Futsalistki AZS UAM Poznań po pięciu latach znów są najlepsze w Polsce. - To był dla nas ciężki sezon, ale udowodniłyśmy naszą wartość - mówi kapitan zespołu, Alicja Zając.
Turniej Final Four Ekstraligi Futsalu Kobiet odbył się w miniony weekend w Bielsku-Białej. Podopieczne trenera Wojciecha Weissa okazały się w nim bezkonkurencyjne dla swoich rywalek i po raz pierwszy od 2016 roku powróciły na mistrzowski tron.
Było dużo frustracji
Dla poznanianek nie były to łatwe rozgrywki. Choć od lat są zaliczane do krajowej czołówki, w sezonie zasadniczym dały się wyprzedzić w grupie północnej AZS-AWF Warszawa i do spotkań ćwierćfinałowych przystąpiły z drugiego miejsca w tabeli.
- To był dla nas trudny sezon. Przeplatałyśmy dobre mecze ze średnimi. Przede wszystkim brakowało nam skuteczności, a przez to pojawiała się frustracja. Potem w szeregach zespołu znów zapanowała z kolei nerwowość związana z obostrzeniami - mówi kapitan zespołu, Alicja Zając.
I dodaje: - Nie chciałyśmy powtórki z zeszłego roku. Takie trudne momenty są jednak po coś. Nas to wzmocniło. Było dużo krytyki, chciałyśmy coś udowodnić i to się nam udało.
Ten mecz zmienił wszystko
Kluczowy dla losów sezonu okazał się ćwierćfinałowy dwumecz z LKS Rolnik Głogówek. W pierwszym meczu to drużyna z województwa opolskiego wygrała 2:1. AZS UAM w rewanżu we własnej hali triumfował jednak 1:0 i tym samym awansował do najlepszej czwórki.
- Po pierwszym spotkaniu byłyśmy wściekłe, złe, było dużo emocji. Już na drugi dzień mogłybyśmy grać rewanż. Wiedziałyśmy, że ten mecz trzeba wygrać! Tak też zrobiłyśmy i na pewno dodało nam to wiatru w żagle - podkreśla jedna z liderek poznańskiego zespołu.
Nie było to jednak jedyne istotne dla losów sezonu spotkanie: - Ważnym meczem było też pucharowe starcie z Górznem. Jechałyśmy do rywala, z którym bardzo ciężko się gra. Tam w końcu odpaliły nasze celowniki [AZS UAM wygrał 5:3 - przyp. red.]. Czuć było, że atmosfera rośnie. Po tym spotkaniu wiedziałam, że zdobędziemy złoto - zdradza Zając.
Idealnie trafiłyśmy z dyspozycją
W finałowych starciach w Bielsku-Białej poznanianki w półfinale pokonały 3:1 faworyzowane gospodynie z Rekordu. W meczu o złoto nie dały natomiast najmniejszych szans AZS UEK Słomniczanka Słomniki i wygrały aż 9:1!
Co ciekawe, dla poznańskiego zespołu w tym spotkaniu do siatki trafiło aż sześć różnych zawodniczek: - To był sezon, podczas którego te bramki rozkładały się na cały zespół. Nie było jakiegoś egoizmu. Fakt, że nasza skuteczność przez cały sezon była średnia, ale w finałowych spotkaniach był to już zabójczy poziom! Po prostu idealnie trafiłyśmy z dyspozycją - przyznaje Zając.
Ten sezon był zupełnie inny
Pochodząca z Trzcianki kapitan poznańskiego zespołu w finale również dołożyła swoją cegiełkę do końcowego sukcesu zespołu i strzeliła ostatnią z bramek w tym spotkaniu. Choć w swojej karierze miewała już lepsze sezony, najważniejsze w miniony weekend było dla niej zrealizowanie celu całej drużyny.
- W poprzednim sezonie miałam więcej bramek na koncie niż w tym. Przeszłam COVID dosyć ciężko i trudno mi było wrócić do dyspozycji z minionych rozgrywek. Wymagało to ode mnie dużo pracy przede wszystkim w aspekcie motorycznym i mentalnym. Ten sezon był zupełnie inny. Nigdy nie celuję w osiągnięcia indywidualne, dla mnie liczy się drużyna. Zawsze pracuję dla zespołu i to było kluczem na tym turnieju. Byłyśmy zespołem!
Teraz celem jest podwójna korona
AZS UAM Poznań wcale nie zakończył jeszcze jednak sezonu. Teraz Akademiczki czeka bowiem rywalizacja w Pucharze Polski. W nim podopieczne trenera Weissa również będą jednymi z faworytek do końcowego triumfu.
- Czekamy na losowanie i rywala w ćwierćfinale. Zwyciężając w tym meczu zagramy w Final Four Pucharu Polski. Czy podwójna korona jest możliwa? Jestem o tym przekonana! Jesteśmy na fali, chcemy sięgnąć po kolejny sukces, wiec nie zatrzymujemy się i pracujemy dalej! - podsumowuje Zając.
0 komentarze:
Prześlij komentarz