Siergiej Kriwiec był swego czasu jednym z bohaterów Lecha Poznań, ale obecnie jego postać pozostaje w cieniu innych ówczesnych bohaterów Kolejorza. A przecież to Białorusin jest autorem jednego z najważniejszych goli klubu w XXI wieku.
Siergiej Kriwiec to obecnie 34-letni pomocnik Dynama Brześć, z którym kończy mu się kontrakt wraz z końcem grudnia tego roku. Zatem jest wysoce prawdopodobne, że jeśli Białorusin nie znajdzie nowego klubu w najbliższym czasie, będzie musiał zawiesić buty na kołku.
W takim wypadku Kriwiec karierę zakończyłby tam, gdzie zaczynał, czyli w swojej ojczyźnie na Białorusi, a dokładniej w Mińsku prawie 17 lat temu. Szybko jednak przeniósł się wtedy do BATE Borysów, w którego barwach strzelił nawet gola w Lidze Mistrzów i to w grupowym spotkaniu przeciwko Juventusowi. Łącznie w 2008 roku Kriwiec zanotował 11 trafień, ale to o pięć mniej niż rok później, co na koniec sezonu 2009 (liga białoruska gra systemem wiosna-jesień) zaowocowało transferem do Kolejorza.
Zaledwie pół roku po przeprowadzce do stolicy Wielkopolski białoruski pomocnik mógł cieszyć się z Lechem Poznań z tytułu mistrza Polski i choć zaledwie trzykrotnie w 13 występach w Ekstraklasie pokonał bramkarza rywali, to strzelił chyba najważniejszego gola sezonu 2009/10. W końcu to Kriwiec ustalił wynik meczu przedostatniej kolejki Ekstraklasy przeciwko Ruchowi Chorzów po asyście Roberta Lewandowskiego. Oczywiście jak wszyscy dobrze pamiętamy, ta bramka padła niemal w identycznym momencie co samobój Mariusza Jopa w Derbach Krakowa, dzięki czemu Poznańska Lokomotywa prześcignęła krakowską Wisłę na ostatniej prostej.
W następnym sezonie Kriwiec przeżył nieudane eliminacje do Ligi Mistrzów i bardzo udaną przygodę w Lidze Europy w niełatwej grupie, w której ponownie w swojej karierze zmierzył się z Juventesem, ale także Manchesterem City, Red Bullem Salzburg oraz Sportingiem Braga. Warto dodać, że w ośmiu meczach w LE Białorusin zanotował aż cztery asysty, w tym dwie pod koniec historycznego spotkania z The Citizens.
Po świetnych występach w Europie i gorszych na krajowym podwórku Kolejorz z Białorusinem w składzie w sezonie 2011/12 musiał zadowolić się jedynie grą w lidze i krajowym pucharze, co pod wodzą trenera Mariusza Rumaka znów dało miejsce premiujące do walki o europejskie puchary, w których Lech tym razem rozczarował. Być może Kriwiec był szczęśliwym talizmanem Dumy Wielkopolski w europejskich pucharach, ponieważ jedyny mecz jaki zagrał w Poznaniu w sezonie 2012/13, to spotkanie I rundy eliminacji przeciwko Żełtysowi Tałdykorgan wygranym przez poznaniaków 2:0. Później Lechowi poszło już znacznie gorzej...
Z Poznania przeniósł się do Chin, gdzie spędził jednak zaledwie rok, po czym wrócił do ukochanego BATE. Na Białorusi udało mu się jeszcze odbudować formę i wypromować do francuskiego FC Metz, niestety był to jednak ostatnie podrygi Białorusina. Znad Mozeli trafił raz jeszcze nad Wisłę, a konkretnie do Wisły Płock. Później była jeszcze Arka Gdynia, po której dał sobie spokój z zagranicznymi wojażami i wrócił do ojczyzny.
Kriwiec aż tak często nie jeste wspominany w Poznaniu, poza oczywiście słynnym golem z 29. kolejki w 2010 roku. Nawet w tej historii większość pamięta jednak głównie o zasługach Mariusza Jopa. Mimo wszystko, Białorusin to bez wątpienia wyjątkowy obcokrajowiec w historii Lecha Poznań.
0 komentarze:
Prześlij komentarz