Stać się kluczową postacią oraz rekordzistą klubu w tak krótkim czasie to niełatwa sztuka. Nic zatem dziwnego, że Mikael Ishak budzi zainteresowanie innych drużyn. Kwestia przyszłości Szweda wydaje się otwarta, lecz kluczowe mogą okazać się także aspekty pozasportowe.
Choć początkowo wielu stawiało przy nazwisku Mikaela Ishaka znak zapytania, Szwed po niespełna roku gry w Lechu Poznań na nowo wzbudza spore zainteresowanie zagranicznych klubów. To oczywiście zasługa bardzo dobrych występów napastnika, który bez problemu wszedł w buty swego duńskiego poprzednika.
Kilka dni temu z serwisu Meczyki.pl dowiedzieliśmy się o chęci pozyskania 28-latka przez dwa niemieckie kluby - Union Berlin oraz FSV Mainz 05 - lecz popisy zawodnika obserwuje także kilka innych drużyn, co on sam potwierdza w rozmowie z portalem fotbolltransfers.com: - Zainteresowanie jest duże, ale skupiam się na spotkaniach, które pozostały, resztę weźmiemy pod uwagę po sezonie.
Szwedzki rekordzista
To bardzo owocny sezon dla Ishaka. Nie tylko pod względem indywidualnych rekordów, ale także tych, które bije w klubie. - Gram swój najlepszy sezon w karierze, strzelam gole, rozgrywam sporo dobrych spotkań - ocenia sam zainteresowany.
Gdyby spojrzeć na dokonania napastników Lecha Poznań w poszczególnych latach XXI wieku, długo szukać by takiego, który mógłby pochwalić się podobnymi liczbami na samym początku przygody z zespołem. Jedna kampania wystarczyła mu, by zostać najlepszym strzelcem niebiesko-białych w historii ich występów w rozgrywkach międzynarodowych. Trudno wyobrazić sobie zmagania grupowe poznaniaków bez udziału Szweda. - To było niesamowite. Jedna z najfajniejszych rzeczy, jakich kiedykolwiek doświadczyłem. Gra w meczach tak wielkich rozgrywek (Liga Europy - przy. red.), to coś, o czym marzy się od dziecka - odpowiada na pytanie szwedzkiego portalu.
Gdyby nie problemy zdrowotne, na koncie Ishaka znalazłoby się pewnie kilka dodatkowych trafień. Nie zmienia to faktu, że 28-latek wciąż ma szansę pobić rekord bramek w debiutanckim sezonie w niebiesko-białych barwach, który należy do Christiana Gytkjaera. Obecny wynik? 21:19, a pomiędzy Szwedem - przez wielu zwanego przeciwieństwem Duńczyka - a królem strzelców minionych rozgrywek są: Jerzy Podbrożny, Artjoms Rudnevs oraz Robert Lewandowski.
Korzyści, a zarazem argumenty za pozostaniem
Choć obecny sezon nie poszedł po myśli poznaniaków, Szwed wciąż cieszy się możliwością reprezentowania barw klubu, który ma wszystko, by walczyć o trofea (problem z brakiem skuteczności w tym aspekcie to temat na zupełnie inny tekst). Snajper nie ukrywa także, że marzy o powrocie do kadry, a w Lechu może liczyć na regularne występy, dzięki czemu zwiększa swe szanse na otrzymanie powołania.
Nie należy zapominać, że Ishak bardzo sobie ceni życie rodzinne. Już pierwszego dnia w Polsce można było go zobaczyć z żoną oraz kilkuletnim synkiem. Niedawno dowiedzieliśmy się, że spodziewa się drugiego dziecka, co może być istotnym argumentem za pozostaniem w Poznaniu, który osobiście bardzo mu się podoba. - Tu czuję się szczęśliwy, a moja rodzina kwitnie - czytamy w wywiadzie.
Sprzedaż tak kluczowego zawodnika mogłaby przyczynić się do powstania dziury, którą niełatwo będzie załatać. Sam Ishak to ponad 30% bramek Lecha w tym sezonie, a dodatkowo prawdziwy walczak, będący po prostu wartością dodaną zespołu - nie tylko na boisku, ale także poza nim. Sądząc po wypowiedziach napastnika, pomimo rosnącego zainteresowania przy Bułgarskiej chyba nikt nie ma zamiaru się z nim żegnać. - Jeśli klub nie chce sprzedawać, nie ma sensu rozmawiać z innymi - twierdzi Szwed. - Nie mam problemu z pozostaniem tu.
0 komentarze:
Prześlij komentarz