Latem przy Bułgarskiej w sumie pojawiło się aż ośmiu nowych zawodników. Lech Poznań jest już po pierwszych meczach rundy rewanżowej, więc śmiało można spróbować wystawić ocenę działowi scoutingu poznańskiego klubu, szczególnie że i ten ma ostatnio sporo do powiedzenia. Kto z nowych piłkarzy okazał się zupełnym nieporozumieniem, komu można dać jeszcze drugą szansę, a kto rzeczywiście pokazał, że nie jest mu straszna niebiesko-biała koszulka? Zapraszamy do pierwszego z zimowych podsumowań!
Spośród wszystkich piłkarzy, którzy de facto latem trafili na INEA Stadion wykluczyłem tych, którzy w Kolejorzu grali w ubiegłym sezonie (Maciej Makuszewski) oraz powracających z wypożyczeń młodych (wśród nich m.in. Robert Gumny oraz Kamil Jóźwiak). Zostaje więc wspomniana w tytule ósemka graczy, która z lepszym i gorszym skutkiem radziła sobie (lub nie radziła) w jesiennych spotkaniach.
Co chyba jednak martwi, to że we wspomnianej ósemce jest zaledwie jeden Polak, który trafił tu w dodatku póki co na zasadzie dwuletniego wypożyczenia z Lechii Gdańsk. To oczywiście Rafał Janicki, który początkowo w jednym meczu grał w pierwszym składzie, a w innym był sadzany na ławce rezerwowych. Zdarzyło mu się nawet zanotować jeden występ w III-ligowych rezerwach Kolejorza (wygrana 3:1 z GKS-em Przodkowo). Ostatecznie jednak od wrześniowego spotkania ze Śląskiem Wrocław na 12 spotkań tylko trzykrotnie nie wychodził na boisko od pierwszej minuty. Janicki sześciokrotnie schodził też do szatni z zerem z tyłu. Ze składu nie wykluczyła go nawet czerwona kartka otrzymana w spotkaniu z Zagłębiem Lubin. Jak na nasze standardy, to naprawdę solidny defensor.
→ Rafał Janicki: wypożyczenie z Lechii Gdańsk | 14 meczów w Ekstraklasie | 2 w eliminacjach Ligi Europy | 1 w III lidze | ocena w skali szkolnej: przykładny uczeń, któremu jednak zdarza się zapomnieć zeszytu: czwóra
Cała reszta zagranicznego szrotu zaciągu prezentowała się różnie. Z pewnością nie za dużo możemy wciąż powiedzieć o Nikoli Vujadinoviciu, który wraz z Janickim tworzył parę stoperów w dwumeczu z Utrechtem w Lidze Europy. Czarnogórzec z bułgarskim paszportem jesień stracił ze względu na różnego typu kontuzji. Raz zmagał się z mięśniem dwugłowym uda, innego dnia dokuczał mu bark. Vuja swój jedyny mecz w Ekstraklasie rozegrał w sierpniu przeciwko Zagłębiu Lubin. Później ponownie w kadrze meczowej w lidze pojawił się... dopiero na rewanżowe spotkanie z Miedziowymi już w grudniu. Nenad Bjelica wciąż jednak wierzy w 31-latka, który zresztą latem podpisał z Kolejorzem kontrakt do czerwca 2019. Póki co jednak większa furorę niż Nikola robią jego trzy siostry: Julijana Sarac, Milica Vujadinović i Emilija Vujadinović:
→ Nikola Vujadinović: za darmo; wcześniej CA Osasuna | 1 mecz w Ekstraklasie | 2 w eliminacjach Ligi Europy | 1 w Pucharze Polski | ocena w skali szkolnej: pewnie byłby niesklasyfikowany za brak obecności, ale niech będzie: trója na zachętę
Mało grał też jesienią inny defensor - Vernon de Marco. Argentyńczyk z hiszpańskim paszportem, który do Lecha trafił w ramach wypożyczenia ze Slovana Bratysława, już zimą może powrócić na Słowację. Od Nenada Bjelicy dostał dwie szanse - w ósmej kolejce z konieczności zastąpił w Szczecinie kontuzjowanego Wołodymyra Kostewycza, a jako że akurat Lech wówczas gola przy ul. Krygiera nie stracił, to uśmiechnięty Latynos pojawił się też w pierwszym składzie w kolejnym meczu z Koroną Kielce. To spotkanie jednak już mu ewidentnie nie wyszło, na początku sprokurował rzut karny i tylko Matusowi Putnockiemu mógł dziękować za to, że Jacek Kiełb nie pozbawił Kolejorza cennych punktów. Później Bjelica już nie ryzykował i na lewej obronie wystawiał Mario Situma czy Emira Dilavera. De Marco za to miał okazję jeszcze raz posmakować w październiku III ligi, ale za dużo się nie nagrał, bowiem już w 38. minucie spotkania z Centrą Ostrów Wielkopolski został wyrzucony z boiska za czerwoną kartkę. Jego dni na Bułgarskiej są raczej policzone.
