aosporcieaosporcieaosporcie

6 stycznia 2018

Nazywam się Stoch, Kamil Stoch

20170106 VST Bischofshofen 5211.jpg
Brakuje słów, kiedy trzeba opisać coś, co wydarzyło się dopiero dwukrotnie w historii skoków narciarskich. Osiem genialnych prób, po których tylko raz Kamil Stoch nie był najlepszy. Na koniec wreszcie historyczny moment i gratulacje od samego Svena Hannawalda, który na początku XXI wieku był synonimem odwiecznego rywala dla wszystkich, którzy dali się porwać niesamowitemu zjawisku, jakim wówczas była Małyszomania. 

Oberstdorf
Ten niesamowity spektakl w czterech aktach rozpoczął się, jak zawsze w przedostatni dzień mijającego roku w niemieckim Oberstdorfie. Choć wcześniejsze kwalifikacje, mogliśmy zaliczyć do pozytywnych, albowiem pięciu z sześciu Polaków dostało się do głównego konkursu, to najlepszy z nich był szósty Dawid Kubacki, za to Kamil Stoch zakwalifikował się do konkursu dopiero jako 28. zawodnik.

Znacznie lepsze humory mieliśmy po pierwszej serii pierwszego konkursu Turnieju Czterech Skoczni. Najlepiej z Polaków znów skoczył Dawid Kubacki, który po skoku na 126,5 metra zajął trzecie miejsce, zaledwie 0,1 punktu straty do Kubackiego miał Orzeł z Zębu, który był na czwartej pozycji ex aequo z Norwegiem - Andersem Fannemelem. Warto też wspomnieć o świetnej szóstej lokacie Stefana Huli - na drugą serię czekaliśmy więc bardzo podekscytowani...

...i nie zawiedliśmy się! Stefan Hula skokiem na odległość 120,5 metra poprawił się o jedno oczko, Dawid Kubacki poleciał 2,5 metra dalej niż w pierwszym skoku, co pozwoliło mu utrzymać świetne trzecie miejsce. Jednak to, co zrobił Kamil Stoch, to była istna D E K L A S A C J A - Polak jako jedyny w drugiej serii skoczył ponad 130 metrów i to nie jeden, a dwa metry dalej. Stoch odleciał na 137. metr i drugiego w konkursie, lidera klasyfikacji Pucharu Świata, Niemca Richarda Freitaga wyprzedził o 4,2 punktu! 

Garmisch-Partenkirchen
Drugi etap rywalizacji w ramach Turnieju Czterech Skoczni to noworoczny konkurs w Ga-Pa, gdzie dotąd żaden z polskich skoczków nie triumfował... aż do czasu! W miejscowości, gdzie znajduje się najwyższy szczyt niemieckich Alp - Zugspitze, Kamil Stoch oddał dwa bardzo dobre skoki na odległości 135,5 i 139,5 metra, które nie pozostawiły nikomu wątpliwości, kto był najlepszy w drugim niemieckim konkursie TCS. 

Innsbruck 
Kluczowy dla rozwoju akcji w całym Turnieju okazał się konkurs w malowniczym austriackim miasteczku, bowiem tam wicelider klasyfikacji TCS, Richard Freitag w pierwszym swoim skoku na odległość 130 metrów przegrał z nierównym zeskokiem i stracił równowagę, w wyniku czego Niemiec doznał niestety urazu i był to jego ostatni skok w tym konkursie i całym TCS.

W następnej parze tego deszczowego konkursu był właśnie Kamil Stoch. Pewnie w niejednym polskim domu w momencie lądowania Orła z Zębu zadrżała podłoga - Stoch wylądował idealnie w tym samym miejscu, co chwilę wcześniej Freitag i niewiele brakowało, aby również szorował kolanami po zeskoku. Całe szczęście jednak ustał i z przewagą aż 8,1 punktu nad drugim Danielem Andre Tande spokojnie czekał na drugą serię. W drugim skoku 30-letni skoczek znad Wisły znów okazał się najlepszy i z ponad 60-punktową przewagą w całym Turnieju czekał na finał rywalizacji w Bischofshofen!

Bischofshofen
I wreszcie święto Trzech Króli i praktycznie pewny obrony tytułu Kamil Stoch, przed nim jednak jeszcze jedno wyzwanie - wyrównać rekord Svena Hannawalda, który jako jedyny skoczek w historii wygrał wszystkie cztery konkursy od Oberstdorfu po Bischofshofen w ramach jednej edycji tych wyjątkowych zmagań.

Niemiec, który przed wieloma laty toczył niesamowite boje z innym równie wielkim (!) polskim skoczkiem Adamem Małyszem, obiecywał piwo zawodnikowi, który pozbawi Stocha tego wielkiego osiągnięcia, jakim jest narciarski Szlem!


Przed godziną 19 wszystko było już jasne - KAMIL STOCH WYGRAŁ WSZYSTKIE CZTERY KONKURSY TCS! Przeszedł do historii jako drugi skoczek w historii, który osiągnął tego, co wydawało się niemożliwe, bowiem wcześniej przed taką szansą stawało aż dziesięciu wielkich sportowców i tylko jeden podołał wyzwaniu, 6 stycznia 2018, po 16 latach oczekiwania, do tego ekskluzywnego grona dołączył Kamil Stoch!

To niebywałe osiągnięcie zostało okupione ciężką pracą wielu ludzi, nie tylko Kamila Stocha. Dzięki Stefanowi Horngacherowi i ekipie mamy chyba najsilniejszą drużynę w historii. Swoją drogą aż strach pomyśleć, jak szybko musiało bić serce Stocha, który jako ostatni usiadł na belce usytuowanej kilka pięter nad ziemią ze świadomością, że zaraz może przejść do historii nie tylko jako zwycięzca wszystkich czterech konkursów, ale także jako obrońca Złotego Orła, trofeum za triumf w TCS! Teraz czekamy na równie wielkie sukcesy podczas Igrzysk Olimpijskich w Pyeongchang!

Autor: Mateusz Włodarczyk | @mtj_wlodarczyk |  mt.j.wlodarczyk@gmail.com | foto: Wikipedia / Ailura

0 komentarze:

Prześlij komentarz