Lech Poznań przegrał trzy ostatnie finały Pucharu Polski. W obecnym sezonie z tymi rozgrywkami może pożegnać się jednak znacznie wcześniej. Kolejorz trafił do teoretycznie najmocniejszej części drabinki i jego droga do finału na Stadionie Narodowym tym razem wydaje się bardzo skomplikowana.
Pogoń Szczecin, Lechia Gdańsk, Legia Warszawa, Górnik Zabrze - tak może wyglądać tegoroczna batalia Lecha Poznań o udział w finale Pucharu Polski. W tym momencie pewne jest oczywiste jedynie to, że w 1/16 finału Kolejorz spotka się z ekipą Portowców. Akurat szczecinianie teoretycznie wydają się całkiem przyjemnym przeciwnikiem, biorąc pod uwagę zeszłoroczne potyczki poznaniaków z Pogonią w PP. Obie drużyny spotkały się wówczas ze sobą na poziomie półfinału i w obu meczach tej fazy Duma Wielkopolski nie pozostawiła nikomu złudzeń, wygrywając w dwumeczu 4:0.
Jak w futbolu mało znaczą cztery miesiące niech najlepiej świadczy fakt, że spośród strzelców tych czterech goli realnie szansę na grę w sierpniowym meczu ma jedynie Lasse Nielsen. Szymon Pawłowski ostatnio grał, ale jedynie sparing w III-ligowych rezerwach Lecha, Dawid Kownacki odszedł do Sampdorii, natomiast Marcin Robak skonfliktował się z trenerem Nenadem Bjelicą i postanowił poszukać szczęścia w Śląsku Wrocław.
W ciągu ostatniej dekady Lech trzy razy zatrzymywał się w Pucharze Polski na pierwszym przeciwniku i... ani razy nie był to wówczas rywal grający na poziomie Ekstraklasy! W 2007 roku Kolejorz odpadł z grającą wtedy jeszcze w II (obecnie jest to I) lidze Polonii Warszawa i przy Konwiktorskiej to Czarne Koszule okazały się lepsze, wygrywając w dramatycznych okolicznościach 3:2. Prowadzony wtedy przez Franciszka Smudę Lech zdołał odrobić bowiem dwubramkową przewagę i doprowadzić po trafieniach Rengifo i Quinterosa do stanu 2:2, lecz na nieco ponad dziesięć minut przed końcem poznańską ekipę dobił niejaki Krzysztof Michalski.
Później Duma Wielkopolski jeszcze dwukrotnie kończyła swoją przygodę z tzw. Pucharem Tysiąca Drużyn już na tak wczesnym etapie. Latem 2009 roku I-ligowa wówczas Stal Stalowa Wola dzielnie stawiła czoła przyszłemu mistrzowi Polski. Ostatecznie wygrała po rzutach karnych 4:3, swoich jedenastek w zespole z Poznania nie wykorzystali dwaj gracze z Bałkanów: Ivana Djurdjević i Dimitrije Injac. Za ten mecz oberwało się też wtedy m.in. Hernánowi Rengifo, którego pół roku później w Poznaniu już nie było.
Jest wreszcie nasz drogi Mariusz Rumak i Olimpia Grudziądz. Były asystent José Mari Bakero samodzielnie trenował Lecha od mniej więcej pół roku, kiedy przyszło mu się mierzyć z kolejnym przedstawicielem zaplecza Ekstraklasy. Kolejorz pojechał wtedy do Grudziądza zmazać świeżą plamę po przedwczesnym pożegnaniu się z Ligą Europy. Lech trzy dni wcześniej wygrał co prawda z AIK 1:0, lecz w pierwszym meczu to Szwedzi wygrali 3:0 i oni zagrali w play-offach. Zespół Rumaka był natomiast już na tyle wyczerpany, że nie wytrzymał w dogrywce i dał się ograć Olimpii 2:1. Co ciekawe, z tamtej czternastki (czyli razem z rezerwowymi) w ekipie z Poznania do dzisiaj zachował się tylko jeden gracz - strzelec gola, który dał Lechowi dogrywkę, Łukasz Trałka.
Żaden z tych pogromców Kolejorza nie zaszedł później dalej niż do ćwierćfinału Pucharu Polski. Co jeszcze śmieszniejsze, Lech w ostatnim dziesięcioleciu tylko raz odpadł z tych rozgrywek, uznając wyższość ekipy z Ekstraklasy. Miało to miejsce w sezonie 2011/2012, kiedy Duma Wielkopolski odpadła, grając w całkiem ładnych, bo historycznych strojach na poziomie ćwierćfinału z Wisłą Kraków. Poza tym przedwcześnie rozstała się z PP jeszcze w 2013 roku, ale wówczas jej przeciwnikiem była Miedź Legnica.
→ Czytaj też: Poczwórna dawka Warty Poznań! Pracowita sobota "Zielonych"
→ Czytaj też: Poczwórna dawka Warty Poznań! Pracowita sobota "Zielonych"
Paradoksalnie więc Nenad Bjelica raczej nie powinien się martwić tym, że jego ekipa w drodze do finału Pucharu Polski najpierw będzie musiała się zmierzyć na początku z Pogonią Szczecin. Pod wodzą chorwackiego szkoleniowca Kolejorz w starciach z tą ekipą wygrał w minionym sezonie wszystkie pięć spotkań, dając sobie wbić jedynie gola. W 1/8 finału czeka na Lecha zwycięzca rywalizacji Drutex Bytovia - Lechia Gdańsk. I choć ekipa Piotra Nowaka potrafiła zaliczyć swój pucharowy blamaż, odpadając ostatnio z II-ligową wtedy Puszczą Niepołomice, powtórka tym razem wydaje się trudna do wyobrażenia. Jeśli pucharowa wpadka nie przydarzy się z kolei Legii Warszawa (po drodze musi pokonać Wisłę Puławy i wygranego meczu Ruch Zdzieszowice - Górnik Łęczna), to właśnie mistrzowie Polski mogą być rywalem Kolejorza już na poziomie ćwierćfinału. Pary półfinałowe zostaną natomiast wyłonione w drodze losowania.
Lech Poznań trafił do zdecydowanie najtrudniejszej części drabinki, w której nie tylko znalazła się połowa pierwszej ósemki minionego sezonu Ekstraklasy, ale także trzy ekipy z najlepszej czwórki kampanii 2016/2017. Droga do finału Pucharu Polski już dawno nie była tak ciekawa, co zarazem kłopotliwa dla trenera Nenada Bjelicy. Chorwat obiecuje jednak poznańskim fanom trofea, więc pozostaje nic innego, jak tylko wierzyć w końcowy sukces w PP. Choć tym razem może być o to strasznie ciężko, dlaczego by nie ograć tych wszystkich rywali, by w finale... wreszcie się nie skompromitować i wygrać z tym przysłowiowym Piastem Gliwice?!
0 komentarze:
Prześlij komentarz