aosporcieaosporcieaosporcie

20 września 2018

Ostatni dzwonek

Lech Poznań po fenomenalnym początku sezonu 2018/19 na boiskach Ekstraklasy, zanotował równie spektakularny, co irytujący spadek jakości. Po czterech zwycięstwach Kolejorz w następnych czterech spotkaniach zdobył tylko jeden punkt, w odbudowaniu formy nie pomogła nawet przerwa reprezentacyjna, po której poznaniacy ulegli Legii Warszawa 0:1. Teraz czas wrócić  na właściwe tory, zaczerpnąć nadmorskiego powietrza i pokonać  Arkę Gdynia, której do tej pory tylko raz udało się zdobyć komplet punktów. 

Znów mocno okrojony skład do autokaru zabrał kierowca, tudzież w przypadku meczu w Gdyni sternik Ivan Djurdjevic - na północ z drużyną nie pojechali Makuszewski, Jevtić, Rogne, Radut, Gumny i Vujadinović. Choć Norweg i Rumun powinni być gotowi, jak powiedział sam szkoleniowiec poznaniaków, na wtorkowy pojedynek z ŁKS-em Łódź, to dla reszty powrót na boisko, to kwestia tygodnia (jak w przypadku Makuszewskiego) bądź też dłuższego czasu.

Jednak obecność czy brak największych gwiazd (nawet ostatnio nieco przygaszonych) nie pomoże, jeśli nie nastąpi przemiana w głowach piłkarzy Lecha. Wiceprezes Piotr Rutkowski właśnie po to na stanowisku trenera poznańskiego klubu obsadził Serba, aby ten pomógł zawodnikom w radzeniu sobie z niepowodzeniami i zaszczepił w nich gen zwycięstwa. Chyba nie ma lepszego momentu na to, aby Djuka udowodnił, że jest właściwym człowiekiem na właściwym miejscu.

Jeśli tak się nie stanie, to strata do czołówki polskiej ligi może wzrosnąć nawet do siedmiu oczek, a Kolejorz być może znajdzie się nawet w dolnej połówce tabeli. Ewentualna wizja gry o utrzymanie to oczywiście daleka przyszłość, ale nie chcemy sobie wyobrażać, jak przyjęliby to poznańscy kibice. Ci mogą jednak raczej spać spokojnie. Ekstraklasa przez cały sezon pokazuje, że wybacza różne dziwne potknięcia i zniżkę/i formy.

Arkowcy też nie są w najlepszych nastrojach, jedyne do tej pory zwycięstwo (chociaż po bardzo efektownej grze) odnieśli w Płocku i ich bilans przed własną publicznością to dwa remisy i porażka. W ugaszenie coraz większego pożaru wierzy jednak gdyński Strażak Sam trener Zbigniew Smółka.  Arka w starciach z Lechem to przypadek co najmniej szczególny - u siebie albo z nim remisuje (jak 0:0 w zeszłym sezonie), albo dostaje sromotne baty (jak 1:4 zimą 2016), a w dodatku potrafi zepsuć największe święta poznańskiego klubu: tak było podczas bezbramkowego pojedynku przy niemal komplecie widzów (akcja Kibicuj z klasą) we wrześniu dwa lata temu, tak też było w obrosłym już sporą legendą finale Pucharu Polski rok później.

Wracając do Kolejorza, po ostatniej porażce w Warszawie została wybrana nowa rada drużyny, w której skład wchodzą znani i (czy?) lubiani Łukasz Trałka, Jasmin Burić Thomas Rogne i... Pedro Tiba, który na Bułgarską trafił przecież dopiero tego lata. To oni mają dbać o porządek w szatni, a także dobre relacje zawodników ze sztabem - tak przynajmniej ogłosił dzisiaj na konferencji Djurdjević. Trener mówił też o tym, że nie jest w stanie w przeciągu zaledwie kilku miesięcy odbudować drużyny po armagedonie tym, jak została zepsuta w poprzednich 2-3 latach. Bo choć początek sezonu wskazywał, że Lechici dobrze sobie radzą pod wodzą nowego trenera i odpędzili demony z przeszłości, to teraz mamy już chyba do czynienia z nowym kryzysem... A na kryzys najlepsze zawsze spotkanie ze starym przyjacielem (tudzież w tym przypadku przyjaciółką).


Mateusz Włodarczyk
📷 Oskar Jahns / aosporcie.pl

0 komentarze:

Prześlij komentarz