W kolejnym tekście Stranieri Dekady czas przypomnieć kolejnego zawodnika ze słynnego składu, który w europejskich pucharach góry przenosił, choć tym razem mowa będzie o postaci pozostającej nieco w cieniu największych gwiazd tamtych czasów. Dimitrije Injac był filarem jedenastki Kolejorza w tamtym czasie. Choć nie za często strzelał, to gdy już to robił, były to gole spektakularne.
Serb do Poznania przyjechał dużo wcześniej niż bohaterowie poprzednich tekstów, bo już w 2007 roku z bośniackiego FK Slavija Sarajevo. 26-letni wtedy pomocnik był jednym z zimowych transferów Lecha Poznań i kosztował Lecha Poznań zaledwie 80 tysięcy euro. Zaledwie, bo kilka lat później jego wartość rynkowa wzrosła do nawet około 1,2 miliona euro. To właśnie Serb rozegrał najwięcej meczów z zagranicznych piłkarzy w niebiesko-białych barwach, aż 211 - drugi w tej statystyce Jasmi Burić tych występów miał 210.
W pierwszych swoich sezonach Injac występował na środku pomocy u boku Rafała Murawskiego. Już w rozgrywkach 2008/09 miał okazję powalczyć w europejskich pucharach i jak dobrze wiemy, była to niesamowita. Pomocnik Lecha zdobył dwie bramki w eliminacjach do Pucharu UEFA - po jednej przeciwko Grasshopers Zurich i Chazarowi Lenkhoran.
W fazie grupowej Injac opuścił tylko dwa mecze z Deportivo La Coruña i Feyenordem Rotterdam, tam jednak już nie zdołał pokonać golkipera rywali. Wystąpił również w słynnym dwumeczu z Udinese Calcio, kiedy blisko było do awansu do następnej rundy, ale... "Kikut rany boskie jaka strata" i wszystko jasne.
W europejskich pucharach zawodnik z numerem 21. wystąpił jeszcze raz, gdy w ataku Kolejorza Lewandowskiego zastąpił Artjoms Rudnevs. Wtedy w fazie grupowej zmierzyliśmy się oczywiście z Manchesterem City, Red Bull Salzburg i Juventusem. W meczu, który odbywał się w stolicy Wielkopolski przeciwko The Citizens Dima Injac pięknym strzałem po ziemi z dystansu otworzył wynik spotkania, które zakończyło się wynikiem 3:1 dla poznaniaków. Warto dodać, że identycznego gola Serb cztery dni wcześniej strzelił w starciu z Wisłą Kraków.
W Ekstraklasie Injac był pewnym punktem u każdego z czterech trenerów - występował w niemal wszystkich 30 kolejkach. Chociaż po sezonie 2011/12 związał się z Polonią Warszawa, to po roku powrócił do Poznania, ale wówczas wyszedł na boisko zaledwie ośmiokrotnie. Później na moment zakotwiczył jeszcze w Widzewie Łódź, żeby w 2015 roku skończyć karierę.
Po odwieszeniu butów na kołek, 40-letni dzisiaj Serb nadal zajmuje się futbolem i jest managerem piłkarskim. Jak mówiły plotki, w 2016 roku były piłkarz Lecha Poznań pomógł ściągnąć do Poznania obrońcę Wladimira Wołkowa, jednak po półrocznym wypożyczeniu Serb wrócił do KV Mechelen, które nie przedłużyło z nim zresztą kontraktu.
Patrząc na nasze ostatnie teksty z serii Stranieri Dekady śmiało możemy stwierdzić, że transfery Lecha Poznań w latach 2006-2011 były dużo bardziej udane niż w latach późniejszych. Oczywiście możemy to stwierdzić również po wynikach klubu z Poznania. Nic więc dziwnego, że właśnie tak chętnie wracamy pamięcią do tamtych lat. I wracać jeszcze będziemy!A
0 komentarze:
Prześlij komentarz