→ Vernon de Marco: wypożyczenie ze Slovana Bratysława | 2 mecze w Ekstraklasie | 2 mecze w III lidze | ocena w skali szkolnej: ten człowiek niesie ze sobą często katastrofę, choć nie można mu odmówić dobrego i miłego charakteru: mimo wszystko dwója
Ostatnim z nowych obrońców jest Emir Dilaver i trzeba od razu przyznać, że w tym przypadku dział scoutingu trafił w dychę. Węgier jesienią uzbierał najwięcej minut spośród całej drużyny! W sumie uniwersalny zawodnik rozegrał ich bowiem 2116, na co uzbierało się aż 19 występów w lidze. Pauzował tylko dwukrotnie, w spotkaniach z Cracovią przy Kałuży i Jagiellonią. W rewanżu z Pasami strzelił natomiast swojego jedynego gola jesienią, który jednak dał Dumie Wielkopolski w ostatecznym rozrachunku trzy punkty w starciu z zespołem Michała Probierza. Chociaż został sprowadzony z myślą o grze na prawej stronie defensywy, w Lechu w lidze na tej pozycji pojawił się jedynie dwukrotnie, gdyż występuje jako stoper. Poza tym zanotował też epizod (ale za to jaki, bo w meczu z Legią) na lewej flance. Warto przy tym pamiętać, że Dilaver w przeszłości występował również jako defensywny czy środkowy pomocnik, dlatego coś czuję, że przy Bułgarskiej zobaczymy go jeszcze w kilku ciekawych rolach. Póki co na każdej sprawuje się niemal bezbłędnie.
→ Emir Dilaver: za darmo; ostatnio Ferencváros | 19 meczów i 1 gol w Ekstraklasie | 4 mecze w eliminacjach Ligi Europy | 1 mecz w Pucharze Polski | ocena w skali szkolnej: przyszedł jako olimpijczyk z biologii, ale w sumie okazało się, że jest kapitalnym uczniem z historii, a nieźle radzi sobie też z matmy - więcej takich nam trzeba: zasłużona piątka
Objawieniem ligi miał zostać Mario Situm, ale póki co, podobnie jak Vujadinovicowi, przeszkadzało mu w tym zdrowie. Chorwat, który w przeszłości współpracował już z Bjelicą, debiut w Lechu w oficjalnym meczu miał znakomity - dwie sztuki w eliminacjach Ligi Europy z Pelisterem Bitola. Później zdołał uzbierać kilkanaście występów w Ekstraklasie, w których dwukrotnie wpakował piłkę do siatki rywali i dołożył tyle samo asyst, ale jego cały dorobek nie został powiększony po ostatnim sierpniowym meczu z Arką Gdynia. Przeszkodziła mu w tym z pewnością kontuzja, której nabawił się podczas starcia z Lechią Gdańsk - w tym szalonym spotkaniu zakończonym wynikiem 3:3 skrzydłowy uszkodził więzadła w stawie skokowym, a to spowodowało, że ponownie na boisku zobaczyliśmy go dopiero w grudniowym pojedynku z Zagłębiem Lubin. Wiosna będzie dla niego decydująca, bowiem nie zapominajmy, że jest on jedynie wypożyczony do Lecha z Dinama Zagrzeb.
→ Mario Situm: wypożyczony z Dinama Zagrzeb | 14 meczów, 2 gole i 2 asysty w Ekstraklasie | 5 meczów i 2 gole w eliminacjach Ligi Europy | ocena w skali szkolnej: przyjechał na Erasmusa i chętnie by tu został, niestety wciąż nie pokazał całego swojego potencjału, a to wszystko przez zbyt wiele podskoków na szkolnej dyskotece: czwóra
Z kolei najdroższym transferem tego lata był Niklas Bärkroth, za którego Lech zapłacił IFK Norrköping aż 650 tysięcy euro. W swojej całej historii Duma Wielkopolski zapłaciła więcej pieniędzy jedynie przy transferze powrotnym Rafała Murawskiego na Bułgarską w odległym sezonie 2010/2011. Szwed póki co jednak zawodzi, a z pewnością w złapaniu optymalnej formy w Poznaniu nie pomogła mu życiowa forma Macieja Makuszewskiego. Trzy asysty to nie dorobek, którego spodziewano się po sześciokrotnym reprezentancie Trzech Koron. Zresztą na prawdziwą szansę 25-latek musi poczekać do wiosny, bowiem jesienią tylko pięciokrotnie wychodził w lidze w pierwszym składzie. Pod koniec rundy zasadniczej przy nieobecności Makiego Bärkroth będzie mógł wreszcie pokazać, co potrafi.
