Lech Poznań w Małopolsce radzi sobie w sierpniu całkiem dobrze. Po wyjazdowym zwycięstwie z Cracovią tym razem przyszła wygrana 3:1 nad Bruk-Betem Termaliką Nieciecza. Dla Nenada Bjelicy był to świetny prezent urodzinowy, dla Mariusza Rumaka - trzecia porażka z ręki byłego pracodawcy.
Pewnie mimo wszystko nieco inaczej wyobrażał sobie swoje 46. urodziny chorwacki szkoleniowiec Lecha. Sądził, że w tym momencie będzie przygotowywać się do rewanżowego meczu IV rundy eliminacji Ligi Europy, mając też za sobą udane pierwsze przetarcie w Pucharze Polski.
Życie jednak ostro zweryfikowało te marzenia i teraz Kolejorzowi pozostała już tylko Ekstraklasa. W związku z tym nie dziwią słowa jego vis-à-vis z Niecieczy, który po meczu stwierdził, że Lech to główny kandydat do zdobycia mistrzostwa Polski - to uważane jest powszechnie w tym momencie również w Poznaniu jako cel, który powoli zatrzeć podwójny pucharowy blamaż.
Bjelica już wcześniej zapowiedział, że koniec z rotacjami i zamierza od teraz stawiać tylko na najlepszych. W niedzielnym meczu postawił na chyba w tej chwili najbardziej optymalną jedenastkę, biorąc pod uwagę brak wciąż dochodzącego do zdrowia Darko Jevticia. Na środku defensywy zagrała para Dilaver i Nielsen - Vujadinović nie pojawił się nawet w kadrze ze względu na kontuzję mięśniową, z kolei Janicki spędził cały mecz na ławce. Wydaje się, że to jednak Polak ma większe szanse na pojawienie się u boku być może właśnie Węgra. Niedzielne spotkanie pokazało bowiem, że Dilaver przynajmniej na ten moment więcej da na stoperze, z kolei Robert Gumny wyrasta na kolejną młodą gwiazdkę Lecha, o którego zaraz będą zabijały się zachodnie kluby.
W środku pomocy Bjelica postawił natomiast tym razem na polski duet Trałka - Gajos, który jednak rozegrał wspólnie zaledwie 22 minuty. To właśnie wtedy doszło do starcia, w którym bardziej doświadczony z pomocników musiał opuścić plac gry. Jak się potem okazało, były kapitan Lecha złamał nos, który jednak już został nastawiony. Rzeszowianina nie czeka więc zapewne zbyt długa przerwa od gry.
Na boisku do tego czasu nie wydarzyło się zbyt wiele. Zresztą ogólnie pierwsza połowa raczej nie porwała ponad czterotysięcznej publiczności zgromadzonej tego dnia w Niecieczy. W tej części meczu nie zabrakło natomiast ostrej gry - sędzia Tomasz Musiał w sumie pokazał podczas pierwszych 30 minut gry cztery żółte kartki. Najlepszą okazję do tego momentu zmarnował z kolei Łukasz Piątek, którego strzał obronił Matus Putnocky.
Kiedy wydawało się, że na przerwę Lechici zejdą z bezbramkowym remisem, podopieczni Bjelicy rozegrali błyskotliwą akcję na prawej stronie. Maciej Makuszewski posłał piłkę do Roberta Gumnego, a ten idealnie dośrodkował do Christiana Gytkjaera. Duńczyk przerwał tym samym passę dwóch meczów posuchy - z Pogonią w Pucharze i Zagłębiem w minionym tygodniu w lidze.
Jeszcze przed gwizdkiem sędziego Musiała oznaczającego przerwę gospodarze mogli wyrównać. Piłka po strzale zadeklarowany kibica Lecha, Bartosza Śpiączki, który latem przeszedł do Bruk-Betu za naprawdę niezłe pieniądze (mowa nawet o 200 tysiącach euro!), obiła jednak słupek bramki strzeżonej przez Putnockiego.
