Djordje Crnomarković, który był jednym z kluczowych piłkarzy Lecha Poznań przy awansie do fazy grupowej Ligi Europy, został wczoraj wypożyczony do Zagłębie Lubin. Czas więc podsumować półtora roku, które spędził przy Bułgarskiej.
47 meczów, ale brak asyst czy goli. 10 żółtych i aż trzy czerwone kartki, ale ani jedna bezpośrednia. Awans do fazy grupowej Ligi Europy, wicemistrzostwo Polski, półfinał krajowego pucharu. Taki oto bilans pozostawił po sobie w Lechu Poznań serbski stoper, który w tę sobotę związał się z Miedziowymi.
Pozostawił, bo jakoś ciężko uwierzyć, by miał powrócić on jeszcze do Kolejorza. Choć na razie został on jedynie wypożyczony do końca sezonu, ekipa z Lubina zapewniła sobie prawo wykupu 27-latka po sezonie. Lech poniekąd potwierdził tym samym, że raczej nie wiąże już przyszłości z Serbem.
Đorđe, witamy w zespole! 🇨🇮 pic.twitter.com/RnFyZbQ4Fl
— zaglebielubin (@ZaglebieLubin) January 16, 2021
Bohater czterech spotkań
Crnomarković do stolicy Wielkopolski trafił latem 2019 roku z rodzimego FK Radnički Nisz. Był jednym z kluczowych defensorów zespołu i dwa razy stanął z nim na podium ligi serbskiej, zajmując kolejno trzecie i drugie miejsce. Do Poznania przywędrował więc już nawet z doświadczeniem w europejskich pucharach, a dokładniej eliminacjach Ligi Europy.
I to chyba właśnie one, tyle że już w barwach Lecha są tym etapem w Kolejorzu, który Crnomarković będzie wspominać najlepiej. Serb był jednym z filarów defensywy, bez której to świetnej postawy nie moglibyśmy emocjonować się minionej jesieni rywalizacją Dumy Wielkopolski z takimi ekipami jak Benfica czy Rangers. Wystąpił od dechy do dechy w każdym meczu eliminacji i był chyba wówczas najjaśniejszym punktem spośród wszystkich środkowych defensorów, którymi dysponował trener Dariusz Żuraw.
Tak go będę pamietał! Dzięki Czarny. pic.twitter.com/IBA8J30yKC
— Hubert Michnowicz (@Hubert__Michno) January 16, 2021
Nie da się jednak ukryć, że oprócz eliminacji zdarzały się też w niebiesko-białych barwach poważne błędy. To on nie upilnował Flavio Paixao w półfinale Pucharu Polski. To po jego nieporozumieniu z Van der Hartem zwycięskiego gola dla Legii w majowym spotkaniu w Poznaniu strzelił Tomas Pekhart. To wreszcie po jego dość bezmyślnym wykluczeniu Lech w rewanżowym meczu ze Standardem musiał radzić sobie w Liege w dziesiątkę.
Za Brate nie sposób nie tęsknić
A jednak tego popularnego Brate (celowo z wielkiej litery, bo określenie, którym sam Czarny rzucał w sympatyczny sposób niemal każdemu na powitanie, stało się de facto jego wizytówką) będzie w Lechu brakować. Bo choć być może same umiejętności nie zawsze predysponowały go do gry w pierwszym składzie Kolejorza, to wola walki i poświęcenie dla drużyny już i owszem. A przecież nie od dziś wiadomo, że takich piłkarzy poznańska widownia uwielbia najbardziej.
Lech Poznań decydując się na rozstanie z Crnomarkoviciem być może przyznaje się do błędu, że nie do końca był piłkarzem, którego przy Bułgarskiej chciano. Przecież nawet już nawet przy okazji jego przyjścia do Kolejorza sugerowano, że trafił on do Lecha tylko ze względu na fiasko negocjacji w sprawie transferu Patrizio Stronariego.
To ten typ, którego nie chcesz w twojej drużynie bo jest zwyczajnie słaby, ale szczerze i z całego serca życzysz powodzenia, bo fajny ziomal https://t.co/NBWADPqW09
— Karol (@Poleder1922) January 16, 2021
Jego czas w Lechu być może właśnie dobiegł końca, ale w całej Ekstraklasie wcale nie jest jeszcze skreślony. I coś wydaje mi się, że w zespole o profilu takim jak Zagłębie może być niczym we wspominanych wyżej eliminacjach LE - prawdziwym liderem. Bez względu na wszystko, za Brate kibice w Poznaniu z pewnością będą tęsknić. Być może niekoniecznie przez pryzmat jego umiejętności bronienia, ale przede wszystkim za to, jakim jest on człowiekiem.
0 komentarze:
Prześlij komentarz