Okienko transferowe w teorii otworzy się dopiero za trzy tygodnie. W Lechu Poznań porządki kadrowe rozpoczęły się jednak już teraz. Kolejorz musi się spieszyć, bo już 29 czerwca rozpocznie swoją kolejną europejską przygodę.
Obrona od zera?
Wiele wskazuje na to, że trener Nenad Bjelica będzie musiał latem stworzyć zupełnie nowy blok defensywny. W minionym sezonie Lech w tym aspekcie nie miał sobie równych i stracił w Ekstraklasie jedynie 29 goli. Wiele jednak wskazuje na to, że już za kilka tygodni z kwartetu Kędziora, Wilusz, Bednarek, Kostevych w Poznaniu pozostanie jedynie Ukrainiec.
Kendi ma parcie na odejście z Lecha i być może taki transfer uda się przeprowadzić po EURO U21, na którym boczny obrońca będzie kapitanem reprezentacji Polski. W ostatnich dniach coraz więcej informacji dochodzi także do nas o prawdopodobnym rozstaniu ze stolicą Wielkopolski Janka Bednarka. 21-latek jest ponoć bacznie obserwowany przez Southampton, które przecież w ostatnich latach słynie z produkcji świetnych młodych piłkarzydla Liverpoolu. Angielski klub oferuje ponoć Lechowi kwotę około 5-6 milionów euro! Przejście utalentowanego stopera do Świętych mogłoby więc okazać się rekordem całej polskiej ligi!
Pewny odejścia są natomiast Maciej Wilusz oraz Elvis Kokalović. Odejścia tego pierwszego żal, bowiem wrocławianin szczególnie wiosną był liderem defensywy Kolejorza. Nie należy jednak mu się dziwić, że chce spróbować swoich sił poza Ekstraklasą, a już w szczególności w Rosji, do której najprawdopodobniej trafi. Według doniesień mediów, uniwersalny obrońca trafi do FK Rostów, które zaoferowało mu blisko dwa razy więcej niż Duma Wielkopolski. Oferta klubu, który w minionym sezonie dzielnie rywalizował w Lidze Mistrzów i Lidze Europy, przebiła propozycje AEK Ateny oraz Steauy Bukareszt. I pomyśleć, że jeszcze pół roku temu Lech był skłonny oddać go za 100 tysięcy euro...
Sprawa poznańskiego Presleya jest natomiast zupełnie wiadoma. Kokalović przez rundę leczył w Poznaniu kolano i był niezdolny do gry. I może nawet władze poznańskiego klubu przedłużyłyby mu umowę o np. rok (choć pierwotnie opcja zakładała trzyletnią umowę), lecz okazało się, że Chorwat nie będzie mógł uczestniczyć w przygotowaniach do nowego sezonu. 28-latek ma ogromnego pecha, bo nigdy nie zmagał się z taką kontuzją. Lech również wielkiego szczęścia nie ma, bo kariera Kokalovicia pokazuje, że mógłby on być niezłym wzmocnieniem defensywy Kolejorza. Teraz były gracz m.in. tureckiego Karabüksporu będzie musiał poszukać nowego pracodawcy.
Młodzi wracają
Lech Poznań słynie ze swojej Akademii, która w ostatnich latach dostarczyła kilku ciekawych piłkarzy, zresztą nie tylko samemu klubowi ze stolicy Wielkopolski. W minionym sezonie niektórzy z młodych zawodników byli wypożyczeni do różnych zespołów rozsianych po całej Polsce. Teraz wracają oni do Poznania, by powalczyć o uznanie w oczach Nenada Bjelicy.