→ Niklas Bärkroth: kupiony z IFK Norrköping za 650 tysięcy euro | 15 meczów i 3 asysty w Ekstraklasie | 4 mecze w eliminacjach Ligi Europy | 1 mecz w Pucharze Polski | ocena w skali szkolnej: to bogaty kolega, który zawsze najszybciej uciekał przed wychowawczynią, choć w poprzedniej szkole miał świadectwo z czerwonym paskiem, tutaj musi jeszcze sporo nadrobić: słaba trójka
Dla Denissa Rakelsa Lech Poznań był szansą na odbudowę po tym, jak prze fatalną kontuzję stracił poprzedni sezon w Reading i nie zdołał nawet zadebiutować w Premier League. Łotysz to właśnie w Ekstraklasie świetnie się wypromował w Cracovii, więc powrót do polskiej ligi z jego punktu widzenia był logicznym rozwiązaniem. Niestety rówieśnik Bärkrotha jesienią raczej dołował, chociaż też wielu poważnych szans od Bjelicy nie dostał. Ani razu nie rozegrał w lidze pełnych 90 minut, a jedynie trzykrotnie pojawił się w wyjściowym składzie. Trzeba jednak też przyznać, że zbyt wiele do myślenia trenerowi nie dał jednak sam zawodnik. Zapamiętamy go raczej przez pryzmat zmarnowanych piłek meczowych w spotkaniach z Utrechtem oraz Sandecją. Kolejorz najprawdopodobniej już zimą skróci jego wypożyczenie, a ten ma ponownie zakotwiczyć w Cracovii.
→ Deniss Rakels: wypożyczony z Reading | 11 meczów i 1 asysta w Ekstraklasie | 3 mecze i 1 asysta w eliminacjach Ligi Europy | ocena w skali szkolnej: w jednym półroczu zaskoczył i zakończył go ze średnią dającą nadzieję na czerwony pasek, a może nawet pójście na studia - ostatecznie na nie poszedł, ale kompletnie zawalił sesję, wrócił więc do szkoły, w której jednak zupełnie sobie nie poradził: dwója na szynach
Na sam koniec zostawiliśmy sobie najskuteczniejszego zawodnika Kolejorza w obecnym sezonie, czyli Christiana Gytkjaera. Do momentu zakończenia rundy wielu kibiców narzekało na postawę Duńczyka, ten po spotkaniu z Pasami na początku grudnia był wygwizdywany, z kolei kilka dni później w Lubinie fani gości z trybun retorycznie się pytali: Gdzie jest napastnik?! Kolejorz, gdzie jest napastnik!? Wiking utarł wszystkim nosa w ostatnim ligowym meczu z Bruk-Betem, w którym zanotował hat-tricka - po raz ostatni dla Lecha dokonał tego ponad trzy lata temu Vojo Ubiparip. Dwucyfrowy dorobek strzelecki to całkiem niezły wynik, klasyfikujący go w czołówce najlepszych strzelców w Ekstraklasie. Z całego duńskiego zaciągu to właśnie Gytkjaer wykręcił jesienią najlepsze liczby, choć konkurencji zbyt wielkiej to on akurat nie miał. Wiosną trzeba mu posyłać więcej piłek na krótki słupek, bowiem to specjalność w menu rosłego napadziora.
→ Christian Gytkjaer: za darmo; ostatnio TSV 1860 Monachium | 21 meczów, 10 goli i 1 asysta w Ekstraklasie | 4 mecze i 2 gole w eliminacjach Ligi Europy | 1 mecz w Pucharze Polski | ocena w skali szkolnej: wszyscy spodziewali się po nim, że zostanie przewodniczącym klasy, tymczasem on nieco po cichu zaczął zbierać solidne oceny i choć daleko mu wciąż do prymusów z innych klas, w drugim semestrze raczej będzie już tylko lepiej: solidna czwórka
Jak widać, lechowa nomen-omen legia cudzoziemska spisywała się jesienią różnie. Z jednej strony, na Bułgarską zawitali piłkarze o sporej klasie sportowej, której póki co jeszcze nie pokazali w stu procentach (Gytkjaer czy Bärkroth) albo przeszkodziły im w tym kontuzje (Situm oraz Vujadinović). Na plus zasługuje zdecydowanie dwóch nowych defensorów, którzy załatali dziury po sprzedanych latem graczach (Dilaver oraz Janicki). Dwóch piłkarzy (Rakels oraz De Marco) już zimą pożegnają się natomiast z Poznaniem i raczej nikt po nich płakać tu nie będzie.
0 komentarze:
Prześlij komentarz