Są piłkarze, którzy wybitnie pasują do Ekstraklasy i to akurat jest komplement. Jednym z takich zawodników jest Łukasz Trałka, który właśnie podpisał nowy kontrakt z Wartą Poznań. Nie każdemu w końcu się zdarza rozegrać 400 meczów w Ekstraklasie.
Przemierzył cały kraj
Trałka jako wychowanek w 2004 roku opuścił Piotrcovię Piotrków Trybunalski i trafił do Pogoni Szczecin. Tam w debiutanckim sezonie zagrał tylko jeden mecz w całości, ale łącznie zagrał w 13 spotkaniach i zdobył dwie bramki dla Portowców. Później znalazł dla siebie miejsce jeszcze w dwóch łódzkich klubach, Lechii Gdańsk, jak i nawet trzecioligowym KSZO Ostrowiec Świętokrzyski. Tak naprawdę częściej zaczął pojawiać się na boisku dopiero w Polonii Warszawa, w której w 28 spotkaniach strzelił zaledwie jednego gola i zanotował jedną asystę.
W Warszawie zapracował w końcu na transfer do Poznania, do Lecha. W Kolejorzu Trałka grał solidnie, ale od sezonu mistrzowskiego, w którym zanotował trzy asysty, jego akcje, podobnie jak całej drużyny, zaczęły sukcesywnie spadać. I tak aż do słynnej rewolucji kadrowej, której Trałka był jedną z ofiar.
W kontekście byłego kapitana Lecha Poznań warto przypomnieć słynną aferę z autokaru, którym piłkarze Dumy Wielkopolski wyjeżdżali na jeden z trzech, przegranych za czasów Łukasza Trałki finał Pucharu Polski. Kibice żegnali swoich ulubieńców przy stadionie dodając im otuchy, jeden z kibiców chciał przekazać swoją energię poprzez poklepanie w pojazd. Trałce to się jednak nie spodobało i skwitował to krótkim nie bij w ten autokar pało je... Głos kapitana pojawił się w tle na instastory jednego z kolegów z szatni i wywołał burzę wśród kibiców.
Poznańska przygoda bis
Od sezonu 2008/09 siedmiokrotny reprezentant Polski od Ekstraklasy miał jedynie jeden sezon przerwy. Mam tu oczywiście na myśli okres, kiedy Łukasz Trałka został wyrzucony z Lecha Poznań, ale i tak znalazł dla siebie miejsce pracy w stolicy Wielkopolski, a konkretnie przy Drodze Dębińskiej w pierwszoligowym zespole Piotra Tworka.
Warta w sezonie 2019/20 miała walczyć o utrzymanie na zapleczu Ekstraklasy. Trałka jako jeden z X-menów, szybko stał się bohaterem memów wśród kibiców Kolejorza, według których piłkarz przesiąknięty genem przegrywa, który poza 2015 rokiem przy Bułgarskiej przegrywał praktycznie wszystko, co się dało. Dlatego w głowach poznańskich kibiców nie było innego scenariusza, jak Trałka, spadający do II ligi i kończący karierę jako jeden z bardziej skompromitowanych piłkarzy od czasu Mariusza Jopa i jego słynnego samobója.
Tymczasem jak dobrze pamiętamy było zupełnie inaczej, choć ostatecznie dopiero w barażach, to Trała i spółka dowieźli do końca sukces, który przed sezonem mógł się tylko śnić. W końcu Zieloni mieli walczyć jedynie o utrzymanie w I lidze, nie o awans.
W sezonie 2020/21 Trałka, jak i Warta Poznań był rewelacją tego sezonu Ekstraklasy. Warto przypomnieć, że to on przyłożył największą cegłę do pierwszego zwycięstwa Swojskiej Bandy w tym sezonie przeciwko Wiśle Płock, w którym zanotował dwie asysty a na koniec ustalił wynik spotkania. Zresztą bardzo często defensywny pomocnik zmieniał bieg wydarzeń w meczach ligowych.
Łukasz Trałka w tym roku skończył 37 lat, ale sezon 2020/21 był najlepszym w jego karierze - nigdy wcześniej w klasyfikacji kanadyjskiej nie zdobył 10 punktów (trzy gole i siedem asyst). Mimo wieku i 400 meczów na koncie, defensywny pomocnik rozegra minimum jeszcze jeden sezon w zielonych barwach. Po zakończeniu kariery Trałka chciałby zostać dziennikarzem, w tej roli już próbował swoich sił na łamach Kanału Sportowego.
0 komentarze:
Prześlij komentarz