Drugą połowę lepiej rozpoczął Lech i już po chwili mógł podwyższyć prowadzenie. Swoimi umiejętnościami wykazał się niewidoczny wcześniej Radosław Majewski, który wyłożył tzw. patelnię Mario Situmowi. Ten jednak fatalnie skiksował, uderzając nad poprzeczką.
Chwilę później Lech jednak wreszcie dopiął swego. Tym razem to najpierw Gumny obsłużył Makuszewskiego, ten natomiast najpierw wykonał swój tradycyjny rajd, a potem dośrodkował piłkę w pole karne. Tę nieszczęśliwie do własnej bramki strzelił Artem Putiwcew. Warto docenić jednak w tym przypadku też rolę Nicki Bille Nielsena, który zaabsorbował w tej sytuacji uwagę defensorów gospodarzy.
Równie barwny co swój rodak Gytkjaer, a w tym meczu jego zmiennik NBN sam też mógł się jednak wpisać się na listę strzelców. Jego strzał zdołał jednak wybronić Jan Mucha, ale wydaje się, że Lechowi w tej sytuacji należał się rzut karny. Piłka po obronie byłego bramkarza Legii trafiła bowiem w rękę pechowca tego meczu - Artema Putiwcewa. W tym przypadku arbiter oszczędził jednak niecieczan.
Ostatecznie nie miało to znaczenia dla losów meczu, choć mogła. W 83. minucie po rykoszecie bramkę kontaktową zdobył Martin Miković. Słowak miał w tej sytuacji mnóstwo miejsca, ale gol zapewne by nie padł, gdyby piłka nie odbiła się od Lasse Nielsena i kompletnie zmylić bezradnego Putknockiego.
Ten mecz jednak Lech zdołał zamknąć - w 87. minucie Gumny po raz kolejny posłał świetne podanie, tym razem do wprowadzonego w drugiej połowie Nicklasa Barkrotha. Szwed kapitalnie wypatrzył w polu karnym Radosława Majewskiego, który pewnym strzałem głową dał Kolejorzowi trzeciego gola.
Nenad Bjelica sprawił sobie więc całkiem niezły urodzinowy prezent, sprawiając, że choć na niecałą dobę Duma Wielkopolski wskoczyła na podium Ekstraklasy i w najgorszej sytuacji będzie po tej kolejce czwarta. Nieco smutniejsze nastroje panują z pewnością w Niecieczy - trener Mariusz Rumak po sześciu spotkaniach zgromadził pięć punktów i jest tuż nad strefą spadkową. Odniósł też trzecią porażkę przeciwko Lechowi (wcześniej z Zawiszą i Śląskiem). Coś mi się jednak wydaje, że kiedyś i tak jednak powróci na Bułgarską. To już jednak temat na osobną historię...
Bruk-Bet Termalica Nieciecza - Lech Poznań 1:3 (0:1)
21.08.2017, Stadion Nieciecza KS, 18:00
Gole: 83' Martin Miković - 44' Christian Gytkjaer, 61' Artem Putiwcew (samobój), 87' Radosław Majewski
Bruk-Bet: Jan Mucha - Patryk Fryc, Akos Kecskes (37' Samuel Stefanik), Artem Putiwcew, Kamil Słaby (78' Jakub Wróbel) - Vladislavs Gutkovskis, Vlastimir Jovanović (62' Patryk Misak), Mateusz Kupczak, Łukasz Piątek, Martin Miković - Bartosz Śpiączka
Lech: Matus Putnocky - Robert Gumny, Emir Dilaver, Lasse Nielsen, Wołodymyr Kostewycz - Łukasz Trałka (22' Abdul Aziz Tetteh), Maciej Gajos, Radosław Majewski - Maciej Makuszewski (75' Nicklas Barkroth), Christian Gytkjaer (52' Nicki Bille), Mario Situm
Kartki: Gutkovskis, Słaby, Miković - Majewski, Makuszewski
Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków)
Widzów: 4381
0 komentarze:
Prześlij komentarz