Miał być spacerek i odpoczynek po pucharowym starciu z Valmierą, były przebłyski niezłej gry i proste błędy w obronie. Lech Poznań zremisował z Wisłą Płock w meczu 2. kolejki Ekstraklasy 2:2.
Lech miał być w obecnym sezonie jeszcze bardziej rozpędzoną machiną niż w zeszłych rozgrywkach. Tymczasem niedzielne spotkanie z Nafciarzami udowodniło, że o ile w spotkaniach ze słabszymi rywalami Duma Wielkopolski potrafi już zdominować przeciwnika i narzucić im własny styl gry, to z drużynami nawet tymi z nieco niższej czy średniej krajowej półki wciąż miewa i miewać będzie problemy.
Bo choć w niedzielę wydawało się, że przez przeważającą część spotkania to Lech ma przewagę, to gole tracił tak naprawdę na własne życzenie. Pierwszego już w 17. minucie, kiedy to Wisła dostała rzut karny po faulu Lubomira Šatki w zupełnie niegroźnej sytuacji. Jedenastkę na gola pewnym strzałem zamienił Mateusz Szwoch i Kolejorz musiał gonić wynik.
Zrobił to za sprawą najpierw swojego zagranicznego zaciągu. Jeśli już bowiem szukać jakichś pozytywów w grze poznaniaków, to z pewnością cieszy, że coraz lepiej wygląda współpraca Mikaela Ishaka z iberyjskim napędem Lecha - Danim Ramirezem i Pedro Tibą. Szwed z Hiszpanem już w doliczonym czasie gry pierwszej połowie byli bliscy zaskoczenia Krzysztofa Kamińskiego, ale wówczas po wstrzeleniu piłki przez pomocnika Kolejorza i muśnięciu piłki przez nowego napastnika poznaniaków bramkarza płocczan uratował słupek. Na początku drugiej części spotkania, po akcji Ramireza prawą stroną boiska i lekkim dotknięciu piłki Ishaka w polu karnym tym razem Kamiński już bez problemów wyłapał z kolei futbolówkę.
O ile Ramirezowi ostatecznie nie udało się więc zanotować asysty przy trafieniu Ishaka, tak wyręczył go w tym Pedro Tiba. Portugalczyk znowu postanowił pokazać nieco magii przy Bułgarskiej i w 57. minucie zabawił się w zawodnikami Wisły w ich polu karnym, po czym skutecznie przekazał futbolówkę do szwedzkiego napastnika. Ten umiejętnie się zastawił i płaskim strzałem doprowadził do wyrównania.
Później do głosu doszła wcześniej dość mało widoczna poznańska młodzież. Minęło nieco ponad dziesięć minut od pierwszego trafienia dla Lecha, a ten już prowadził. Jakub Moder posłał kapitalne podanie na dobrych kilkadziesiąt metrów. Tę sprytnie odbił głową Jakub Kamiński i przelobował tym samym bezradnego Kamińskiego.
Gdy już wydawało się, że Kolejorz ma ten mecz pod kontrolą... znowu sprokurował karnego. Tym razem Torgilowi Gjertsenowi wyprzedzić dał się Robert Gumny, który w konsekwencji musiał nieprzepisowo zatrzymać norweskiego pomocnika. Tym razem jedenastkę wykorzystał Patryk Tuszyński.
Do końca spotkania wynik się już nie zmienił. Lech, choć momentami grał naprawdę ładnie dla oka, popełnił kuriozalnie proste błędy w defensywie i w pierwszym ligowym meczu przy Bułgarskiej w nowym sezonie zremisował z Wisłą Płock 2:2.
Lech Poznań - Wisła Płock
Gol: 57. Mikael Ishak, 68. Jakub Kamiński - 17. Mateusz Szwoch (rzut karny), 88. Patryk Tuszyński
Lech: Bednarek - Gumny, Šatka, Rogne (78. Crnomarković), Puchacz (78. Czerwiński) - Skóraś (54. Kamiński), Tiba, Moder, Jóźwiak (Sýkora) - Ramirez (Muhar) - Ishak
Wisła: Kamiński - Zbozień, Rzeźniczak (17. Paweł Żuk), Michalski (78. Lagator), Uryga - Cabezali, Lesniak, Rasak, Kocyła (65. Gjertsen) - Sheridan (65. Tuszyński), Szwoch (78. Adamczyk)
Kartki: Szwoch, Michalski, Uryga (wszyscy żółte)
Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa)
Widzów: 8226
0 komentarze:
Prześlij komentarz