Po falstarcie w debiucie Adam Nawałka musi zaprezentować się z lepszej strony przed własną publicznością. Czeka go jednak trudne zadanie, bo do Poznania przyjeżdża zawsze groźny Śląsk Wrocław, mimo że ostatnio wrocławianie raczej przegrywają, to zdarzyło im się w tym sezonie m.in. rozbić na wyjeździe Jagiellonię aż 4:0. Poza tym gole dla Śląska zdobywa, obecnie trzeci najlepszy snajper Ekstraklasy, Marcin Robak.
Obie drużyny oczywiście spotkały się już w tym sezonie, do tego starcia doszło we Wrocławiu na w trzeciej kolejce, kiedy to poznaniacy pod wodzą Ivana Djurdjevicia byli zdecydowanie na fali i sprzyjał im łut szczęścia, który wtedy przyniósł zwycięskiego gola w 82. minucie. Kolejorzowi udało się wtedy dowieźć zwycięstwo 1:0 do końca i umocnić się w czubie tabeli, gdzie jak wiemy, nie spędzili za dużo czasu.
Śląsk również, po wspomnianym pogromie w Białymstoku, notuje tendencję spadkową i od 1 października triumfował jedynie w meczu przeciwko Miedzi Legnica, okazale, bo 5:0 i do tego na wyjeździe. To kolejna niepokojąca statystyka w kontekście najbliższego rywala Dumy Wielkopolski - zespół z Dolnego Śląska znacznie lepiej punktuje i strzela dużo więcej goli, grając w gościach niż u siebie.
Kolejorz w drugim meczu pod wodzą Adama Nawałki nie ma zamiaru być gościnny, chce zdobyć trzy punkty i wyrwać się z samego środka tabeli, no i przede wszystkim wreszcie zacząć odrabiać straty do czołówki, czyli miejsc, o które powinna walczyć de facto rok w rok. Szkoleniowiec w ciągu tygodnia znowu postawił na wzmożoną pracę na treningach ze swoimi podopiecznymi, którzy na odpoczynek mogli liczyć dopiero w drugiej części mikrocyklu.
- W ostatnim meczu z Cracovią już w doliczonym czasie gry mieliśmy dwie świetne sytuacje. Owszem, nie padły z nich bramki, ale tym bardziej trzeba pracować na treningach, aby wyeliminować ryzyko przypadku. Na tym polega nasza praca i tak staramy się działać - mówił na konferencji prasowej szkoleniowiec Lecha.
Do dyspozycji 61-letniego trenera nie będzie jednak szwajcarski pomocnik Darko Jevtić, który w ostatnich meczach sprawiał wrażenie, jakby wracał do formy, którą czarował nie tylko kibiców ze stolicy Wielkopolski, ale również wielu europejskich skautów. Goście borykają się jednak ze znacznie większymi problemami, dzisiaj rezygnację z funkcji prezesa klubu złożył Marcin Przychodny, a obecny trener może być praktycznie pewien zwolnienia.
Wrocławianie po raz ostatni w ligowym starciu przy Bułgarskiej wygrali w... Prima Aprilis 2016 roku, kiedy to pokonali Kolejorza 1:0. Wcześniej i później Lech przez długi czas był lepszy mniej lub bardziej przekonująco, ale zawsze w zwycięskich spotkaniach przeciwko rywalom z Dolnego Śląska u siebie zdobywał minimum dwie bramki.
Zatem podopieczni Adama Nawałki powinni podejść do starcia ze Śląskiem ze zdecydowanie pozytywnym nastawieniem, żeby ze spokojem dodać do swojego dorobku punktowego trzy oczka zwłaszcza. Przecież zwycięstwo i awans w tabeli nie powinny zaszkodzić w spokojnym odbudowywaniu drużyny. Zapewne, jako kibice Kolejorza, musimy uzbroić się w cierpliwość.
0 komentarze:
Prześlij komentarz