Swego czasu Poznań stawia na sport, ale tylko ten młodzieżowy. Za to na ten ligowy miasto przeznacza dużo mniej niż inne polskie ośrodki i jest to jego świadome działanie.
***
🔊 Tekst został przygotowany przy współpracy z "Magazynem Reporterów Radia Afera", którego możecie słuchać w każdy poniedziałek o 20 w Radiu Afera. Materiał w wersji audio wraz z dyskusją z profesorem Szymonem Ossowskim z Wydziału Nauk Politycznych i Dziennikarstwa Uniwersytetu imienia Adama Mickiewicza znajdziecie na dole tego artykułu.
***
Przyśpiewka Kosz, kosz, Kolejorz przez lata rozgrzewała atmosferę w poznańskiej Arenie. Po raz ostatni można ją było tam usłyszeć w grudniu 2019 roku podczas sportowego pożegnania tej legendarnej hali. Ta ma bowiem teraz zostać przebudowana, a w przyszłości wrócić do dawnej świetności. Czy podobnie będzie z poznańskim sportem?
Kiedyś to było
Poznań w przeszłości był znany w kraju nie tylko przez pryzmat piłki nożnej, lecz stanowił ważny ośrodek dla zarówno polskiej koszykówki, jak i także siatkówki czy piłki ręcznej. Drużyny ze stolicy Wielkopolski zdobywały mistrzowskie medale w tych dyscyplinach jeszcze na przełomie XX i XXI wieku. W 2003 roku wicemistrzostwo Polski zdobyły siatkarki AZS AWF, rok później po podobny sukces sięgnęły koszykarski ekipy Stary Browar AZS.
- Oczywiście każda z nas, byłych koszykarek, tęskni za tą niesamowitą atmosferą, która panowała w Poznaniu w przeszłości. Bardzo żal, że pomijając już obecną sytuację, również i poprzednie lata były dość ubogie w wydarzenia koszykarskie - mówi Małgorzata Kubiak, w latach 90. zawodniczka Olimpii Poznań, obecnie nauczyciel akademicki na Uniwersytecie Medycznym w Poznaniu oraz współpracownik poznańskiego oddziału TVP.
Kilka lat temu Poznań stał się jednak prawdziwą sportową pustynią. Teraz sytuacja i tak wygląda nieco lepiej jeszcze niedawno. Lech Poznań nie jest już rodzynkiem na ekstraklasowej mapie Polski. W piłce nożnej dołączyła do niego Warta Poznań, w koszykówce w Basket Lidze Kobiet rywalizuje natomiast Enea AZS Poznań.
Przedłużenie sportowego wychowania
Mimo to wiele osób wciąż uważa, że tak duży ośrodek jak Poznań powinien mieć więcej przedstawicieli w sportowej elicie, a za ich brak obwiniają oni miasto. Bo choć stolica Wielkopolski rocznie ogólnie na sport przeznacza aż sto milionów złotych, to w sezonie 2020/2021 na sport ligowy Urząd Miasta przeznaczył zaledwie trzy miliony złotych.
- Nam bardziej zależy na inwestycji w poznańską młodzież. Wybraliśmy model, w którym wspieramy kluby poprzez dotacje i traktujemy to jako przedłużenie okresu studenckiego. Poznań jest silnym ośrodkiem akademickim. Młodzi ludzie, którzy kończą tutejsze licea, mogą tu później zostać i łączyć naukę z grą na profesjonalnym poziomie. Dlatego ten poziom może nie jest za wysoki - przyznaje dr Ewa Bąk, dyrektor Wydziału Sportu Urzędu Miasta Poznania.
W Polsce nie brakuje jednak miast, które na sport ligowy przeznaczają znacznie wyższe kwoty. Wrocław na ten cel przeznaczy w 2021 roku 24, a Gdańsk 27 milionów złotych. Większe fundusze w tym zakresie ma zabezpieczony nawet Kalisz, a więc dużo mniejszy ośrodek od Poznania.
