Wszyscy domagają się od Lecha Poznań, by ten wykorzystał wreszcie wielkie możliwości swojej akademii i wychował sobie bramkarza. Na razie Kolejorz idzie jednak inną, holenderską drogą i po sprowadzeniu latem Micky'ego van der Harta tym razem sięga po Polaka grającego przez ostatnie lata w kraju serów i tulipanów - to Filip Bednarek, brat Jana, znanego nam skądinąd aktualnie defensora Southampton.
Myślisz obrońca? Mówisz Jan Bednarek. Pomocnik? Karol Linetty. Napastnik? Dawid Kownacki. Lech w ostatnich latach potrafił wypuścić ze swojej akademii piłkarzy na wielu różnych pozycjach. W przypadku bramkarza od lat jednak cierpi. Między słupkami stoją albo obcokrajowcy o solidnej, lecz nic ponad to renomie (Jasmin Burić, Matus Putnocky) lub ta newralgiczna pozycja powierzona zostaje bardziej doświadczonym Polakom (w ostatnich latach byli nimi Grzegorz Kasprzik czy Maciej Gostomski).
Nie ma wśród nich wychowanków, choć przecież z Szamotuł, gdzie mieści się słynna szkółka bramkarska MSP do Poznania znacznie bliżej niż do Warszawy. To właśnie w Legii wypromował się jednak chyba najsłynniejszy jej wychowanek - Łukasz Fabiański. We wcześniejszych latach grali też tam inni solidni bramkarze z Radosławem Cierzniakiem czy Łukaszem Załuską na czele.
Mickey van der Hart miał być pewnym filarem Lecha Poznań. Póki co zawodzi jednak w najważniejszych spotkaniach foto: Piotrek Przyborowski / aosporcie.pl |
Lech ma też wreszcie swoich ciekawych wychowanków, którym jednak póki co nie dał szansy. Miłosz Mleczko w zeszłym sezonie na wypożyczeniu w Puszczy Niepołomice był jednym z najciekawszych bramkarzy w I lidze, Bartosz Mrozek jest pewnym punktem aspirującego do awansu na zaplecze Ekstraklasy GKS-u Katowice.
Kolejorz ostatecznie decyduje się na ruch inny, dość nieoczywisty, choć po części logiczny. Sięga po chłopaka związanego z regionem, pochodzącego ze Słupcy, kibica Dumy Wielkopolski. Filip Bednarek, który właśnie podpisał z Kolejorzem kontrakt do 2022 roku, jest nie tylko starszym bratem Jana, ale także piłkarzem, który przetarł mu drogi na zachodzie wiele lat, zanim obecny obrońca Southampton zaczął choćby śnić o grze w Premier League.
Ich ścieżki kariery znacznie się różnią i zapewne są ciekawym tematem na osobną opowieść. Niemniej jednak, fakt faktem, że kiedy w wieku 19 lat Janek nie łapał się (przynajmniej początkowo) do pierwszej jedenastki Górnika Łęczna, Filip na podobnym etapie swojej kariery w 2011 roku debiutował w Eredivisie w barwach wicemistrzowskiego wówczas Twente.
foto: Przemysław Szyszka / Lech Poznań |
Z pewnością wtedy nie spodziewał się, że niecałą dekadę później będzie miał na swoim koncie rozegranych zaledwie 11 spotkań w holenderskiej najwyższej klasie rozgrywkowej. Owszem, przez lata grał sporo w ojczyźnie tak wielkich golkiperów jak Van der Sar czy Jasper Cillessen, ale głównie na zapleczu tamtejszej ekstraklasy. Dopiero ostatnio, na początku tego roku wrócił do regularnej gry na poziomie Eredivisie. Był pierwszym wyborem w Heerenveen aż do wybuchu pandemii, która spowodowała w Holandii przedwczesne zakończenie sezonu. W sześciu występach puścił 14 goli.
Lech sięga po piłkarza, który ma zagrozić Van der Hartowi, a zarazem ma gdzieś tam w swoim sercu miejsce dla Kolejorza. Bednarek, choć nie jest już wcale takim młokosem (we wrześniu skończy 28 lat), jest opcją ciekawą, ale nie taką, która zadowoli poznańskich kibiców. Oni chcieliby bramkarza, o którym od razu mogliby powiedzieć "tak, to jest on, on jest pewnym punktem naszego zespołu". O Bednarku, zanim go zobaczymy w akcji, takich słów z miejsca powiedzieć nie możemy. Obyśmy tylko mieli jednak ku temu okazję.
Piotrek Przyborowski
📷 Przemysław Szyszka / Lech Poznań; Piotrek Przyborowski / aosporcie.pl
Czytaj też: "Niepokonani" już nie zabrzmią za zamkniętymi drzwiami
0 komentarze:
Prześlij komentarz