry, to drużynie prowadzonej przez trenera Macieja Skorżę zabrakło najważniejszego - zwycięstwa.
Bramkarski dzień konia
W pierwszej połowie można było mieć wrażenie, że będzie to kolejny sezon, w którym bramkarze przeciwników będą notować przy Bułgarskiej prawdziwe "mecze konia". Trener Dariusz Banasik, który ledwie kilka dni temu dowiedział się o konieczności oddania do Legii Mateusza Kochalskiego, zmuszony był do wystawienia przeciwko Lechowi Filipa Majchrowicza - golkipera bez doświadczenia choćby w I lidze.
Brak ogrania na poziomie centralnym i debiut w Ekstraklasie przy Bułgarskiej nie okazał się jednak dla 20-latka czymś strasznym. To on w pierwszej połowie uratował Radomiaka przed stratą gola. A Lech te szanse miał, głównie za sprawą Jakuba Kamińskiego i Mikael Ishaka. Ten drugi nawet trafił do siatki, podobnie jak ma samym początku spotkania Bartosz Salamon. W obu tych sytuacjach odgwizdano jednak spalonego.
Obie ekipy w pierwszej połowie obiły też po razie poprzeczkę. W Radomiaku stało się to za sprawą Luisa Machado, który był bliski pokonania Van der Harta na niedługo przed tym, jak doznał kontuzji, która wyeliminowała go z reszty spotkania. Z kolei dla Lecha przepiękną bramkę mógł zdobyć Ishak, ale futbolówka po strzale nowego kapitana Dumy Wielkopolski tylko odbiła się od poprzeczki i linii bramkowej.
Czytaj też 👉 "Lech musi być silny mentalnie". Tak eksperci przewidują sezon 2021/2022
W drugiej połowie powiało nudą
O ile pierwsza połowa stała na bardzo przyzwoitym poziomie, to tego samego nie można powiedzieć o drugiej części tego spotkania. Po przerwie obie ekipy jakby opadły z sił. Wciąż więcej z gry miał Kolejorz, ale nie wynikało z tego nic konkretnego. Radomiak nastawił się głównie na kontry i po jeden z nich zgarnął nawet potężne owacje, tyle że ironiczne. Stało się tak po tym, jak fatalnie zachował się Radecki, który zamiast podać do któregoś z nadbiegających kolegów, zdecydował się na płaski, słaby strzał.
Ciężko stwierdzić, że pod drugą bramką widzieliśmy dużo składniejsze akcje. Trener Maciej Skorża zapowiadał, że jego drużyna nie będzie grać cały czas tym samym ustawieniem, co ma uprzykrzyć pracę trenerom rywali i sprawić, że Lech będzie bardziej nieprzewidywalny. I w momencie, gdy Barry'ego Douglasa w drugiej połowie zastąpił na boisku Artur Sobiech, wydawało się nawet, że być może szkoleniowiec poznaniaków zdecyduje się i w tym meczu na zmianę systemu gry w trakcie meczu. Tak się jednak nie stało i na boku obrony oglądaliśmy od tamtego momentu Jakuba Kamińskiego.
To młody nominalny skrzydłowy Lecha był jedną z najjaśniejszych postaci w niebiesko-białych barwach. W całym meczu z dobrej strony z pewnością pokazał się też walczący w przodzie Mikael Ishak, a przy stałych fragmentach sporo zamieszania wprowadzał również... Bartosz Salamon. Niestety po żadnej z takich akcji trybuny przy Bułgarskiej nie zawrzały. Lech zremisował na inaugurację rozgrywek 0:0 z beniaminkiem Ekstraklasy i wszedł w sezon, w którym będzie świętował stulecie, bez szampana.
Lech Poznań - Radomiak Radom 0:0
23.07.2021, Stadion Miejski w Poznaniu, 20:30
Lech: Van der Hart - Pereira, Salamon, Satka, Douglas (74. Sobiech) - Karlström (74. Kwekweskiri), Tiba - Skóraś, Amaral (66. Ramirez), Kamiński - Ishak
Radomiak: Majchrowicz - Jakubik, Silva, Cichocki, Abramowicz - Kaput, Nascimento - Kozak (76. Rondon), Radecki (85. Karwot), Machado (35. Leandro) - Angielski (85. Sokół)
Kartki: Salamon - Machado
Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń)
Kibice: 10 177
0 komentarze:
Prześlij komentarz