Lech Poznań zakończył przygotowania do sezonu 2021/22. W piątek zagra z Radomiakiem Radom na inaugurację rozgrywek. Zapytaliśmy ekspertów o ich przewidywania na stulecie klubu.
Po sparingach więcej negatywów...
Kolejorz w trakcie okresu przygotowawczego rozegrał pięć gier kontrolnych. Wygrał trzy z nich - przeciwko Zagłębiu Lubin, FC Midtjylland oraz Miedzi Legnica. W pozostałych dwóch, w których rywalami były Lechia Gdańsk i Arka Gdynia, Lech musiał uznać wyższość zespołów z Trójmiasta nie zdobywając ani jednej bramki.
Wygrane spotkania zostały nieco przyćmione przez przegrane, gdyż, krótko mówiąc, gra poznaniaków zdecydowanie nie zachwycała, a błędy w grze obronnej dawały się we znaki. Nie pomogli również zmiennicy, na co zwraca uwagę Dawid Dobrasz, kierownik działu sportowego "Głosu Wielkopolskiego".
- Negatywów niestety jest więcej niż pozytywów, bo cały okres przygotowawczy, z małymi wyjątkami, Kuba Kamiński spędził na lewej obronie. Mecz z Arką był dramatyczny, gdzie mieli pokazać się zawodnicy aspirujący do jedenastki, a totalnie zawiedli. Nie widzę pomocy w przypadku Sobiecha, znowu kontuzjowany był Sykora i straci pewnie początek sezonu.
Mimo zdobytej przez Sobiecha bramki w zamkniętym sparingu z Miedzią Legnica, jego forma pozostawia wiele do życzenia. Również Aron Johannsson nie spełnia pokładanych w nim nadziei. Na ten moment brakuje więc klasowego zmiennika dla Mikaela Ishaka, nowego kapitana Kolejorza i najlepszego strzelca drużyny z Poznania w poprzednim sezonie.
...ale są też pozytywy
Wygrane mecze przyniosły również pozytywne informacje. Widoczna była przede wszystkim ogromna chęć gry u wracającego z wypożyczenia do portugalskiego Pacos de Ferreira Joao Amarala. Z dobrej strony pokazali się również jego rodak, nowy prawy obrońca Kolejorza, Joel Pereira, a także zakontraktowany już zimą Radosław Murawski.
- Na pewno na kilku pozycjach jest widoczna większa rywalizacja. Mam na myśli głównie środek pomocy czy prawą obronę. Pozytywnie zaskoczył mnie Joao Amaral, który wydaje się, że wywalczył pierwszy skład. Z dobrej strony pokazali się także Radosław Murawski i Joel Pereira - mówi Dobrasz i dodaje: - Moim zdaniem Murawski to piłkarz, którego Lech potrzebował. Na pewno dużo bardziej niż Jespera Karstrloma. To lider na boisku i poza nim. Potrafiący grać do przodu i wykonać stały fragment. Pozytywna postać w szatni, a przede wszystkim bardzo dobry piłkarz. Wszedł do Lecha z drzwiami. To powinien być TOP 5 środkowych pomocników w lidze. Moim zdaniem będzie to odkrycie sezonu w Kolejorzu.
- Nie zdziwię się, jeśli Joel Pereira będzie największym wzmocnieniem Lecha w tym okienku. To zawodnik, od którego bije pewność siebie. Kwestia czasu, aż wygryzie ze składu Alana Czerwińskiego - chwali Portugalczyka Paweł Jonik, dziennikarz telewizji WTK.
Rywalizacja bramkarzy
Ostatnie tygodnie przyniosły spekulacje na temat pozycji bramkarza w zespole prowadzonym przez Macieja Skorżę. Mówiło się o sprowadzeniu nowego golkipera. Lech ostatecznie na taki krok się nie zdecydował i nie zanosi się, żeby zrobił to w najbliższym czasie.
Według portalu "KKSLech.com" numerem jeden w bramce Poznańskiej Lokomotywy w nadchodzących rozgrywkach będzie Filip Bednarek. Biorąc pod uwagę poprzedni sezon byłoby to zaskoczenie, bowiem wracający po kontuzji Mickey van der Hart prezentował się bardzo dobrze i był jednym z niewielu wyróżniających się zawodników Kolejorza w rundzie wiosennej.
- Chyba jestem w dobrej formie, dobrze przepracowałem ostatnie sześć miesięcy, więc jest to dla mnie oczywiste, że zostaję w bramce, ale o tym zadecyduje trener. Zobaczymy w przyszłym tygodniu, kto będzie pierwszym wyborem - stwierdził na naszych łamach Van der Hart.
Holenderskiego bramkarza jako faworyta do wygrania rywalizacji o miejsce w bramce stawiają również poznańscy dziennikarze.
- Zdziwiony będę, jeśli nie wygra jej Van der Hart. Nawet patrząc na to, gdzie i ile grali bramkarze Lecha w lidze holenderskiej, to Mickey występował tam zdecydowanie więcej, co łatwo można przełożyć, że jednak jest lepszym bramkarzem niż Filip Bednarek - mówi Dobrasz.
