Czas na kolejny odcinek #Młundialjeiro, w którym dzisiaj przyjrzymy się grupie C. Będzie o tym, co reprezentacja Francji ma wspólnego z wadami systemów gospodarczych, stosunkowo szczęśliwej drodze do awansu Australii, a także największej zagadce turnieju, która przybędzie do Rosji z Andów i... Cristiano Ronaldo.
Francuskie bogactwo
Francja jest wymieniana w gronie faworytów przy każdej okazji, przy czym od 18 lat nie wygrała żadnego wielkiego turnieju. Po stopniowym upadku Domenecha i nijakości za Blanca drużynę przejął wiecznie drugi Deschamps. Co ciekawe, obecny selekcjoner jest trochę ewenementem, w kilkunastoletniej karierze nigdy nie zostając zwolniony z pracy. Widać, że drużyna pnie się w górę, zeszły mundial skończyła na ćwierćfinale, nieznacznie ustępując Niemcom, dwa lata temu dość pechowo przegrali Euro, a teraz celują jeszcze wyżej. Trafili do chyba najcięższej grupy eliminacji, z Holandią, Szwecją czy Bułgarią, i wygrali ją bez problemu. W ważnych meczach zazwyczaj radzą sobie dobrze, problemem jest, że są nierówni jak redystrybucja przychodów w anarchokapitalizmie. Z trzema wyżej wymienionymi drużynami z grupy stracili mniej punktów niż z dwiema pozostałymi - Białorusią i Luksemburgiem. O ile wyjazdowy remis z pierwszymi można rozgrzeszyć - jesienne eskapady na wschód nie mogą kojarzyć się Francuzom dobrze ͡(° ͜ʖ ͡°), to dla wpadki z drugimi wytłumaczenia nie ma.
Ustawienie do złudzenia przypomina to Niemiec: ni to 4-4-2, ni to 4-4-1-1, ni to 4-2-3-1, z Włochami testowali też 4-3-3. W bramce Lloris, dalej Sidibe lub Pavard, Umtiti, Varane i raczej Mendy. Dalej Pogba z Matuidim, Tolisso, albo Kante. Atak opiera się o podwieszonego napastnika Griezmanna, przed którym zagra Mbappe lub Giroud. Na skrzydłach o miejsca walczyć będą Dembele, Fekir i Lemar, względnie Mbappe, jeżeli Deschamps zdecyduje się postawić na szpicy francuskiego Rasiaka. W 4-3-3 to Griezmann był najbardziej wysunięty, na skrzydłach wyszli Dembele i Mbappe, a że efekt był chyba solidny, to być może doszedł im nowy wariant.
Francja ma podobny sposób myślenia, jak Hiszpania: słabszych rywali maltretują posiadaniem piłki (76% z Irlandią w sparingu, 61% z Holandią w eliminacjach), za to z silniejszymi wolą oddawać inicjatywę. Inna sprawa, że kiedy to rywal ma częściej piłkę, gra może układać im się słabiej: 2:2 z Niemcami (40%), czy 0:2 z Hiszpanią (41), z drugiej strony przeciwnymi przykładami są 3:2 z Anglią (47) i 2:3 z Kolumbią (56).
W grupie nie powinni się potknąć, chyba że włączy się tryb Luksemburg. Ciężko zgadywać, jak daleko zajdą, ale przy takim potencjale kadrowym stać ich, żeby tym razem wygrać nawet cały turniej.
Problemy na Antypodach
Australia dostała się na mundial po ogromnych turbulencjach. Najpierw wygrała po dogrywce wewnątrzazjatycki baraż z reprezentacją, która mogła mieć trochę trudności z wybraniem najlepszych piłkarzy i przygotowaniem ich z uwagi na odrobinę skomplikowaną sytuację wewnętrzną - Syrią. Warto dodać, że Syryjczycy pół godziny grali w dziesiątkę, a w ostatniej akcji dogrywki trafili w słupek. Potem Socceroos musieli pokonać jeszcze Honduras, co zrobili, wygrywając 3:1 po rykoszecie i dwóch karnych. Po nawet nie najgorszym Pucharze Konfederacji przyszedł swobodny upadek, a ich dyspozycja w eliminacjach była porażająca. W czymś może pomóc zatrudnienie Berta van Marwijka, który w RPA doszedł z Holandią do finału, a na ten mundial wprowadził Arabię Saudyjską, po czym nie dogadał się z nią co do kontraktu. Na pewno skończenie z kretyńską formacją z trzema stoperami to duży krok naprzód, a pokonanie Czechów w sparingu 4:0 może być dobrym prognostykiem, szczególnie, że to pierwsza wygrana z solidną drużyną od roku.
