Choć nie załapał się do kadry narodowej na mistrzostwa Europy w kategorii do 80 kilogramów, to dostał szansę w tej o sześć kilogramów niższej. Karol Robak przyznaje, że potrzebne było trochę pracy, ale opłacało się, bo właśnie został on pierwszym w historii Polski mistrzem Europy w taekwondo.
Mateusz
Włodarczyk, aosporcie.pl: - Chciałbym oczywiście rozpocząć od gratulacji za ten
ogromny sukces! Zacznijmy od początku - jak zaczęła się Twoja przygoda z taekwondo?
Karol
Robak: - Kiedy byłem
dzieckiem, zawsze lubiłem sztuki walki i filmy w tej tematyce. Akurat w
Tarnowie Podgórnym otworzyła się sekcja taekwondo i rodzice, wiedząc jaką
ekscytację wywołują we mnie sztuki walki, postanowili mnie tam zapisać. Później
dostałem się do kadry wojewódzkiej, poznałem trenerów z Poznania i zmieniłem klub
na Klub Poznański i tak się zaczęło.
- Jakie
to uczucie być najlepszym zawodnikiem w Europie? I to pierwszym seniorskim
mistrzem Europy w historii Polski!
- Chyba
fajne, nie rozmyślałem nad tym w ten sposób specjalnie. Mam większe cele, ale
nie ukrywam, że jestem bardzo zadowolony z tego wyniku.
- Jeszcze
na Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro startowałeś w kategorii wagowej do
68 kilogramów, na tegorocznych Mistrzostwach Europy już w kategorii do 74 kg.
Była to celowa zmiana, czy związana z tym, że w Brazylii miałeś 19 lat i przez
ten okres jeszcze urosłeś?
- To prawda,
na Igrzyskach startowałem w kategorii do 68 kilogramów. Kiedy wróciłem po
kontuzji miałem parę startów do 74 kilogramów, ale celem na Tokio było, żebym
wystartował tam w tej niższej kategorii.
- Nie
ukrywam jednak, że coraz trudniej ścinało mi się wagę. Jeszcze w 2019 roku
byłem pierwszy w Polsce do 68 kilogramów, ale miałem wtedy spięcie z Polskim
Związkiem Taekwondo i nie zostałem powołany na turniej kwalifikacyjny, który
miał się odbyć w kwietniu 2020 roku.
Czytaj też 👉 "Poznań stawia na taekwondo!" - Wywiad z Aleksandrą Kowalczuk
- Z
oczywistych względów turniej się nie odbył.
- A moja
sytuacja się poprawiła, kwalifikacje przesunęli o rok i wróciłem do trenowania
z kadrą narodową. Było już jednak dla mnie niemożliwe, by zrzucić wagę do 68
kilogramów i postanowiłem walczyć o kwalifikację olimpijską poniżej 80
kilogramów.
- Pierwsze
starty w tym sezonie w Pucharze Świata miałem właśnie w tej kategorii, jednak
ze względu na brak rozstawienia dostawałem trudnych rywali i często
przegrywałem w pierwszej rundzie. Przez to nie zostałem powołany na mistrzostwa
Europy do 80 kilogramów, ale zaproponowano mi start w wadze do 74 kilogramów.
Miałem do zbicia kilka kilogramów, zrobiłem to i zostałem mistrzem Europy.
- Rozumiem,
że do Igrzysk w Tokio, które miejmy nadzieję się odbędą, planujesz utrzymać się
w tej kategorii wagowej, a co potem?
- Na razie
jesteśmy na zgrupowaniu w Giżycku i 8 maja są kwalifikacje olimpijskie. Czekamy
na decyzję sztabu szkoleniowego, kogo zabiorą na ten turniej. Jeśli to będę ja,
to bezpośrednio z Giżycka jedziemy na kwalifikacje, a jeśli nie, to wracam do domu
i trenuję dalej, a Igrzyska niestety przepadają.
- Wracając
do pytania, nie zamierzam się utrzymywać w kategorii do 74 kilogramów - jest to
jedynie kategoria pośrednia, w której można zbierać punkty w kategoriach do 68
i 80 kilogramów a na początku roku zdeklarowałem się do tej ostatniej, także w
niej mam nadzieję walczyć o kwalifikację.
- Nie sądzisz, że mistrz Europy powinien mieć
zagwarantowane miejsce na Igrzyskach?
- W każdym sporcie inaczej wyglądają kwalifikacje, w
niektórych, nawet sportach walki, wystarczy zostać mistrzem Europy, żeby dostać
kwalifikację. U nas niestety wygląda to inaczej, ale trzeba się dostosować,
trenować i wygrywać.
- Pytam
jako osoba, która nie miała nigdy kontaktu ze sportami walki, jak bardzo różni
się walka w kategorii niższej o sześć kilogramów?
- Tak, jak
powiedziałem, walczyłem w kategorii do 74 kilogramów, bo spadłem z -80, także
czułem się silniejszy od przeciwników i czułem nad nimi przewagę.
- Jak
wyglądają Twoje przygotowania do Igrzysk w trakcie pandemii, wszystko przebiega
zgodnie z planem?
- Jeszcze
nie ma stricte przygotowań do Igrzysk. Na razie walczymy o miejsce w
reprezentacji. Jeśli będzie kwalifikacja, wtedy będzie osobny plan ułożony pod
Tokio. Tego czasu nie ma za wiele, ale to, co obecnie realizujemy, jest
oczywiście przygotowane z myślą, że polecimy do Japonii.
- Jeśli
natomiast chodzi o pandemię, to wróciliśmy do treningów w Centralnym Ośrodku Sportu.
Obowiązuje nas rygor sanitarny, na stołówce nie nakładamy sobie sami jedzenia, przebywa
tam też ograniczona liczba osób, nosimy maseczki, często dezynfekujemy ręce.
Przed każdym wylotem na zawody mamy robione testy, a na samych zawodach
siedzimy zamknięci w pokojach. Zawody odbywają się bez publiczności, także te
różnice są, ale myślę, że już się adaptujemy i przetrwają najsilniejsi.
@mtwlodarczyk
📷 foto: Karol Robak / Archiwum Prywatne | grafika: Piotrek Przyborowski / aosporcie.pl
0 komentarze:
Prześlij komentarz