Marcin Wasielewski i Niklas Zulciak. Jeszcze niedawno obaj traktowani byli jako wielkie talenty Lecha Poznań. Boisko nieco ich jednak zweryfikowało, a na pewno wydłużyło ich drogę do Ekstraklasy. Teraz obaj mogą trafić do Warty Poznań. Pojawili się już nawet w sobotnim meczu towarzyskim, w którym rywalem Zielonych był... Kolejorz.
Drużyna Petr Němca przygotowuje się do nowego sezonu, w którym jako beniaminek zagra w I lidze. W sobotę Duma Wildy od razu mogła sprawdzić się na tle nie byle jakiego rywala. Chociaż w Derbach Poznania to ostatecznie Lech zwyciężył 2:0 po dwóch trafieniach Kamila Jóźwiaka, dla czeskiego szkoleniowca Warty to nie wynik był najważniejszy.
W klubie z Drogi Dębińskiej na testach przebywają teraz dwaj piłkarze o niebiesko-białej przeszłości. Marcin Wasielewski jeszcze w sezonie 2016/2017 dostał trzy szanse w Kolejorzu od Nenada Bjelicy. O ile minutowego epizodu z Bruk-Betem z lutego 2017 roku nie mogliśmy traktować jako swoistego testu, czy obrońca nadaje się na poziom Ekstraklasy, tak już pojedynek z Arką miesiąc później jak najbardziej. I trzeba przyznać, że Wasielewski pokazał się w nim z całkiem niezłej strony, grał jak zwykle bardzo ofensywnie i choć defensywa, której był częścią nie zdołała zachować czystego konta (Lech wygrał w Gdyni 4:1), to jednak wydawało się, że poznaniak być może dostanie kolejne okazje do pokazania swoich umiejętności.
Tak się jednak nie stało, do końca sezonu Wasielewski rozegrał już jedynie kilkanaście minut w rewanżowym meczu półfinałowym Pucharu Polski przeciwko Pogoni Szczecin, a regularnie grał już tylko w rezerwach. Jego sytuacja nie zmieniła się też w ubiegłym sezonie. Jesienią na ławce pojawił się tylko w pierwszych meczach eliminacji Ligi Europy. Później grał już tylko... pod wodzą Ivana Djurdjevicia w drugim zespole Kolejorza.
Dlatego też logicznym ruchem wydawało się wypożyczenie do Znicza Pruszków, na które zawodnik zdecydował się ostatniej zimy. Chociaż już wtedy wydawało mi się dziwne, że władze Dumy Wielkopolski nie zdołały znaleźć swojemu piłkarzowi klubu w I lidze, samemu zainteresowanemu chodziło głównie o to, aby w wieku już 23 lat wciąż nie kisić się jedynie na czwartym poziomie rozgrywkowym.
- W wypożyczeniu do Znicza chodziło o to, żebym łapał minuty. Nie udało się trafić do klubu z I ligi, ale udało się to na poziomie II ligi. Nie chodziło mi przecież o to, żeby tylko siedzieć na trybunach i chodzić na treningi, ale łapać te minuty i doświadczenie. W III lidze miałem już pokaźną liczbę występów, ale sądzę, że to nie jest ten poziom, na który mnie stać i chciałem spróbować wyżej.
Wasielewski jest wychowankiem Poznaniaka. Jako 12-latek trafił jednak do Lecha Poznań, w którym przebrnął przez większość grup wiekowych. Z Kolejorza odszedł latem 2012 roku do Poznańskiej Trzynastki, a następnie był podstawowym obrońcą III-ligowej wówczas Unii Swarzędz. Na Bułgarską trafił ponownie w 2015 roku, ale był głównie graczem rezerw.
Do pierwszego zespołu przesunął go ten, który później dał mu szansę debiutu w Ekstraklasie, a więc Nenad Bjelica. Chociaż sam zawodnik wciąż czuje ogromny sentyment do Lecha, w tym momencie jego kariery najważniejsze jest, by grać przynajmniej na poziomie I ligi.
- Oczywiście towarzyszyło mi dzisiaj nieco dziwne uczucie, bo jakby nie patrzeć, już kilka dobrych lat nosiłem tę niebieską koszulkę Lecha i jego herb na piersi. Inne barwy, to jednak najważniejsze, że to wciąż barwy poznańskie. Jestem z tego miasta i zawsze to miło grać w klubie z tego miasta - przyznał po sobotnim sparingu Wasielewski.
Na papierze jeszcze ciekawiej zapowiadał się Niklas Zulciak. Niemiecki pomocnik o polskich korzeniach do Kolejorza zawitał latem 2013 roku ze szkółki FSV Frankfurt. Na tyle dobrze spisywał się w rezerwach niebiesko-białego zespołu, że trener Maciej Skorża dał mu szansę pokazania się szerszej publiczności w dwóch króciutkich epizodach w Ekstraklasie. Wejścia z ławki w meczach z GKS-em Bełchatów i Śląskiem Wrocław okazały się o tyle brzemienne w skutkach dla kariery Zulciaka, że dzięki nim mógł chwilę później wpisać w sobie CV mistrzostwo Polski.
Skorża tak szybko jak zdobył majstra, został z Lecha pogoniony, a wraz z tym szansę na grę w pierwszym zespole stracił i Zulciak. Nieco zasiedział się w rezerwach Lecha, w międzyczasie nie skorzystał też z propozycji... Warty, która już w przeszłości poważnie interesowała się piłkarzem, który mocno nadszarpnął nerwów kibicom Zielonych podczas starć między obiema poznańskimi zespołami jeszcze na III-ligowych boiskach.
- Ci zawodnicy ostatnie regularnie grali w swoich klubach, jeden w Zniczu, drugi w Puławach. Najważniejsze, że obaj są z Poznania. Zobaczymy, co jednak będzie dalej - przyznał szkoleniowiec Zielonych.
Ostatecznie przed minionym sezonem ofensywny pomocnik mogący również grać jako napastnik podpisał kontrakt ze Stalą Mielec. Wszystko układało się całkiem obiecująco dopóki nie okazało się, że zawodnik nie został zgłoszony do I ligi. Ten szybko więc rozwiązał kontrakt z mielczanami i szybko znalazł angaż w Wiśle Puławy.
Chociaż miniony sezon w jego wykonaniu był całkiem niezły, tego samego nie można powiedzieć o jego drużynie. Zulciak w 23 meczach strzelił w sumie 9 goli, ale to nie uchroniło jego drużyny przed spadkiem z II ligi. Zawodnik nie chciał wracać na poziom, z którego dopiero co się przecież wydostał, więc rozpoczął poszukiwania nowego pracodawcy.
Zarówno Wasielewski, jak i Zulciak to piłkarze związani i utożsamiający się z Poznaniem. Wydaje się, że idealnie wpisują się w politykę transferową Zielonych. Klub z Wildy wciąż chce zatrudniać stosunkowo młodych i obiecujących Polaków, na których później można będzie zarobić. W dodatku obaj to gracze z regionu, którzy z pewnością za Wartę będą walczyć nieco bardziej niż np. zawodnik o podobnej klasie wywodzący się z innego województwa. Dlatego ewentualne podpisanie umów z tymi graczami trzeba będzie przyjąć jako na pewno dobrą informację.
Piotrek Przyborowski
📷 Roger Gorączniak, Irek Pindral
0 komentarze:
Prześlij komentarz