W piątek selekcjoner Adam Nawałka uzupełnił listę powołanych na wrześniowe spotkania z Danią i Kazachstanem. Wśród szczęśliwców znalazł się jeden rodzynek z Lecha Poznań - to Maciej Makuszewski. I jego powołanie nie powinno dziwić nikogo, a tak się niestety dzieje.
Kolejorz na swojego w kadrze już trochę czekał. Ostatnimi takimi piłkarzami byli Tomasz Kędziora, Dawid Kownacki i Karol Linetty. Środkowy pomocnik pojawił się nawet w kadrze na ubiegłoroczne Mistrzostwa Europy, ale tam pełnił funkcję tylko rezerwowego. Z kolei Kendi i Kownaś byli ważnymi filarami reprezentacji U-21, która podczas tegorocznego Euro rozgrywanego w Polsce mocno zawiodła oczekiwania fanów.
W piątek ogłoszono, że swoją szansę na debiut w pierwszej reprezentacji będzie miał Maciej Makuszewski. Skrzydłowy chyba nie żałuje teraz swojej decyzji z lata 2016. Wrócił wtedy z wypożyczenia do portugalskiej Vitórii Setúbal do Lechii Gdańsk, z którą jednak od pewnego czasu nie było mu po drodze. Kiedy przyszła oferta wypożyczenia z opcją wykupu z Lecha Poznań nie wahał się zbyt długo, spakował manatki i trafił do stolicy Wielkopolski. W swoim pierwszym sezonie miał przebłyski, ale ogólnie we wszystkich rozgrywkach strzelił cztery gole i dołożył dziesięć asyst w 41 spotkaniach.
W Poznaniu długo zastanawiano się nad tym, czy klub powinien starać się wykupić Makiego z Lechii. Szczególnie, że wiosną zawodnik przebudził się dopiero w końcowej fazie sezonu, kiedy najpierw zanotował asystę w Niecieczy, potem strzelił gola Wiśle i wreszcie asystował też przy golu Radosława Majewskiego w finale sezonu, czyli meczu z Jagiellonią Białystok.
Kością niezgody przez długi czas wydawała się suma odstępnego, która pierwotnie była zapisana w umowie między Lechem i Lechią. Początkowo gdańszczanie mieli bowiem zarobić pół miliona euro, a na to Kolejorz nie chciał się zgodzić. Ostatecznie zwyciężyła jednak słynna awanturnicza polityka transferowa i przy Bułgarskiej zaryzykowano, wykupując jednak Makuszewskiego za około 300 tysięcy euro.
→ Czytaj też: "W życiu ważniejsze są własne wartości", czyli o chamstwie ze strony FINA
→ Czytaj też: "W życiu ważniejsze są własne wartości", czyli o chamstwie ze strony FINA
Początek nowego sezonu pokazuje, że tym razem Lech miał nosa. Wychowanek Wissy Szczuczyn, który w dorosłym futbolu debiutował w barwach SMS-u Łódź, najpierw zanotował dwie asysty z Pelisterem w eliminacjach Ligi Europy, a potem rozpoczął swój koncert w lidze. W Ekstraklasie po pięciu meczach ma na swoim koncie gola i trzy asysty. I może te liczby znów nie są dla Makiego jakieś mega zadowalające, ale co najmniej solidne. Ważne jest jednak to, że Lech z Makuszewskim na boisku wygląda zupełnie inaczej - gra szybciej, zwinniej, były gracz Jagiellonii robi więcej tzw. wiatru na skrzydle. Na tworzony przez niego na prawej flance duet z Robertem Gumnym aż chce się patrzyć.
Tym bardziej nie rozumiem więc niektórych tytułów medialnych, które informują o tym, że powołanie Makuszewskiego należy traktować jako niespodziankę. Zaskoczeniem byłoby, jeśli skrzydłowy Lecha by tego powołania nie dostał. Jeśli ktoś uważa inaczej, znaczy, że nie ogląda lub nawet nie śledzi Ekstraklasy na początku sezonu 2017/2018.
0 komentarze:
Prześlij komentarz