Odrzucony przez swoją ukochaną Lechię Gdańsk, zgodnie z popularnym w stolicy Wielkopolski hasłem, nie poddał się. Dzięki grze w III-ligowym Bałtyku Gdynia wypłynął na szerokie wody. Jesienne występy na zapleczu Ekstraklasy w barwach Bytovii Bytów tylko utwierdziły wszystkich zainteresowanych w przekonaniu, że to może być przyszła gwiazda naszej ligi. Najbardziej zdeterminowany okazał się Lech Poznań i Adam Nawałka, którzy udowodnili Juliuszowi Letniowskiemu, że jego ciężka praca i cierpliwość popłacały.
Ofensywny pomocnik jako rodowity gdańszczanin od małego był związany z Lechią. To właśnie w tym klubie przechodził przez kolejne grupy wiekowe, docierając wreszcie w sezonie 2015/2016 do szerokiej kadry pierwszego zespołu. Trener Piotr Nowak ostatecznie nie dał mu jednak nawet choć raz zasiąść na ławce rezerwowej. Szkoleniowiec i tak dysponował wtedy szerokim składem, więc dla Letniowskiego po prostu nie znalazł miejsca. Ten grał jedynie w Centralnej Lidze Juniorów, a latem musiał podjąć decyzję co do przyszłości.
- Z mojego punktu widzenia, w tej całej sytuacji szkoda tylko, że o tym ogromnym talencie Lechia przekonała się zbyt późno. Można powiedzieć, że włodarze lekką ręką oddali rywalom znakomicie zapowiadającego się pomocnika - mówi nam Wojtek Luściński z Radia Gdańsk.
W wakacje 2016 padła opcja wypożyczenia do Bytovii Bytów. Letniowski postanowił spróbować swojej szansy w I lidze, chociaż przecież przeskok był ogromny, a on sam nie zadebiutował dotąd jeszcze w dorosłym futbolu.
- Letniowski rzeczywiście miał dwa podejścia do Bytovii. To pierwsze miało miejsce ponad dwa lata temu i było niezbyt udane. Zagrał niewiele minut i nie przebił się do składu - mówi Krystian Błank, specjalista ds. marketingu w bytowskim klubie.
Wówczas 18-letni zawodnik rozegrał w swoim pierwszym I-ligowym epizodzie zaledwie trzy spotkania, a tylko jedno z nich rozpoczął od pierwszej minuty. Zimą powrócił do Gdańska, by kolejne pół roku trenować z juniorami Lechii. Wiosną 2017 zanotował kilka występów w CLJ, ale wydawało się, że jego kariera nieco wyhamowała.
Skok na zaplecze Ekstraklasy bez choćby liźnięcia seniorskiej piłki okazał się zbyt drastyczny. Przed sezonem 2017/2018 Letniowski postanowił więc spróbować swoich sił dwie klasy niżej i jako wolny zawodnik odszedł do III-ligowej Bałtyku Gdynia. Okoliczności były co najmniej sprzyjające - trenerem gdynian chwilę wcześniej został ojciec Juliusza, Sebastian Letniowski.
- Być może to właśnie po ojcu Letniowski odziedziczył cechy, którymi dzisiaj dysponuje. Jest szybki, ma dobry przegląd pola, a do tego dochodzi jeszcze jego zwinność - to może być efekt genów po właśnie jego tacie, byłym piłkarzu, ale także zawodniku futsalu i trenerze kadry - uważa Adam Mauks z Dziennika Bałtyckiego.
W Bałtyku wreszcie błyszczał. W 31 meczach III ligi w sumie strzelił 10 goli, które mocno przyczyniły się do tego, że jego klub wywalczył w tabeli trzecie miejsce, plasując się jedynie za Elaną Toruń i Świtem Skolwin, ale przed m.in. rezerwami Lecha czy Polonią Środa Wielkopolska.
📷 Klan Letniowskich - w Bałtyku Gdynia klan Letniowskich ma się bardzo dobrze. Oprócz ojca Sebastiana w klubie gra obecnie również brat Juliana, Jakub. Tutaj w środku po tym, gdy w październikowym meczu ze Stolemem Gniewino młody pomocnik złamał rękę | foto: Bałtyk Gdynia / Facebook
Chociaż Letniowski nie był jakąś super gwiazdą na czwartym poziomie rozgrywkowym, ten wyraźnie robił się dla niego za ciasny. Latem zeszłego roku znowu zaryzykował i zamiast krok po korku spróbować swoich sił np. w II lidze, zdecydował się na powrót na zaplecze Ekstraklasy. Znów odezwała się bowiem Bytovia, tym razem będąca jedna w znacznie bardziej skomplikowanej sytuacji, która jednak okazała się paradoksalnie dla samego zawodnika wybawieniem.
Latem ze sponsorowania klubu wycofał się Drutex, a Bytovia stanęła na granicy bankructwa. Wiele wskazywało na to, że zespół z Pomorza nawet nie przystąpi do I-ligowych rozgrywek. Ostatecznie determinacja miejscowych przedsiębiorców i działaczy Czarnych Wilków sprawiła, że złożona w dużej mierze z młodych talentów ekipa trenera Adama Stawskiego podjęła rękawicę.
