W tych trudnych czasach kwarantanny, postanowiliśmy cofnąć się do czasów, kiedy można było wychodzić bez większego ryzyka z domu, spotykać się ze znajomymi, a także cieszyć się ze sportowych sukcesów Lecha Poznań. Tym tekstem rozpoczynamy cykl #StranieriDekady, w których będziemy wspominać najwybitniejszych zagranicznych piłkarzy, którzy zagrali w Kolejorzu w ciągu minionych dziesięciu lat. Na początek czas na jednego z najlepszych w historii Kolejorza lewych obrońców, zdobywcę mistrzostwa Polski i superpucharu Polski Barry'ego Douglasa.
Szkocki obrońca przeszedł do Lecha Poznań 1 lipca 2013 roku z Dundee United za kwotę 200 tysięcy euro. Trenerem wówczas był Mariusz Rumak, a do Lecha w tamtym okienku dołączyli między innymi też (już na stałe po wcześniejszym wypożyczeniu) Gergo Lovrencics, a także Paulus Arajuuri czy Szymon Pawłowski.
W sezonie 2013/14 Lech obronił wicemistrzostwo Polski, żeby w kolejnych rozgrywkach znów skompromitować się w eliminacjach do Ligi Europy, nie potrafiąc odrobić strat z pierwszego meczu z amatorskim islandzkim Stjarnan. Po tym blamażu pracę stracił trener Rumak, w którego buty na trzy mecze wszedł Krzysztof Chrobak (remisując wszystkie trzy). Od 1 września, kiedy stery nad Lechem przejął Maciej Skorża, zaczęło się nomen omen rumakowanie.
Drużyna z Poznania pod wodzą byłego trenera m. in. Legii Warszawa w sezonie 2014/15 była górą aż w 22 spotkaniach, dziewięć razy zremisowała i poniosła tylko sześć porażek, co daje całkiem imponującą średnią 2,06 punktu na mecz. W tym sezonie swoją cegiełkę do sukcesów Poznańskiej Lokomotywy dołożył oczywiście Barry Douglas, który w obronie nie był może najlepszy w lidze, za to wiele wnosił w grze ofensywnej Kolejorza.
Jednak co najważniejsze, Szkot nie zawodził w kluczowych momentach i bardzo dobrze to wspominamy. W sezonie 14/15 Douglas trzykrotnie wpisał się na listę strzelców i zanotował sześć asyst. Zdecydowanie w pamięci kibiców z Poznania zapisał się gol w rocznicowym meczu z Legią Warszawa. To on posłał genialne podanie do Kaspra Hamalainena, który próbował przelobować przed polem karnym Arkadiusza Malarza. Doświadczony golkiper Legii obronił strzał w niedozwolonym miejscu, za co otrzymał czerwoną kartkę i sędzia Musiał podyktował rzut wolny z idealnego miejsca dla Szkota.
Kapitalny strzał Douglasa wyprowadził Dumę Wielkopolski na prowadzenie, które potem podwyższył Hamalainen i poznaniacy ostatecznie wygrali tamto spotkanie 2:1. Ten mecz okazał się kluczowym w drodze do ostatniego, jak dotąd, mistrzostwa kraju Kolejorza.
Po mistrzostwie Polski, zdobyciu Superpucharu i nieudanych eliminacjach do, wymarzonej również dla Douglasa, Ligi Mistrzów zimą następnego sezonu Szkot na pół roku przed końcem swojej umowy z Dumą Wielkopolski zamienił Lecha na Konyaspor. Tam spędził półtora roku i wygrał Puchar Turcji. Potem z kolei wrócił na Wyspy Brytyjskie do Wolverhampton, z którym udało mu się nawet awansować do Premier League. Douglas nie poznał jednak smaku najwyższej klasy rozgrywkowej. Przeszedł do Leeds United, w którym w obecnym sezonie nie ma pewnego miejsca w składzie, ale może być to konsekwencją zerwania więzadeł w kolanie w ubiegłorocznych rozgrywkach. Już niedługo wytrwałość Szkota może jednak zostać nagrodzona - Leeds kwarantannę spędzą jako lider Championship.
Możemy jednak śmiało powiedzieć, że sympatyczny Szkot poczynił duży krok do przodu w swojej karierze, czego nie można do końca powiedzieć o klubie z Poznania. Dlatego właśnie w stolicy Wielkopolski tęsknimy za Barrym Douglasem i jego niesamowitą lewą nogą.
Czytaj też: "Kontrakt domowy. Filip Szymczak na dłużej w Lechu Poznań "
Mateusz Włodarczyk
📷 aosporcie.pl / Twitter / barrydouglas03
Czytaj też: "Kontrakt domowy. Filip Szymczak na dłużej w Lechu Poznań "
0 komentarze:
Prześlij komentarz