Czas na kolejną odsłonę #Młundialjeiro. Dzisiaj przechodzimy do grupy B, czyli będzie coś o najlepszej drużynie z Afryki, moich przygodach w Madrycie oraz faworytach do końcowego triumfu. W tej grupie nie brakuje też kandydata do miana czarnego konia turnieju, a także i największego rozczarowania.
Grupę B rozpocznie spotkanie Maroka z Iranem. Pierwsi z nich to chyba najlepszy zespół kontynentu, drużyna równa, solidna i stabilna. Fenomenalna w obronie (w eliminacjach ani jednej straconej bramki w grupie z Wybrzeżem Kości Słoniowej i Gabonem), i bramkostrzelna (11 goli w sześciu meczach eliminacji, oprócz tego osiem w trzech ostatnich towarzyskich z Uzbekistanem, Serbią i Koreą Południową), a jedynym wyjątkiem jest niedawne 0:0 z Ukrainą. Mistrzostwa Narodów nie mają większego znaczenia, jako że grają tylko zawodnicy z lig krajowych, ale kiedy wygrywają to trofeum (4:0 w finale z Nigerią), po czym w kadrze na mundial jedzie zaledwie trzech zawodników grających na co dzień w Maroku, to doskonale dowodzi potencjału ich kadry. Do tego na ławce siedzi jedyny jak dotąd trener, który wygrał PNA z dwiema reprezentacjami.
Hervé Renard lubi eksperymentować z taktyką, chociaż nie pod względem personalnym. Lwy Atlasi grają 4-2-3-1 lub 4-3-3. W bramce pewniakiem jest Munir z Numancii, przed nim zobaczymy Dirara, Saïssa, Benatię i Hakimiego. Fenerbahçe, Wolves, Juventus, Real. Wyżej i z Serbią, i z WKS w ostatniej kolejce zagrali El Ahmadi, Boussoufa i Belhanda, których też spodziewam się zobaczyć od pierwszej minuty na mundialu. Dwaj pierwsi, doświadczeni rozgrywający, zostają raczej z tyłu, Belhanda zagra nieco wyżej. Przód należy do Amrabata, Ziyecha i Boutaiba. W oczy rzucają się przede wszystkim bardzo solidny środek pola i boki obrony, a także Benatia i przyzwoite skrzydła. Maroko na papierze ma niewiele słabych punktów.
Podopieczni Renarda aspirują do gry krótkimi podaniami: mieli więcej posiadania od Słowacji, Serbii czy Ukrainy. Czasami wychodzi to nieźle, czasami pokracznie, ale mogą mieć problem z wychodzeniem spod presji, wtedy in dubio pro na pałę. Ekipy słabsze i na swoim poziomie są w stanie zdominować, Słowacy czy Ukraińcy zdołali oddać jeden strzał celny. Kłopotem może okazać się wiek, wielu graczy ma na karku ponad trzydziestkę oraz opory graczy z drugiej i pierwszej linii do powrotu po stracie, co spowodowało np. utratę bramki z Serbią. Byliby oczywistym kandydatem do wyjścia z każdej innej grupy. Kiedy widzę nazywanie grupy D grupą śmierci, chce mi się śmiać, Maroko mogłoby wyjść z niej z pierwszego miejsca. Jeżeli uda im się urwać punkty Portugalii lub Hiszpanii, mogą być czarnym koniem turnieju.
Sporo o Maroku powie nam na pewno pierwszy mecz z Iranem. Ekipa z Bliskiego Wschodu na pierwszy rzut oka broni równie dobrze jak Maroko – w dziesięciu meczach straciła dwa gole, oba w ostatnim spotkaniu. Z drugiej strony, już przeciwko takiej Turcji, Algierii czy Tunezji Irańczycy nie zachowali czystego konta i szczególnie ta pierwsza kilka dni temu wykorzystując więcej sytuacji zrobiłaby z nich marmoladę. Z kolei atak przedstawiciela AFC to obraz nędzy i rozpaczy: w grupie byli królami wygrywania 1:0, ale w tegorocznych sparingach przestaje to wystarczać.
Atmosfera na domowych meczach Iranu może wywołać wrażenie na rywalach. Stadion Azadi może pomieścić blisko 80 tysięcy kibiców
Carlos Queiroz stawia na 4-3-3. W bramce zagra Beiranvand, przed nim raczej czwórka z meczu z Turcją – Rezaeian, Cheshmi (względnie Khanzadeh), Pouraliganji i Mohammadi. W drugiej linii pewne miejsce mają Shojaei, Hajsafi i Ansarifard, który może też grać wyżej i wtedy na jego miejsce wchodzi Cheshmi, a to powoduje grę dużo bardziej defensywną. Lewa strona należy do Taremiego z ligi katarskiej, prawa do Jahanbakhsha z AZ, a w ataku powinien zagrać Azmoun z Rubina Kazań. Niewykluczone, że na któreś miejsce z przodu wskoczy Dejagah z Nottingham.
W eliminacjach 36. reprezentacja rankingu FIFA prezentowała się przyzwoicie. Irańczycy w meczach z Koreą Południową zdobyli cztery punkty, ale postawa w sparingach pozostawia mnóstwo do życzenia. Nawet jeżeli pokonają Litwę w ostatnim sprawdzianie, nie wróżę im na tym turnieju żadnej przyszłości, jak każdej drużynie Queiroza. Trzy mecze i na pustynię.
Przechodzimy do części bardziej interesującej
Na początku lipca 2016 miałem okazję być w Madrycie. Kiedy przechodziłem koło Puerta de Alcala zaczepił mnie facet z mikrofonem i zaczął trajkotać, z czego nie zrozumiałem nic poza COPE i Selección, po czym dodał może Pan wybrać między Caparrósem, Paco Jemezem i chyba Emerym. Zszokowany wydukałem tylko może być Lopetegui? Bo ci kandydaci są bardzo źli. I co jest zazwyczaj wyjątkiem - miałem rację.
