Emir Dilaver jest pierwszym nowym zawodnikiem, który zagra w Lechu Poznań w sezonie 2017/2018. Austriak o bośniackim pochodzeniu podpisał z klubem z Bułgarskiej czteroletni kontrakt. Wiele wskazuje na to, że z miejsca może stać się podstawowym piłkarzem Kolejorza.
Stanie się tak zapewne, jeśli latem Bułgarską opuści Tomasz Kędziora. Choć 22-latek jest bardzo przywiązany do poznańskiej drużyny, a jego staż w niej spośród graczy z obecnej kadry jest całkiem imponujący, kapitan reprezentacji Polski U-21 chciałby wreszcie spróbować swoich sił poza Ekstraklasą. Wcześniej mówiło się nawet o poważnym zainteresowaniu świeżo upieczonego mistrza Francji, AS Monaco. Sam Kendi niejednokrotnie wspominał o swojej pasji do Premier League, ale wydaje się, że jako pierwszy zagraniczny przystanek lepsza byłaby dla niego właśnie Ligue 1 lub Bundesliga.
Nie należy zapominać, że obecne władze Lecha są bardzo zachowawcze. Nie dziwi więc, że już teraz Piotr Rutkowski i spółka postanowili nie ryzykować braku doświadczonego bocznego defensora podczas ewentualnej I rundy eliminacji Ligi Europy. Jeśli bowiem Kolejorz skończy sezon na drugim lub trzecim miejscu, wówczas swoje zmagania w pucharach rozpocznie już 29 czerwca!
W razie wielkiego sukcesu polskiej młodzieżówki i jej awansu do finału młodzieżowego Euro (w co nieco trudno uwierzyć), Kędziora pod koniec tego miesiąca będzie jeszcze przebywać na zgrupowaniu kadry. Robert Gumny za to wciąż teoretycznie jest wypożyczony do Podbeskidzia, choć zapewne można by go w takiej sytuacji ściągnąć do Poznania nieco szybciej. Nenad Bjelica chciał uniknąć sytuacji, w której zostałby jedynie z Marcinem Wasielewskim, który zagrał wiosną dwa mecze w Ekstraklasie (minutę z Bruk-Betem w lutym i całe spotkanie z Arką w marcu). Rówieśnik Kędziory położył też spore podwaliny pod bardzo prawdopodobny awans rezerw Lecha do II ligi.
Kim jest Emir Dilaver?
O byłym już defensorze Ferencvárosu z pewnością przeczytaliście już sporo. Przez polskie media często traktowany był jako piłkarz bardzo utytułowany. W istocie, zarówno na Węgrzech, jak i wcześniej w Austrii Wiedeń udało mu się zdobyć pewne trofea. Z Die Veilchen, których jest wychowankiem, w sezonie 2012/2013 wywalczył mistrzostwo Austrii. Chwilę po tym wydarzeniu nowym trenerem drużyny został... Nenad Bjelica. Panowie znają się więc całkiem nieźle, co nie tylko mogło mieć znaczenie w trakcie negocjacji, ale pomoże też 26-latkowi już w Poznaniu.
Latem 2014 roku jako wolny zawodnik przeniósł się do potentata ligi węgierskiej, drużyny często niespełnionej w ostatnich latach podobnie jak Lech. Największe sukcesy Ferencvárosu w tej dekadzie zaczęły się właśnie od momentu podpisania przez niego kontraktu. Najpierw były sukcesy w krajowych pucharach o dość pociesznych nazwach - Magyar Kupa (Puchar Węgier, w sumie wygrał go aż trzykrotnie, analogicznie w tych samych sezonach Lech trzykrotnie finały przegrywał) oraz Ligakupa (Puchar Ligi, po sezonie 14/15 zniesiony). Wreszcie w sezonie 2015/2016 przyszedł też czas na tak wyczekiwany w Budapeszcie tytuł mistrzowski. 21 punktów przewagi nad drugim w tabeli Videotonem robi wrażenie. Dilaver w owym sezonie był podstawowym zawodnikiem swojego zespołu, zagrał w lidze w 27 meczach, w których zaliczył trzy asysty. Zabrakło go jedynie w ostatnich meczach, kiedy jego ekipa była już pewna mistrzostwa.
Ostatni sezon nie był już dla całego Ferencvárosu, jak i samego piłkarza taki udany. Oczywiście budapesztańczycy obronili Puchar Węgier, ale w lidze zajęli dopiero czwarte miejsce! Dodatkowo mistrzostwo odebrali im lokalni rywale ze stolicy - piłkarze Honvéd FC. Dilaver był natomiast straszliwie rzucany po różnych defensywnych pozycjach - po raz ostatni podobna sytuacja przydarzyła mu się u Bjelicy jeszcze w Austrii. I tak w sezonie 16/17 grał często jako defensywny pomocnik, zdarzyło mu się też pojawić na drugiej flance obrony, a nawet zagrał dwa razy jako stoper. Co ciekawe, często w miejsce zwolnione przez Austriaka na prawej defensywie pojawiał się... doskonale znany przy Bułgarskiej Gergő Lovrencsics!
Talizman z węgierskiego zaciągu
- W każdym klubie, w którym jestem chcę sięgać po krajowe trofea. Mam już w swojej karierze parę tytułów: udało mi się trzykrotnie triumfować w Pucharze Węgier, a także zdobyć mistrzostwo Węgier i Austrii. Do Poznania również przyjeżdżam po zwycięstwa - powiedział na łamach oficjalnej strony Lecha nowy defensor Kolejorza.
Dilaver jest takim szczęśliwym talizmanem dla drużyn, w których gra. Od jego odejścia Austria Wiedeń nie potrafi zdobyć żadnego trofeum, a i z awansem do europejskich pucharów też średnio to wygląda. Czy podobny regres czeka teraz również Ferencváros, z którego do Lechii Gdańsk odszedł też Michał Nalepa? To tak naprawdę nie powinno nas w Poznaniu znowu tak bardzo martwić.
Lech Poznań wrócił na Węgry, gdzie jego bilans transferowy trzeba zaliczyć na plus. Tamás Kádár okazał się ostatecznie filarem defensywy Lecha, a zimą odszedł za niezłe pieniądze do Dynama Kijów, Gergő Lovrencsics strzelił kilka ważnych goli dla Kolejorza (obaj zagrali też na Euro 2016), a jedyną wpadką okazał się Dávid Holman, który notabene w obecnym sezonie strzelił siedem goli i dołożył cztery asysty dla... Ferencvárosu. Dzisiaj wydaje się, że Emira Dilavera powinna czekać w Poznaniu całkiem ciekawa przyszłość. Na oceny przyjdzie jeszcze oczywiście czas.
Autor: Piotr Przyborowski | @P_Przyborowski | piotrek.przyborowski@gmail.com | foto: lechpoznan.pl / Przemysław Szyszka
0 komentarze:
Prześlij komentarz