Już w ten weekend na poznańskim Golęcinie czekają nas wielkie emocje. Nie, nie futbol amerykański, nie żużel ani nawet tenis. W sobotę na tamtejszym stadionie odbędą się finałowe mecze Polskiej Ligi Lacrosse. I chociaż pewnie wielu z Was po raz pierwszy w tym momencie w ogóle o takim sporcie przeczytało, to tym bardziej warto się przyjrzeć głębiej temu tematowi. Szczególnie, że aosporcie.pl objęło właśnie patronat medialny nad tym niezwykle ciekawym wydarzeniem!
Niektórzy próbują go deprecjonować, nazywając łapaniem motyli. Zdecydowana większość z tych krytyków nigdy nie była jednak na choćby jednym meczu. Lacrosse, czyli jak podaje ciocia Wikipedia, z francuskiego zakrzywiony kij, to kolejny po futbolu amerykańskim i unihokeju sport zza Oceanu, który w ostatnich latach pozyskał w Polsce rzesze nowych zapaleńców.
Jego konotacje z hokejem są zresztą mocniejsze. Lacrosse jest uznawany za pierwowzór hokeja na lodzie. Sam cel gry jest prosty jak budowa cepa - za pomocą trójkątnej rakiety należy umieścić piłkę w siatce przeciwnika. Problemy zaczynają się, kiedy zaczynamy brnąć w szczegóły.
- Trójkątna rakieta może być trochę mylącym określeniem. Mówimy raczej o kiju zakończonym koszykiem przypominającym kształtem siatkę na motyle - mówi mi Marcin Basiński, prezes Poznań Hussars i trener sekcji żeńskiej tego klubu.
- Co do głównego celu gry to prawda, chodzi o strzelenie większej ilości bramek. Używamy do tego kijów oraz kauczukowej piłeczki wielkości tej do tenisa, którą podajemy sobie w powietrzu. Bramki mają wymiar 180 na 180 centymetrów i stoi w niej bramkarz wyposażony w komplet ochraniaczy oraz kij z większą siatką. Wokół bramki znajduje się swego rodzaju pole bramkowe, do którego nie mogą wchodzić atakujący. Podobnie jak w hokeju na lodzie akcje rozgrywać można również za bramką. Wspólne są też lotne zmiany oraz wznowienia na środku boiska, od których rozpoczyna się gra.
- Piłkę możemy podawać między sobą, podnosić ją z ziemi lub wybijać z kija przeciwnika. W każdym momencie gry na danej połowie musi pozostać określona liczba zawodników z obu drużyn, w przeciwnym wypadku gwizdany jest spalony. Za ewentualne przewinienia przyznawane są kary czasowe.
- Co do głównego celu gry to prawda, chodzi o strzelenie większej ilości bramek. Używamy do tego kijów oraz kauczukowej piłeczki wielkości tej do tenisa, którą podajemy sobie w powietrzu. Bramki mają wymiar 180 na 180 centymetrów i stoi w niej bramkarz wyposażony w komplet ochraniaczy oraz kij z większą siatką. Wokół bramki znajduje się swego rodzaju pole bramkowe, do którego nie mogą wchodzić atakujący. Podobnie jak w hokeju na lodzie akcje rozgrywać można również za bramką. Wspólne są też lotne zmiany oraz wznowienia na środku boiska, od których rozpoczyna się gra.
- Piłkę możemy podawać między sobą, podnosić ją z ziemi lub wybijać z kija przeciwnika. W każdym momencie gry na danej połowie musi pozostać określona liczba zawodników z obu drużyn, w przeciwnym wypadku gwizdany jest spalony. Za ewentualne przewinienia przyznawane są kary czasowe.
Co ciekawe, kobieca odmiana tego sportu znacznie różni się od tej męskiej.
- Główna różnica pomiędzy obydwoma odmianami lacrosse'a jest przede wszystkim w dopuszczonym kontakcie pomiędzy zawodnikami i zawodniczkami. W damskiej wersji fizyczny kontakt pomiędzy zawodniczkami jest dosyć mocno ograniczony, natomiast gra mężczyzn niekiedy wygląda dosyć brutalnie. Jednak obydwie wersje tego sportu są równie dynamiczne.
- Główna różnica pomiędzy obydwoma odmianami lacrosse'a jest przede wszystkim w dopuszczonym kontakcie pomiędzy zawodnikami i zawodniczkami. W damskiej wersji fizyczny kontakt pomiędzy zawodniczkami jest dosyć mocno ograniczony, natomiast gra mężczyzn niekiedy wygląda dosyć brutalnie. Jednak obydwie wersje tego sportu są równie dynamiczne.
Lacrosse wywodzi się z tradycji indiańskich, więc nie dziwota, że za jego kolebkę traktowana jest Kanada. Ameryka Północna ogólnie stanowi region, w którym ten sport cieszy się największą popularnością. Od 2007 sport ten jednak prężnie rozwija się również w Polsce i tutaj za pionierów należy uznać przedstawicieli stolicy Wielkopolski, którzy założyli wówczas pierwszy polski klub lacrosse - Poznań Hussars.
Od tego czasu jednak na mapie Polski pojawiły się kolejne ośrodki. Jednym z zespołów, który pojawi się w sobotę na Golęcinie będzie żeński klub Hattrick Town Lax, który złożony jest z zawodniczek z różnych miast, w których brakowało chętnych do stworzenia samodzielnego zespołu. Ich rywalkami w meczu o trzecie miejsce, który rozpocznie się o godzinie 11:00 będą Kraków Queens.