W bramce Ryan, na prawej obronie raczej Risdon, w środku Milligan i Degenek, po lewej Behich. W środku opierają się na 33-letnim kapitanie Jedinaku, obok którego zagra Mooy z Huddersfield, chyba najlepszy piłkarz drużyny. Prawe skrzydło dla Leckiego, w ataku raczej Juric, na pozostałych pozycjach wiosną testowani byli Nabbout (najpierw napad, potem lewe skrzydło), Rogic i Irvine (mediapunta), oraz Petratos (lewe). Więcej możemy wiedzieć po sparingu z Węgrami.
Atak opiera się o Leckiego z Herthy, środek wygląda nie najgorzej, bramkarz na jakimś poziomie, problemem może być reszta defensywy. W grupie eliminacji mieli trzeci najlepszy wynik – jedna bramka tracona na mecz, ale w równoległej byliby przedostatni. Patrząc na klasę ich grupowych rywali, nie ma się co rozpisywać, każdy zdobyty przez nich punkt będzie zaskoczeniem.
Gang Olsena bez Olsena
Duńczycy, nasi rywale z eliminacji, od dwóch lat mają nowego trenera, i trzeba powiedzieć, że poprawa gry jest znaczna. Na początku kadencji Age Hareide było opornie, przegrali jesienią 2016 z Polską w Warszawie i u siebie z Czarnogórą, ale od tego czasu jadą bez porażki, poza dwoma sparingami ultrarezerwowym składem. Drugi atak w grupie, dwa gole na mecz, i najlepsza obrona – 0,8 straconej bramki na spotkanie. W barażach odprawili Irlandię, po bezbramkowym remisie u siebie i gromiąc ją 5:1 na wyjeździe. Pierwszy turniej po ośmiu latach, po rozczarowaniu w RPA, gdzie przejechała się po nich Japonia, więc Duńczykom motywacji nie powinno zabraknąć.
Najczęściej grają 4-3-3, chociaż kiedy rozsmarowywali Irlandczyków, zdecydowali się na coś podobnego do 3-5-2, z tą różnicą, że lewym wahadłowym był obrońca, a prawym skrzydłowy. Bramki strzeże Schmeichel (Kasper, rzecz jasna), obroną dowodzi Kjaer, obok którego powinien zagrać Bjelland. Na jednym boku Larsen, na drugim prawdopodobnie Dalsgaard. Wyżej bezdyskusyjni są Kvist, Delaney i Eriksen, ostatni może też wyjść do przodu, wtedy na jego miejsce wskoczy Schone. Na jednym skrzydle wyjdzie Sisto, obok którego są dwa miejsca, na które czają się Jorgensen, Poulsen i Cornelius. W eliminacjach podstawowym graczem bywał również lord Bendtner, ale doznał kontuzji i do Rosji nie pojedzie.
Podobnie jak Francuzi są drużyną nierówną, mogą zdusić przeciwnika na jego połowie z miernym efektem (0:0 z Irlandią, 1:0 z Panamą, 1:1 z Rumunią), albo przeciwnie - wybitnym (4:0 z Polską, 4:1 w Armenii), lub grać cios za cios z kapitalnym lub przynajmniej solidnym skutkiem (5:1 z Irlandią, 3:1 w Kazachstanie, 0:0 z Chile czy Szwecją). Mogą przytrzymać piłkę, ale nie na siłę. Zdarza się, że słabo wchodzą w mecz, tracili bramki w pierwszych 10 minutach z Armenią czy Irlandią, Chile trafiło w tym czasie w poprzeczkę. Są groźni przy strzałach z dystansu, szybkich atakach i stałych fragmentach. W ostatnich trzech sparingach na zero z tyłu.
