Sporo jadu wylało się na Filipa Bednarka przed środowym meczem Ligi Europy przeciwko Hammarby IF. Ten jednak, jak przystało na prawdziwego sportowca, na krytykę odpowiedział w najlepszy możliwy sposób.
"Świetna dziesiątka i ręcznik w bramce""Gdyby nie Bednarek to moja ulubiona jedenastka.""Mam złe przeczucia widząc obsadę bramki. Panowie, ręczniki zostają w szatni."
To tylko niektóre z komentarzy, które pojawiły się pod postem Kolejorza z załączonym składem ekipy prowadzonej przez trenera Dariusza Żurawia na spotkanie w Sztokholmie. Takich, ale i ostrzejszych opinii na temat nowego bramkarza Dumy Wielkopolski pojawiło się w ostatnim czasie w Internecie jednak znacznie więcej.
Bednarkowi oberwało się za sprawą słabej postawy w trzech pierwszych spotkaniach Ekstraklasy. 27-latek rzeczywiście miał problemy pryz stałych fragmentach gry, po których Lech stracił większość z siedmiu strzelonych przeciwko niemu goli.
Nie można być jednak takim zero-jedynkowym i za te bramki obwiniać tylko bramkarza poznańskiego zespołu. Przy rzutach rożnych, których obrona stałą się prawdziwą bolączką dla wicemistrza Polski, błędy popełniła wszak cała defensywa. Dostało się jednak głównie Bednarkowi i jego wyjściom do piłki.
Były zawodnik Twente czy Heerenveen Tymczasem na spływający hejt odpowiedział podczas środowego meczu eliminacji Ligi Europy przeciwko w Hammarby wręcz kapitalnie. Gdyby nie interwencje polskiego bramkarza, po dwudziestu minutach wczorajszego meczu gospodarze mogli prowadzić już 2:0 i wiele wskazuje, że wówczas Lech musiałby cofać się w myślach do swoich dawnych szwedzkich koszmarów.
Tymczasem tak Kolejorz ze spokojem, choć dopiero w drugiej połowie strzelił za sprawą Pedro Tiby, Jakuba Kamińskiego i Filipa Marchwińskiego trzy gole i już teraz rozpoczyna przygotowania do III rundy walki o fazę grupową LE. A to wszystko dzięki temu rzekomo "ręcznikowi", który w środę okazał się tak naprawdę cichym bohaterem spotkania ze Szwedami.
0 komentarze:
Prześlij komentarz