Po nich o 12:30 na golęciński stadion wejdą rywalizujący w meczu o trzecie miejsce Poznań Hussars oraz AZS Legion Katowice. Szczególnie dla gospodarzy będzie to ważny dzień, bowiem jest to dla nich powrót do gry o medale po roku przerwy.
- Zgadza się, rok temu zajęliśmy piąte miejsce, pokonując w tym meczu naszych tegorocznych przeciwników z Katowic. Mecz ten odbył się z resztą równie na Golęcinie, więc można powiedzieć, że liczymy na powtórzenie wyniku sprzed roku.
- Cała drużyna jest zmotywowana i głodna tej wygranej. Dla części zawodników będzie to pierwsza okazja do stanięcia na podium, a dla tych najbardziej doświadczonych powrót do walki o najwyższe trofea. Warto tutaj wspomnieć, że Poznań Hussars jest oficjalnie pierwszym polskim klubem lacrosse, pierwszym mistrzem Polski i do tych tradycji chcielibyśmy w tym meczu i kolejnych latach nawiązać. Jesteśmy przekonani, że dzięki wspólnej pracy i wsparciu kibiców uda się nam to osiągnąć.
- Cała drużyna jest zmotywowana i głodna tej wygranej. Dla części zawodników będzie to pierwsza okazja do stanięcia na podium, a dla tych najbardziej doświadczonych powrót do walki o najwyższe trofea. Warto tutaj wspomnieć, że Poznań Hussars jest oficjalnie pierwszym polskim klubem lacrosse, pierwszym mistrzem Polski i do tych tradycji chcielibyśmy w tym meczu i kolejnych latach nawiązać. Jesteśmy przekonani, że dzięki wspólnej pracy i wsparciu kibiców uda się nam to osiągnąć.
O 15:00 rywalizację o złote medale rozpoczną panie. W finale do walki staną Poznań Hussars Ladies oraz Kosynierki Wrocław. Oba zespoły znają się jak łyse konie (albo raczej klacze). W 2016 w finale rozgrywanym na poznańskim AWF-ie, na którym zresztą miałem okazję być, mimo przewagi poznanianek wygrały wrocławianki. Hussars Ladies na rewanż czekały do zeszłego roku, kiedy to udało pokonać im się Kosynierki na jednym z boisk bocznych Stadionu Śląskiego.
- Dla naszych zawodniczek w najbliższą sobotę cel jest jeden: obrona mistrzostwa. Co prawda w trakcie sezonu zasadniczego wszystkie mecze pomiędzy Ladies a Kosynierkami Wrocław kończyły się zwycięstwem naszej drużyny, jednak spotkania te zawsze były zacięte i wyrównane i taki będzie najprawdopodobniej także finał. W porównaniu z zeszłorocznym spotkaniem finałowym, trzon drużyny wygląda w zasadzie identycznie, ale zarówno starsze jak i młodsze stażem zawodniczki są w równym stopniu głodne sukcesu.
Z kolei w finale panów, który rozpocznie się o 17:00 oprócz męskiej sekcji wrocławskiego zespołu, czyli Kosynierów, zobaczymy też Kraków Kings. I w tym przypadku jest to powtórka zeszłorocznego finału. W nim wrocławianie zwyciężyli po zaciętym boju 8:7.
Dlaczego więc warto w sobotę wybrać się na Golęcin?
- Przede wszystkim dlatego, że to się naprawdę przyjemnie ogląda. Lacrosse jest nazywany najszybszym sportem na dwóch nogach, akcja gry przemieszcza się błyskawicznie spod jednej bramki pod drugą, a piłka przy najsilniejszych strzałach potrafi lecieć nawet 150 kilometrów na godzinę. Dodajmy do tego twardą walkę ciało w ciało oraz kij w kij, finezyjne zagrania, parady bramkarzy, a otrzymamy emocjonujące widowisko, do końca trzymające w napięciu.
- Lacrossowa społeczność jest też znana ze swojej przyjacielskiej, rodzinnej wręcz, atmosfery. Dla wielu z nas lacrosse to znacznie więcej niż sport, a ludzie, z którymi gramy to znacznie więcej niż koleżanki i koledzy. Serdecznie zapraszamy wszystkich do wspólnego przeżywania z nami tych emocji, kibicowania, spróbowania swoich sił, a miejmy nadzieję również wspólnego świętowania. #bepartofit! - kończy prezes i trener Basiński.
Lacrosse to sport dynamiczny, spektakularny i emocjonujący. Nic więc dziwnego, że zaczyna go uprawiać coraz więcej osób, a podczas zeszłorocznych The World Games, które odbyły się we Wrocławiu, na trybunach pojawiło się całkiem sporo kibiców. Jeśli więc w choć jakimś stopniu poczuliście się po lekturze tego tekstu bardziej zainteresowani tym ciekawym sportem, to już w sobotę koniecznie pojawcie się na Golęcinie. Tym bardziej, że wstęp na wszystkie spotkania jest całkowicie bezpłatny. Po jeszcze więcej informacji odsyłamy na oficjalną stronę Weekendu Mistrzów.
Piotrek Przyborowski
📷 Szymon Topczewski
0 komentarze:
Prześlij komentarz