Człowiek niby powinien się już w obecnym sezonie przyzwyczaić do tego, że Lech Poznań jest po prostu średniakiem tabeli. Niby powinien też podejść do porażki trzema bramkami z Pogonią Szczecin jakoś emocjonalnie. Tylko, że chyba wszyscy powoli... mamy już tego dosyć. Portowcy pokonali Kolejorza 3:0 i tym samym wszelkie powiewy optymizmu, które wywołała wygrana z Koroną tydzień wcześniej, poszły się pie...
Dziewięciu obcokrajowców w pierwszym składzie, wyciągnięty z III-ligowych rezerw Marcin Wasielewski oraz 34-letni Łukasz Trałka. Taki jest oto obraz Lecha Poznań we wczorajszym spotkaniu z Pogonią. A do historii pewnie przejdzie jeszcze cytat z trenera Ivana Djurdjevicia na pomeczowej konferencji, który stwierdził, że jego drużynie mógł przeszkadzać fakt, że... grała ona pod wiatr.
I chociaż Stadion Miejski w Szczecinie rzeczywiście należy do futbolowych reliktów poprzedniej epoki (których w naszym kraju na szczęście coraz mniej), to takie stawianie sprawy jest jeszcze bardziej kuriozalne niż postawa defensywy Lecha w tym sezonie. Kolejorz jest wciąż jednym wielkim placem budowy. Pytanie tylko, czy lepiej nie byłoby zacząć budować go od młodych, nawet tych, którzy w minionym tygodniu odpali z Ligi Młodzieżowej UEFA z Herthą Berlin, stawiając jej jednak w rewanżu jakieś tam warunki. Bo chyba nawet takie wyjście byłoby lepsze niż dziewięciu najemników w wyjściowej jedenastce.
Za to w Pogoni na boisko od pierwszej minuty wyszli młodzi i gniewni Sebastian Kowalczyk (1998), jego imiennik Sebastian Walukiewicz (2000), Hubert Matynia (1995), Adam Buksa (1996) czy David Niepsuj (1995). Cały ten kwintet rozegrał przeciwko Kolejorzowi zawody co najmniej poprawne, a pewnie duża część z nich wkrótce powtórzy transferowy sukces Pogoni z ostatniego lata - sprzedaż Jakuba Piotrowskiego za dwa miliony euro.
To właśnie jeden z nich, Matynia w czwartej minucie zatrzymał najdroższego piłkarza w historii Lecha, João Amarala. Ten znowu dowiódł, że jego wywiad odnośnie tego, że w Polsce ma więcej czasu na rozegranie piłki, był co najmniej niefortunny.
Jego kolega z ataku Christian Gytkjaer też zresztą był (jak to zwykle bywa w jego przypadku na wyjazdach) niewidoczny. Jedyną swoją okazję miał w 35. minucie po nieudanym rozegraniu piłki przez Łuaksza Załuskę. Ostatecznie jednak jego strzał został zablokowany przez... Matynię.
W tym momencie było już jednak 1:0 dla Pogoni. Pierwszym ostrzeżeniem dla ekipy Djurdjevicia był słupek po strzale... Radka Majewskiego. Portowcy niedawno, podobnie jak Lech, wzmocnili się nieco portugalską krwią. I kiedy Tiba i Amaral w Szczecinie rozgrywali dość ciche zawody, w 22. minucie to właśnie Tomás Podstawski po rzucie postanowił wreszcie przywitać się ze szczecińską publicznością golem. Po fantastycznym strzałem tuż zza szesnastki, w dodatku jeszcze od poprzeczki, pokonał Jasmina Buricia. W tej sytuacji do żadnego z Lechitów pretensji mieć nie można.
⚽🔝💙 | Lech Poznań się ku... skompromitował. W Szczecinie 3:0 dla Pogoni, a my próbujemy wybrać najlepszego piłkarza "Kolejorza" w tym spotkaniu! #POGLPO— a o sporcie (@aosporcie) 27 października 2018
Za to ganić powinniśmy apatię, z jaką poznaniacy na stratę bramki zareagowali. Jej efektem był zresztą drugi gol dla gospodarzy. Po kolejnym stałym fragmencie gry, tym razem rzucie wolnym, piłkę najpierw podbił Vernon De Marco, a zaraz po tym odbiła się jeszcze ona niefortunnie od Łukasza Trałki. Koniec końców trafiła ona do Laszy Dwaliego, który wprawił w osłupienie całkiem liczną, jak zwykle w Szczecinie, grupę wyjazdową kibiców Kolejorza.
Kumulacja żenady dopadła nas w 60. minucie, kiedy to pięciu Lechitów asekurowało dwóch zawodników Pogoni. Nie dziwi więc, że Zvonimir Kožulj zdecydował się zagrać do niepilnowanego i wchodzącego lewą stroną Adama Buksy. Ten stanął sam na sam z Buriciem i nie miał problemów z dobiciem leżącego Lecha.
Ok, Szczecin to nie jest przyjazny teren dla Kolejorza. Ok, Lech na pięć ostatnich meczów w Ekstraklasie wygrał tam tylko raz. Niemniej, kolejne baty od Portowców na ich obiekcie muszą boleć. Podobnie jak fakt, że gdyby Duma Wielkopolski w sobotę wygrała, to zrównałaby się punktami z Legią Warszawa i tym samym niemal dobiła do ligowego podium. A tak za tydzień czeka nas kolejna pasjonująca walka o... utrzymanie miejsca w pierwszej ósemce. Nie tak to miało wyglądać...
Pogoń Szczecin - Lech Poznań 3:0 (2:0)
27.10.2018, Stadion Miejski w Szczecinie, 20:30
Gole: 22' Tomás Podstawski, 40' Lasza Dwali, 60' Adam Buksa
Pogoń: Łukasz Załuska - David Niepsuj (77' David Stec), Sebastian Walukiewicz, Lasha Dvali, Hubert Matynia - Zvonimir Kożulj, Tomas Podstawski - Kamil Drygas, Sebastian Kowalczyk, Radosław Majewski (83' Spas Delew) - Adam Buksa (83' Michał Żyro)
Lech: Jasmin Burić – Marcin Wasielewski (57' Maciej Makuszewski), Dimitris Goutas, Thomas Rogne, Vernon De Marco, Wołodymyr Kostewycz – Pedro Tiba, Łukasz Trałka, João Amaral
(57' Kamil Jóźwiak) – Christian Gytkjaer, Darko Jevtić (66' Dioni)
Kartki: David Niepsuj - Marcin Wasielewski, Dimitris Goutas
Sędzia: Paweł Gil (Lublin)
Widzów: 8 680
Ocena aosporcie.pl: Syf, kiła i mogiła
0 komentarze:
Prześlij komentarz