Spośród piątki Dariusz Formella, Szymon Drewniak, Jakub Serafin, Kamil Jóźwiak oraz Robert Gumny największe doświadczenie w Ekstraklasie ma pierwsza dwójka. Formellinho rundę wiosenną spędził w doskonale mu znanej Arce Gdynia. W 17 meczach ligowych strzelił trzy gole i dołożył do tego cztery asysty. Jego drużyna pokonała też... jego macierzysty klub w finale Pucharu Polski. Choć liczby nie są takie złe, skrzydłowy raczej zawiódł pokładane w nim nadzieje, popadł w konflikt z niektórymi kibicami Arki, a na domiar złego stracił w ostatnim momencie miejsce w kadrze na młodzieżowe EURO. Wydaje się jednak, że 21-latek wciąż ma szansę, by powalczyć o grę w Kolejorzu.
O utrzymanie w Ekstraklasie walczył też Szymon Drewniak. Piłkarz szczególny w Lechu, bowiem poznaniak z krwi i kości, a takich na Bułgarskiej ze świecą szukać. Co prawda, jego Górnik Łęczna spadł z ligi, ale jego bilans w klubie z dalekiej Lubelszczyzny jest całkiem obiecujący - cztery gole i tyle samo asyst w 29 spotkaniach. Drewniak ze spokojem może okazać się bardzo ważny dla Bjelicy, szczególnie, że nie wiadomo, kiedy dokładnie będzie gotowy do gry Maciej Gajos, a wydaje się, że Lech potrzebowałby jeszcze jednego środkowego pomocnika.
Kamil Jóźwiak i Robert Gumny spędzili wiosnę, walcząc o awans kolejno z GKS-em Katowice i Podbeskidziem Bielsko-Biała o awans do Ekstraklasy. Może martwić fakt, że żadnemu z nich się to nie udało, ale ścisk w tabeli I ligi był ogromny do samego końca. Jóźwiak w 12 meczach wiosną zdobył dla katowiczan dwa gole, z kolei Gumny w 14 spotkaniach dla Górali również zaliczył dwa trafienia.
Jeszcze jeden młody Lechita występował w I lidze, ale walczył jedynie o utrzymanie. Trzeba jednak oddać, że Jakub Serafin rozegrał wreszcie pełny sezon, jego licznik zatrzymał się na 30 spotkaniach i trzech golach. Jego Bytovia Bytów powalczy jeszcze w czerwcu o pozostanie na drugim poziomie rozgrywkowym, a jej rywalem będzie Radomiak Radom. Inna sprawa, że znając cyrki dotyczące przyznawania licencji, może okazać się, że obie drużyny zagrają w sezonie 17/18 w I lidze. Kosztem... Stomilu Olsztyn, do którego Serafin przyszedł z Lecha!
Kto będzie grać na szpicy?
W sumie w tym momencie nie wiadomo, kto będzie grać w najbliższym czasie jako środkowy napastnik w Lechu Poznań. Wydaje się, że jeśli nie po młodzieżowym EURO, to już nigdy Kolejorz nie zarobi kokosów na Dawidzie Kownackim. Marcin Robak popadł w konflikt z niemal wszystkimi w Lechu, z kolei Nicki Bille Nielsen jest dość często widziany nie w klubie, ale klubach i to niekoniecznie sportowych.
Najbardziej żal tego, co dotyczy najlepszego (obok Marco Paixão) strzelca w minionym sezonie w Ekstraklasie. Robak pokłócił się z trenerem Nenadem Bjelicą, władzami Lecha, a cierpliwość stracili też do niego kibice poznańskiego klubu. Dodatkowo ten odmówił mu zgody na transfer do Piasta Gliwice. W tym momencie wydaje się całkiem prawdopodobne, że... 34-latek pojawi się na pierwszym treningu Lecha 19 czerwca. Jego pozostanie w Poznaniu jeszcze przez rok, czyli czas obowiązywania jego kontraktu, stoi jednak pod dużym znakiem zapytania.
Niepewna jest też przyszłość Nielsena, który zawodzi i jego forma jest daleka od sportowej. Jeśli chodzi o piłkarzy ofensywnych wciąż nie wiadomo, co z Maciejem Makuszewskim. A i o turbokozaku Radosławie Majewskim coraz częściej mówi się, że chciałby znowu spróbować swoich sił poza Ekstraklasą.