To pierwszy turniej Hiszpanii bez Wincentego z Lasu i Villara. Warto wspomnieć, że ostatnią ich porażką był mecz z Włochami na Euro, a Lopetegui nie przegrał z nimi jeszcze nigdy. Mogą napędzić strachu atakiem, każda drużyna grająca przeciwko nim nie może zakładać czystego konta, a jednocześnie od Euro zaledwie trzy razy stracili ponad jedną bramkę. Bardzo podoba mi się zmiana pomysłu na grę. O ile bowiem Del Bosque zakładał trzymanie posiadania piłki za wszelką cenę niezależnie od rywala, to obecna Hiszpania potrafi zarówno zdominować słabych rywali (65% z Rosją - notabene ostatni mecz, w którym Rosja zagrała dobrze, 72% z Kostaryką czy Kolumbią), jak i trzymać posiadanie na poziomie 50-55%, jak wiosną z Argentyną i Niemcami czy w eliminacjach z Włochami.
Od kiedy pamiętam grają 4-3-3, a w składzie nie ma wielkich wątpliwości: De Gea, Carvajal (o ile zdąży wrócić, ale ma zastępców w postaci Azpilicuety i Odriozoli), Ramos, Pique, Alba, Busquets, Koke, Iniesta i Isco mają pewne miejsce. Za Koke może ewentualnie wskoczyć Saúl lub Thiago. Niewiadomą pozostaje obsada prawego skrzydła i napadu, o pierwsze miejsce powalczą Asensio, Aspas i Silva, z przodu powinniśmy spodziewać się Diego Costy.
W eliminacjach osiągnęli fenomenalny bilans 9-1-0, z bilansem bramek 36:3. Ich styl jest kompletnie destrukcyjny dla każdej drużyny o niższej klasie. Być może Portugalia okaże się zdolna urwać im punkty, ale w to też wątpię. Z ewentualnych słabości - zdarza im się stracić koncentrację, jak jesienią z Rosją, do tego ich ustawienie i sposób gry są strasznie przewidywalne. Ale jedno to przewidzieć, drugie to zatrzymać. Jednak o ile w ostatnich turniejach opierali się na starej gwardii i starym, jednostajnym, niereformowalnym systemie, teraz z Lopeteguim wydają się skazani na sukces. Do tego w swojej sytuacji politycznej potrzebują sukcesu jak niewielu innych. Na dzień dzisiejszy faworyci grupy i turnieju. Po sześciu latach Hiszpania znowu jest wielka.
Reprezentacja Hiszpanii w eliminacjach nie miała jednego strzelca wyborowego. Najwięcej (po pięć bramek) zdobyli aż czterej zawodnicy, wśród nich David Silva
Portugalia z kolei poszuka sukcesu po rozczarowaniach na dwóch ostatnich mundialach. Na Euro radzą sobie świetnie, ale mundiale w jakiś sposób im nie leżą. Bronią cudownie (w eliminacjach 0,4 straconej bramki na mecz), i atakują solidnie (3,2 zdobytej). Dziewięć zwycięstw w dziesięciu meczach brzmi wybitnie, nawet mimo tego, że jedynymi nie bardzo fatalnymi zespołami w grupie były Szwajcaria i Węgry. W meczach towarzyskich jednak rozczarowują, pokonali Arabię Saudyjską i Egipt, ale remisy z USA i Tunezją, czy przede wszystkim bęcki od żałosnych pozostałości Holandii budzą wątpliwości. Przy czym, żeby być szczerym, trzeba przyznać, że w każdym meczu dominowali, nawet z Holandią stworzyli sobie więcej sytuacji, a problemem za każdym razem było wykończenie.
Santos najczęściej trzymał się 4-4-2, chociaż z Tunezją testował 4-3-3. Efekt był co najwyżej mizerny, ale wydaje się, że do obecnej kadry pasuje najlepiej. W bramce jak zawsze Rui Patrício, dalej Cédric, w środku mini Jurassic Park – dinozaur Pepe z dinozaurem Fonte, po lewej raczej Guerreiro. W drugiej linii zobaczymy na pewno Bernardo Silvę na prawym skrzydle, poza tym są wątpliwości, czy na dwa miejsca wybrać Williama Carvalho, Moutinho, João Mario czy Adriena Silvę. Na lewym skrzydle Ronaldo, jeżeli znajdzie czas podczas poszukiwania nowego klubu, w ataku André Silva, którego pozycja w Milanie również nie jest za różowa.
Im dłużej na nich patrzę, tym bardziej wydają się napuchniętym balonikiem, chociaż z Belgią, bez Ronaldo, poradzili sobie solidnie, a patrząc na ich obronę 0:0 nie może być uznane za rozczarowanie. Zobaczymy, jak wyjdzie im mecz z Algierią, musieliby wygrać naprawdę przekonująco, żebym bez wątpliwości stawiał na ich wyjście z grupy. O ile z Iranem poradzą sobie bez najmniejszego problemu, to już Maroko może zrobić im krzywdę. I paradoksalnie uważam, że bardziej wątpliwa jest nie kwestia, kto wygra grupę, tylko kto wyjdzie z drugiego miejsca.
Przewidywana kolejność:
1. Hiszpania
2. Portugalia
3. Maroko,
4. Iran
Zbigniew Jankiewicz
📷 Flickr / Miss Aster; Wikimedia / Javad Nikpour; Илья Хохлов
0 komentarze:
Prześlij komentarz