Andyjska zagadka
Ostatnia drużyna grupy, czyli Peru jest chyba największą niewiadomą. Wracają na mundial po 36 latach, wyprzedzając w eliminacjach stałych bywalców ostatnich mundiali jak Chile czy Ekwador. Trenuje ich anonim z Argentyny, który kiedyś podobno osiągnął coś z Velez, największą gwiazdą jest 34-latek, który jedzie na mundial cudem, dzięki zawieszeniu kary za wykrycie kokainy w organizmie, więcej graczy z ich kadry występuje w ligach meksykańskich (8) niż w europejskich (6), ich jedenastka jest praktycznie znana, a do tego gdyby liczyły się bezpośrednie spotkania, a nie bilans bramek, to w barażach grałoby Chile, które pokonało ich dwa razy. Mimo to nie przegrali meczu od listopada 2016, a w eliminacjach mieli trzeci atak na kontynencie, 1,5 bramki na mecz (obrona idzie słabiej, szóste miejsce). W tym roku pokazali plecy Chorwatom, Islandczykom, Szkotom i Saudyjczykom (2:0, 3:1, 2:0, 3:0). Lubią grać piłką, z Islandią i Szkocją przekroczyli 65% posiadania, ale nie przeszkadza im, kiedy dominuje rywal, z Chorwacją mieli 40% i oddali trzy celne strzały. Wystarczyło.
W eliminacjach zazwyczaj korzystali z 4-2-3-1, chociaż w trzech meczach w tym roku Gareca użył trzech różnych systemów. Personalnie roszad praktycznie nie ma. Podstawowym bramkarzem jest Gallese, w obronie od prawej Advincula, Ramos, Santamaria (lub Rodriguez) i Trauco, dalej Tapia i Flores w środku; w 4-3-3 ze Szkocją akompaniował im Yotun, wyżej zagrali wtedy Carrillo, Farfan i Cueva, personalnie tak samo wyglądało 4-2-3-1 z Chorwacją. W 4-4-2 z Islandią wycofano skrzydłowych, a za Yotuna jako drugi napastnik wskoczył Ruidiaz. Wracający do kadry Guerrero zajmie miejsce w ataku, wtedy Farfan albo usiądzie na ławce, albo zostanie przesunięty do drugiej linii.
Ich olbrzymią zaletą jest umiejętność długiego rozgrywania piłki, w tym aspekcie wyrastają wyraźnie poza indywidualny potencjał. Jednocześnie unikają atakowania większą ilością graczy, dwóch do czterech zostaje zawsze głęboko z tyłu. Atakują z kapitalną intensywnością i prędzej czy później coś ląduje w bramce. O ile można być pewnym, kto u nich zagra, to zawsze mogą zaskoczyć sposobem ataku. Bronią z kolei na słowo honoru, łamią linię, z Argentyną Messi robił wiatrak z trzech obrońców naraz i mógł strzelić hattricka, Chorwaci ostrzeliwali bramkarza, Urugwaj trafił w poprzeczkę w ostatniej minucie i zagwizdali im przypadkową rękę zawodnika, kiedy wychodzili dwóch na bramkarza. Można to nazwać przypadkiem, ale kiedy tyle rzeczy tyle razy może pójść źle, i nie idzie, to coś w tym musi cholera być. Póki co bez dwóch zdań największa zagadka na tym turnieju. Mogą równie dobrze zrobić niespodziankę Francji i Danii i wyjść z grupy na pierwszym miejscu, jak i przegrać sromotnie oba mecze i pojechać do domu. Pewne jest tylko pobicie Australii.
PS: Polecam zobaczyć bramkę Guerrero z Urugwajem. Ronaldo mierzy się z Godinem ze trzy razy rocznie i nie przypominam sobie, żeby kiedykolwiek wychędożył go w taki sposób.
Przewidywana kolejność:
1. Francja
2. Dania
3. Peru
4. Australia
Warto już teraz też zająć się lekturą na temat pozostałych opublikowanych już tekstów Zbyszka:
Warto już teraz też zająć się lekturą na temat pozostałych opublikowanych już tekstów Zbyszka:
- Grupa A: W niej czeka już na Was Juan Antonio Pizzi, który co prawda eliminacje mundialu z Chile przegrał, ale w Rosji na ławce trenerskiej się jednak pojawi
- Grupa B: Prawdziwa grupa śmierci, w której pojawi się powracająca z lasu Hiszpania, najlepsza drużyna Europy i najlepsza (przynajmniej na papierze) ekipa Afryki
Zbigniew Jankiewicz
0 komentarze:
Prześlij komentarz