Nenad Bjelica zapowiada, że Emir Dilaver nie będzie ostatnim piłkarzem, który dołączy do Lecha już w czerwcu, a kolejnych transferów powinniśmy spodziewać się już w najbliższym czasie. W Poznaniu latem czeka nas bez wątpienia jednak ogromne zamieszanie transferowe. Pytanie tylko, jak (albo czy) odbije się to na wynikach Kolejorza.
Kendi ma parcie na odejście z Lecha i być może taki transfer uda się przeprowadzić po EURO U21, na którym boczny obrońca będzie kapitanem reprezentacji Polski. W ostatnich dniach coraz więcej informacji dochodzi także do nas o prawdopodobnym rozstaniu ze stolicą Wielkopolski Janka Bednarka. 21-latek jest ponoć bacznie obserwowany przez Southampton, które przecież w ostatnich latach słynie z produkcji świetnych młodych piłkarzy
Pewny odejścia są natomiast Maciej Wilusz oraz Elvis Kokalović. Odejścia tego pierwszego żal, bowiem wrocławianin szczególnie wiosną był liderem defensywy Kolejorza. Nie należy jednak mu się dziwić, że chce spróbować swoich sił poza Ekstraklasą, a już w szczególności w Rosji, do której najprawdopodobniej trafi. Według doniesień mediów, uniwersalny obrońca trafi do FK Rostów, które zaoferowało mu blisko dwa razy więcej niż Duma Wielkopolski. Oferta klubu, który w minionym sezonie dzielnie rywalizował w Lidze Mistrzów i Lidze Europy, przebiła propozycje AEK Ateny oraz Steauy Bukareszt. I pomyśleć, że jeszcze pół roku temu Lech był skłonny oddać go za 100 tysięcy euro...
Sprawa poznańskiego Presleya jest natomiast zupełnie wiadoma. Kokalović przez rundę leczył w Poznaniu kolano i był niezdolny do gry. I może nawet władze poznańskiego klubu przedłużyłyby mu umowę o np. rok (choć pierwotnie opcja zakładała trzyletnią umowę), lecz okazało się, że Chorwat nie będzie mógł uczestniczyć w przygotowaniach do nowego sezonu. 28-latek ma ogromnego pecha, bo nigdy nie zmagał się z taką kontuzją. Lech również wielkiego szczęścia nie ma, bo kariera Kokalovicia pokazuje, że mógłby on być niezłym wzmocnieniem defensywy Kolejorza. Teraz były gracz m.in. tureckiego Karabüksporu będzie musiał poszukać nowego pracodawcy.
Młodzi wracają
Lech Poznań słynie ze swojej Akademii, która w ostatnich latach dostarczyła kilku ciekawych piłkarzy, zresztą nie tylko samemu klubowi ze stolicy Wielkopolski. W minionym sezonie niektórzy z młodych zawodników byli wypożyczeni do różnych zespołów rozsianych po całej Polsce. Teraz wracają oni do Poznania, by powalczyć o uznanie w oczach Nenada Bjelicy.
Spośród piątki Dariusz Formella, Szymon Drewniak, Jakub Serafin, Kamil Jóźwiak oraz Robert Gumny największe doświadczenie w Ekstraklasie ma pierwsza dwójka. Formellinho rundę wiosenną spędził w doskonale mu znanej Arce Gdynia. W 17 meczach ligowych strzelił trzy gole i dołożył do tego cztery asysty. Jego drużyna pokonała też... jego macierzysty klub w finale Pucharu Polski. Choć liczby nie są takie złe, skrzydłowy raczej zawiódł pokładane w nim nadzieje, popadł w konflikt z niektórymi kibicami Arki, a na domiar złego stracił w ostatnim momencie miejsce w kadrze na młodzieżowe EURO. Wydaje się jednak, że 21-latek wciąż ma szansę, by powalczyć o grę w Kolejorzu.
