Kolejnym zawodnikiem, którego wybraliśmy do naszej jedenastki dekady obcokrajowców Lecha Poznań jest obrońca, który walczył za dwóch. Potrafił strzelić główką, ale kiedy było trzeba, nie bał się wejść wślizgiem przed strzelającego zawodnika drużyny przeciwnej. Mowa oczywiście o Paulusie Arajuurim, którego do dzisiaj nie udało się w Lechu właściwie zastąpić na tej pozycji.
Arajuuri przeniósł się do Poznania w tym samym roku, co wspominany przez nas ostatnio Barry Douglas, tylko że zimą. Kolejorz wiele wtedy nie ryzykował - Fin do Poznania trafił w ramach wolnego transferu po tym, jak skończył mu się kontrakt ze szwedzkiemu Kalmarem FF.
Początkowo miejsce w składzie Mariusza Rumaka 31-letni obecnie Fin przegrywał z Marcinem Kamińskim i... Hubertem Wołąkiewiczem. Debiut w niebiesko-białych barwach zaliczył 5 kwietnia 2014 roku w meczu przeciwko Jagiellonii Białystok i z pewnością był to mecz, który dobrze zapisał się w pamięci zarówno Fina, jak i kibiców Kolejorza. Choć poznaniacy stracili bramkę w 89. minucie po karnym podyktowanym przez zagranie ręką właśnie Arajuuriego, to wcześniej pokonali bramkarza gości aż sześciokrotnie.
Później znowu Arajuuri przez dwa mecze nie wyszedł na boisko, nie licząc pięciu minut w meczu z Zawiszą Bydgoszcz, a ponownie dłużej zagrał dopiero w meczu z Górnikiem Zabrze w połowie maja. Łącznie w swoim pierwszym niepełnym sezonie fiński stoper wystąpił w pięciu meczach, w czterech z nich zaczynając w wyjściowej jedenastce. Lech ten sezon zakończył z wicemistrzostwem.
Sezon 2014/15 był oczywiście zdecydowanie lepszy dla Kolejorza, jak i samego Fina. Poznańska Lokomotywa, najpierw pod wodzą Rumaka, potem Macieja Skorży, z Arajuurim w składzie przez cały sezon przegrała zaledwie trzy mecze. Arajuuri zanotował w tym sezonie trzy gole, w tym jeden bardzo ważny - w meczu 29. kolejki przeciwko czwartemu wtedy Śląskowi Wrocław (Lech był wówczas drugi).
Arajuuri zagrał też w obydwu wygranych meczach przeciwko warszawskiej Legii, które w tamtym sezonie bardzo mocno przybliżyły Kolejorza do mistrzostwa. Co prawda, po wygranej z Legią w grupie mistrzowskiej, następny mecz w Poznaniu z Jagiellonią Kolejorz przegrał, ale w tym spotkaniu Arajuuri nie znalazł się w kadrze. Maciej Skorża szczęśliwie poprowadził poznaniaków do mistrzostwa, a ważnym elementem tej układanki był właśnie fiński stoper.
Sezon jako mistrz Polski Arajuuri rozpoczął z kontuzją mięśniową. Sezon dla Fina rozpoczął się właściwie się w szóstej kolejce, ale jego wejście do składu niestety nie przerwało pamiętnej fatalnej passy poznaniaków. Defensor w sezonie 2015/16 w Ekstraklasie zaliczył zaledwie jedną asystę. Dla wychowanka FC Espoo, czyli lokalnego dostarczyciela wielkich talentów do w przeszłości rywala Lecha w pucharach Honki, w której Arajuuri też miał okazję zagrać, największym sukcesem z tamtego sezonu pozostaje debiut w fazie grupowej europejskich pucharów. Choć Fin rozegrał w grupie Ligi Europy wówczas trzy mecze, to Lechowi w tamtej europejskiej kampanii nie powiodło się za dobrze.
W sezonie 2016/17 Arajuuri na pożegnanie z Poznaniem dołożył do swojego dorobku jeszcze dwa gole w meczach przeciwko Zagłębiu Lubin i Jagiellonii. Zimą Arajuuri musiał pożegnać się z Poznaniem, chociaż chyba to bardziej Poznań tęskni zanim. Z Lecha Fin wrócił do Skandynawii, tym razem do Brondby IF. Stamtąd, podobnie jak pod koniec swojego pobytu przy Bułgarskiej, ponownie często wyjeżdżał na zgrupowania reprezentacji Finlandii, z którą pod koniec zeszłego roku awansował na Euro 2020 (czyt. 2021). Obecnie fiński kolos jest kapitanem cypryjskiego Pafos FC.
Mateusz Włodarczyk
📷 aosporcie.pl / Roger Gorączniak / Piotrek Przyborowski
0 komentarze:
Prześlij komentarz