W Lany Poniedziałek o godzinie 12:30 Warta Poznań mierzyła się z Górnikiem Zabrze, chcąc odegrać się za sprawiedliwą, acz pechową porażkę jesienią.
Na Śląsk pojechała zupełnie inna drużyna, niż w 8. kolejce Ekstraklasy. Wtedy Warciarze dopiero wprowadzali się do Ekstraklasy, dziś to jedna z najlepszych drużyn wiosny, a w porównaniu do innych beniaminków, prezentująca się znacznie lepiej.
Jedyną różnicą w składzie drużyny Piotra Tworka było wprowadzenie do składu Jakuba Kuzdry ze względu na kontuzję Michała Jakóbowskiego. Kuzdra został ustawiony przez trenera na prawej obronie, a Jan Grzesik przeniósł się na skrzydło.
I to po wrzucie z autu Grzesika mieliśmy pierwszą groźną sytuację dla Zielonych niestety zamieszania w polu karnym nie wykorzystał Mateusz Kuzimski i trafił jedynie w boczną siatkę. W pierwszych minutach spotkania drużyna z Poznania pokazywała, że nie przyjechała zagrać i przegrać, ale walczyć jak równy z równym z Górnikami, którzy przed tą kolejką zajmowali 5. miejsce w tabeli.
W pierwszym kwadransie lepiej zarówno w statystykach, jak i pod względem stylistycznym wyglądała Warta Poznań - kilka rzutów rożnych, jedna bardzo groźna sytuacja i parę dośrodkowań, po których kibice mogli mieć nadzieję na coś więcej.
Drugie piętnaście minut, to jeszcze większa dominacja Warciarzy, ale przez dłuższy czas bez dogodnych sytuacji z obu stron. Ale w 30. minucie widzieliśmy pierwszego gola dla Zielonych. Długie podanie Roberta Ivanova - błąd Paluszka - który wykorzystał Kuzimski, świetnie podając do Jana Grzesika, a ten bez problemu pokonał bramkarza gospodarzy i wyprowadził Swojską Bandę na prowadzenie.
Ależ było groźnie w 39. minucie i to znowu pod bramką Zabrzan. Po dośrodkowaniu w pole karne Aleks Ławniczak doszedł do sytuacji strzeleckiej, piłka minęła bramkarza i dopiero Adrian Gryszkiewicz ochronił swój zespół przed stratą drugiej bramki. Zieloni zdecydowanie zdominowali pierwszą część spotkania i zasłużenie schodzili do szatni w lepszych nastrojach.
Wymarzony powrót po przerwie
Co za początek drugiej połowy w wykonaniu Warciarzy w 50. minucie spotkania po dośrodkowaniu Makany Baku i zamieszaniu w polu karnym, kapitalnie lewą nogą przy słupku bramkarza rywali pokonał Mateusz Kupczak. A dwie minuty później znowu było niewiarygodnie blisko trzeciego gola. Maciej Żurawski po krótkim dryblingu w polu karnym oddał strzał lewą nogą i tylko słupek uratował Chudego przed stratą trzeciej bramki.Pięć minut później mieliśmy dobrą, składną akcję zawodników Marcina Brosza, ale podanie wzdłuż bramki wybił Robert Ivanov i Górnicy mieli tylko rzut rożny, którego nie wykorzystali. Podobnie jak przed przerwą, również po - w grze Górnika było widać bezradność, mimo chęci większość ataków gospodarzy kończyła się na głowie obrońców Warty albo w rękach Adriana Lisa.
Po godzinie gry jednak coraz groźniejsza wydawała się drużyna ze Śląska i w końcu kapitan Górników Jesus Jimenez przepięknym strzałem z dystansu pokonał Adriana Lisa i zaczęło się robić nerwowo. Od razu po golu mieliśmy mecz akcja za akcją - Warciarze chcieli wrócić do bezpiecznego dwubramkowego prowadzenia, jednak dwie świetne okazje zmarnował Mateusz Kuzimski.
Na przestrzeni całego spotkania możemy stwierdzić, że bardzo dobrze zadanie domowe, wraz z defensywnymi graczami, odrobił trener Piotr Tworek. Zwłaszcza, że kilka minut po golu znów na boisku zapanował spokój wśród podopiecznych trenera z Poznania. Końcówka meczu, jak na tak emocjonujące spotkanie była raczej spokojna i Warta trzy punkty zabiera do Poznania.
Jak pisaliśmy przed starciem w Zabrzu, to spotkanie miało być papierkiem lakmusowym i Warta Poznań zdała egzamin. Drużyna trenera Tworka ma jeszcze mankamenty, jak choćby to, że nie potrafiła dobić rywali trzecim czy czwartym golem. Jednak dominacja na boisku przez ponad godzinę z rywalem, który do dzisiaj był wyżej w tabeli, niż Swojska Banda z pewnością pokazuje, że ta drużyna dojrzała.
0 komentarze:
Prześlij komentarz