- Mimo wszystko skłaniałbym się ku temu, by na początku sezonu bronił Van der Hart. Mickey wydaje się być pewniejszym bramkarzem, choć nie ukrywam, że wybór pomiędzy tą dwójką nie należy do najprostszych i niestety żaden z nich nie gwarantuje Lechowi spokoju - stwierdził Jonik i zwrócił uwagę na ważny aspekt - żaden z tych golkiperów nie zapewnia stabilności, która będzie niezwykle ważna w nadchodzącym sezonie.
Silny środek pola, lepsza mentalność i drużyna
Piłkarze Lecha, mając w pamięci kompromitujące 11. miejsce w Ekstraklasie z ubiegłych rozgrywek z pewnością będą próbowali przekonać kibiców, że był to jedynie wypadek przy pracy. Że w najważniejszym w klubowej historii sezonie zrobią wszystko, żeby odwrócić kartę i zdobyć mistrzostwo Polski.
- Lech musi być silny mentalnie. Musi wymazać z pamięci zeszły sezon i z nową głową wejść w ten. Kadra Lecha Poznań to dzisiaj zdecydowanie ligowa czołówka, choć potrzebuje jeszcze dwóch transferów - szczególnie skrzydłowego. Obawiam się o defensywę, która zdecydowanie musi wznieść się na wyższy poziom - stwierdził Dobrasz.
Ważnym elementem będzie również bardzo dobrze obsadzony środek pola, który na papierze wygląda na najmocniejszy w całej stawce. Duża w tym zasługa transferu Radka Murawskiego, ale również pozostania w zespole z Poznania Niki Kwekweskiriego.
- Siłą Lecha będą środkowi pomocnicy. Kwekweskiri, Murawski, Karlstrom, Ramirez czy Tiba to absolutny top w Ekstraklasie. Trudno znaleźć w innych klubach równie silne zestawienie środka pola - mówi Jonik.
Kolejorz musi również na nowo stać się drużyną. W zeszłym sezonie z meczu na mecz widać było, że wśród zawodników panuje coraz to gorsza atmosfera, a kolejne porażki stawały się normą. Na siłę, która musi być w zespole zwrócił uwagę Mickey van der Hart podczas wspomnianej już rozmowy, która ukazała się na aosporcie.pl w piątek.
- Jeśli chcesz zdobyć mistrzostwo, nie zrobisz tego z jednym zawodnikiem. Wygrywamy jako drużyna, a to coś więcej niż jeden czy jedenastu zawodników. Każdy w zespole jest ważny. Mogą być kontuzje, żółte i czerwone kartki, więc każdy będzie odgrywał ważną rolę. Jeśli zaczniemy mówić tylko o jednym zawodniku, który jest naprawdę ważny, nie sądzę, aby to było dobre. Musi być dwudziestu naprawdę ważnych piłkarzy i myślę, że to jest to, co przybliża drużynę do mistrzostwa.
Kto powinien opuścić Lecha?
W szeregach zespołu Macieja Skorży są też zawodnicy, którzy, krótko mówiąc, zawiedli na całej linii podczas swoich przygód w Lechu Poznań. Nie ulega wątpliwości, że ich dni są policzone.
- Nie będę odkrywczy. Są w drużynie zawodnicy, którzy nie mają wystarczających umiejętności na reprezentowanie Lecha Poznań. O ile rozumiem, że można było liczyć, że Muhar czy Crnomarković się wyrobią, ale... się nie wyrobili. Na pewno następni na dzisiaj w kolejności są Rogne i Johannsson, którym wygasają kontrakty z końcem roku i nie widzę obecnie argumentów, aby je przedłużyć. Wydaje mi się też, że Lech mógłby zyskać na tym, gdyby opuścił go jeden z bramkarzy - twierdzi Dobrasz.
#MajsterNaStulecie czy powtórka z rozrywki?
Trzeba powiedzieć jasno. Trofeum w tak ważnym sezonie dla Lecha i jego kibiców to obowiązek. Okraszenie obchodów stulecia klubu ósmym mistrzostwem Polski byłoby spełnieniem marzeń. Na koniec rozmowy zapytaliśmy naszych ekspertów o to, jakie miejsce przewidują na koniec rozgrywek.
- Trofeum jest konieczne. Pierwsza trójka i Puchar Polski nie będzie złym wynikiem - mówi Dawid Dobrasz.
- Nie spodziewam się mistrzostwa Lecha, ale nie wierzę też w ponowne 11. miejsce na koniec sezonu. Myślę, że Kolejorz skończy na pozycji premiowanej grą w europejskich pucharach - twierdzi Paweł Jonik.
Wyścig po ósmy tytuł mistrzowski w swojej historii Lech rozpocznie już w najbliższy piątek. To właśnie wtedy na własnym boisku podejmie on beniaminka Ekstraklasy, Radomiaka Radom.
0 komentarze:
Prześlij komentarz