- Choć oba podejścia Julka do Bytovii zakończyły się bardzo szybko, to za drugim razem był to zdecydowanie wyróżniający się zawodnik na tle całej ligi. Kapitalne strzały z dystansu, spore umiejętności. Też bardzo pozytywny chłopak, który chętnie z każdym porozmawia. Życzę mu wszystkiego dobrego i jestem przekonany, że zrobi w piłce jeszcze wiele dobrego - wspomina Letniowskiego Przemysław Gawin, rzecznik prasowy Bytovii.
- Pamiętam, że przed sezonem powiedział mi, że dojrzał jako zawodnik, co było później widać na boisku. Nie bał się brać ciężaru gry na siebie, potrafił dobrze rozegrać piłkę i utrzymać się przy niej mimo swoich warunków fizycznych. Często szukał uderzenia z dystansu, dzięki czemu mogliśmy cieszyć się z jego przepięknych bramek zdobytych dla Bytovii. Poza tym to kontaktowy chłopak. Myślę, że nie będzie miał problemów z aklimatyzacją w Poznaniu. Ma papiery na granie na wysokim poziomie. Ja też mu życzę mu jak największych sukcesów z Lechem i dalszego rozwoju - dodaje Błank.
Siedem goli i trzy asysty w 19 spotkaniach w I lidze skusiły Lecha Poznań. Letniowski miał też propozycje z innych klubów Ekstraklasy. Były one zarówno dla samego zawodnika, jak i jego dotychczasowego klubu korzystniejsze pod względem finansowym. On jednak był zdeterminowany, by dołączyć do Kolejorza.
📷 Książę I ligi - jesienią Letniowski był jednym z najbardziej wyróżniających się piłkarzy młodego pokolenia na zapleczu Ekstraklasy | foto: Krystian Błank / Bytovia Bytów / Facebook
Pewnie spory wpływ na jego decyzję miała wizja współpracy z trenerem Adamem Nawałką. Niewątpliwie jednak przykłady karier innych młodych zawodników, którzy przewinęli się w ostatnich latach przez Bułgarską, również przemawiały tutaj na korzyść Lecha. Tym najświeższym jest oczywiście coraz lepiej radzący sobie w Premier League Jan Bednarek, ale bardziej oczywistą analogią w przypadku Letniowskiego jest ta z... Robertem Lewandowskim. Gwiazdor Bayernu do zespołu prowadzonego wówczas przez Franciszka Smudę trafił przecież z występującego wtedy na zapleczu Ekstraklasy Znicza Pruszków.
- Też dostrzegam tu pewne podobieństwa do transferu Lewego, ale moim zdaniem jest raczej mało prawdopodobne, by Letniowski powtórzył jego sukces. Nie można jednak wykluczyć, że będzie go stać, by wyjechać do dobrego klubu w Europie - twierdzi Mauks.
Letniowski, podobnie jak Lewandowski, przed przyjściem do Kolejorza nie miał przecież okazji zadebiutować w Ekstraklasie. Po jego pierwszych wypowiedziach i chęci walki o mistrzostwo Polski już w obecnym sezonie wydaje się jednak, że mentalnie jest gotowy na grę w najwyższej klasie rozgrywkowej. Niewykluczone więc, że już wkrótce Lechia Gdańsk, podobnie jak kiedyś Legia z Lewym, będzie żałowała tego, że w przeszłości straciła taką perełkę.
- Nawet jeśli Letniowski jeszcze być może nie jest w pełni gotowy na Ekstraklasę, to Adam Nawałka szybko go do tego przysposobi. To inteligentny piłkarz, który szybko się uczy i biorąc pod uwagę jego piłkarski awans, Lech powinien mieć z niego dużo korzyści - dodaje Mauks.
- Miło patrzeć na drogę Julka w ligowej hierarchii. W pół roku, od trzecioligowego Bałtyku, przez Bytovię, która już teraz okazała się za mała, po Lecha Poznań i pod skrzydła selekcjonera - Adama Nawałki. To dla niego znakomity czas, ale ja patrzę na ten transfer nieco inaczej. Ze zmartwieniem dotyczącym Pomorza jako mojego regionu i pewnej skali poznawczej. Nie odkryję Ameryki twierdząc, że kluby wolą ściągnąć piłkarza zagranicy niż zainwestować w zdolną młodzież. Lechia kolejny raz brutalnie się o tym przekonuje, bo Julek to nie pierwszy zawodnik młodego pokolenia, który do Gdańska, przynajmniej w najbliższym okresie, nie wróci. Wcześniej mieliśmy podobnie w przypadku m.in . Przemka Frankowskiego, a więc po kilku latach nikt odpowiedzialny za pion sportowy w gdańskim klubie wniosków nie wyciągnął - dodaje Luściński.
To jednak nie jest problem Lecha Poznań. Ten ściągnął do siebie piłkarza wciąż bardzo młodego i perspektywicznego, który swoje w futbolu już przeżył. Ponadto, co ważne, Letniowski nie został przez działaczy Kolejorza skuszony pieniędzmi. Do gry dla Dumy Wielkopolski przekonała go wizja. A ta, biorąc pod uwagę ostatnie transfery młodych piłkarzy z Lecha, jest całkiem obiecująca.
Piotrek Przyborowski
📷 lechpoznan.pl/fot. Lech Poznań
0 komentarze:
Prześlij komentarz