- W Kaliszu z historii wywodzi się siatkówka kobiet. Piłka ręczna natomiast rozwinęła się u nas w ostatnich latach, kiedy męski zespół MKS-u awansował do najwyższej klasy rozgrywkowej. Po prostu Kalisz ma serce do sportu - mówi Urszula Bogaczyk, zastępca naczelnika Wydziału Kultury i Sztuki, Sportu i Turystyki Urzędu Miejskiego w Kaliszu.
Miasto pomaga, ale nie utrzymuje
Nie jest też tak, że Poznań pozostawia lokalne kluby na lodzie. Oprócz wspierania sportu młodzieżowego i użyczania często na preferencyjnych warunkach miejskiej infrastruktury, w dobie pandemii Urząd Miasta zastosował także nowy model rozliczania dotacji.
- 60% to są subwencje miejskie, a 40% to nasz wkład własny. Ten stosunek to jest wielki gest ze strony miasta, bo był taki czas, gdy ta subwencja była na zasadzie 50/50. Tu już widać, że miasto stara się, jak może, by stworzyć nam te warunki - uważa prezes Grunwaldu Poznań, generał broni Lech Konopka.
W przypadku mniejszych klubów ta proporcja wynosi nawet 70 do 30 na korzyść środków z budżetu miasta. Jak zaznacza dyrektor Bąk, nie oznacza to jednak, że Poznań zamierza sztucznie utrzymywać przy życiu nierentowne kluby.
- Kluby mają pełną autonomię, ale nie chcemy ich w pełni zwolnić z odpowiedzialności pozyskiwania środków. To jest ich jedno z głównych zadań statutowych. Nie będzie tak, że gotówkę otrzymają tylko z miasta, czy przegrają, czy wygrają. Jesteśmy bardzo otwarci na mocną współpracę z klubami. Jeśli jakiś klub przyprowadzi do nas sponsora, który będzie chciał zainwestować w piłkę ręczną, siatkówkę czy futbol amerykańskim, to z naszej strony znajdzie się zarówno dotacja, jak i pomoc infrastrukturalna - obiecuje dyrektor Bąk.
Poznań robi to dobrze
Sport może być świetnym narzędziem do promocji miasta. Promować przez sport trzeba się jednak umieć. Przytaczane w tej dyskusji przykłady Gdańska czy Wrocławia i wydawanych przez te miasta milionów wcale nie są uważany za modelowy przykład dofinansowywania sportu.
- Nie może być tak, że promocja miasta odbywa się tylko przez sport profesjonalny, a już na pewno nie tak drogi sport profesjonalny, jakim jest piłka nożna. Promować miasto należy przez tak angażujące mechanizmy jak wychowywanie młodzieży. Sport profesjonalny oczywiście jest ważny, ale żeby miał on nowe kadry, a kibice mogli się identyfikować z tymi klubami, kluczowe jest szkolenie nowych pokoleń - mówi Adam Pawlukiewicz z instytutu badawczego Pentagon Research.
W XXI wieku najbogatsze kluby i ligi sportowe na całym świecie oparte są na zasadach rynkowych. I dlatego właśnie za swoje podejście do miejskich finansów w dziedzinie sportu Poznań powinien być raczej chwalony.
- Uważam, że w Poznaniu bądź co bądź jest to logicznie robione. Z Poznaniem jest mocno kojarzony Lech, ale oprócz tego jest też kilka takich marek, które są z miastem kojarzone. Być może powinien zostać zastosowany jakiś system premiowy, ale na tle innych polskich miast, które robią to gorzej, w Poznaniu wcale źle w tym aspekcie nie jest - dodaje Pawlukiewicz.
Czasy, gdy sport był w pełni kontrolowany i finansowany przez państwo, już dawno minęły. Kluby były, są i będą wspierane przez władze lokalne, ale na poziomie profesjonalnym muszą znaleźć również inne formy finansowanie. I to właśnie dlatego powrót wielu klubów do świetności jest w tym momencie niemożliwy.
0 komentarze:
Prześlij komentarz