O utrzymanie w Ekstraklasie walczył też Szymon Drewniak. Piłkarz szczególny w Lechu, bowiem poznaniak z krwi i kości, a takich na Bułgarskiej ze świecą szukać. Co prawda, jego Górnik Łęczna spadł z ligi, ale jego bilans w klubie z dalekiej Lubelszczyzny jest całkiem obiecujący - cztery gole i tyle samo asyst w 29 spotkaniach. Drewniak ze spokojem może okazać się bardzo ważny dla Bjelicy, szczególnie, że nie wiadomo, kiedy dokładnie będzie gotowy do gry Maciej Gajos, a wydaje się, że Lech potrzebowałby jeszcze jednego środkowego pomocnika.
Kamil Jóźwiak i Robert Gumny spędzili wiosnę, walcząc o awans kolejno z GKS-em Katowice i Podbeskidziem Bielsko-Biała o awans do Ekstraklasy. Może martwić fakt, że żadnemu z nich się to nie udało, ale ścisk w tabeli I ligi był ogromny do samego końca. Jóźwiak w 12 meczach wiosną zdobył dla katowiczan dwa gole, z kolei Gumny w 14 spotkaniach dla Górali również zaliczył dwa trafienia.
Jeszcze jeden młody Lechita występował w I lidze, ale walczył jedynie o utrzymanie. Trzeba jednak oddać, że Jakub Serafin rozegrał wreszcie pełny sezon, jego licznik zatrzymał się na 30 spotkaniach i trzech golach. Jego Bytovia Bytów powalczy jeszcze w czerwcu o pozostanie na drugim poziomie rozgrywkowym, a jej rywalem będzie Radomiak Radom. Inna sprawa, że znając cyrki dotyczące przyznawania licencji, może okazać się, że obie drużyny zagrają w sezonie 17/18 w I lidze. Kosztem... Stomilu Olsztyn, do którego Serafin przyszedł z Lecha!
Kto będzie grać na szpicy?
W sumie w tym momencie nie wiadomo, kto będzie grać w najbliższym czasie jako środkowy napastnik w Lechu Poznań. Wydaje się, że jeśli nie po młodzieżowym EURO, to już nigdy Kolejorz nie zarobi kokosów na Dawidzie Kownackim. Marcin Robak popadł w konflikt z niemal wszystkimi w Lechu, z kolei Nicki Bille Nielsen jest dość często widziany nie w klubie, ale klubach i to niekoniecznie sportowych.
Najbardziej żal tego, co dotyczy najlepszego (obok Marco Paixão) strzelca w minionym sezonie w Ekstraklasie. Robak pokłócił się z trenerem Nenadem Bjelicą, władzami Lecha, a cierpliwość stracili też do niego kibice poznańskiego klubu. Dodatkowo ten odmówił mu zgody na transfer do Piasta Gliwice. W tym momencie wydaje się całkiem prawdopodobne, że... 34-latek pojawi się na pierwszym treningu Lecha 19 czerwca. Jego pozostanie w Poznaniu jeszcze przez rok, czyli czas obowiązywania jego kontraktu, stoi jednak pod dużym znakiem zapytania.
Niepewna jest też przyszłość Nielsena, który zawodzi i jego forma jest daleka od sportowej. Jeśli chodzi o piłkarzy ofensywnych wciąż nie wiadomo, co z Maciejem Makuszewskim. A i o turbokozaku Radosławie Majewskim coraz częściej mówi się, że chciałby znowu spróbować swoich sił poza Ekstraklasą.
Nenad Bjelica zapowiada, że Emir Dilaver nie będzie ostatnim piłkarzem, który dołączy do Lecha już w czerwcu, a kolejnych transferów powinniśmy spodziewać się już w najbliższym czasie. W Poznaniu latem czeka nas bez wątpienia jednak ogromne zamieszanie transferowe. Pytanie tylko, jak (albo czy) odbije się to na wynikach Kolejorza.
0 komentarze:
Prześlij komentarz