Warta Poznań zanotowała drugą porażkę w rundzie wiosennej, notabene w drugim meczu u siebie. Zieloni przegrali z Olimpią Elbląg 1:2, tracąc bramkę w ostatnich minutach spotkania i zajmują obecnie czternaste miejsce w tabeli, z zaledwie dwoma punktami przewagi nad strefą spadkową.
Mecz rozpoczął się niemrawo i przez praktycznie całą pierwszą połowę nie przyspieszał. Obie drużyny skupiały się raczej na zachowaniu czystego konta, z różnym rezultatem. Różnym, ponieważ po 38 minutach niczego gospodarze stracili bramkę, gdy dośrodkowanie z rzutu wolnego (wątpliwego, nawiasem mówiąc) wykończył Kubowicz. To była chyba jedyna klarowna sytuacja dla obu drużyn łącznie.
Druga połowa rozpoczęła się bardziej dynamicznie, Warta wyszła nastawiona bardziej bojowo i skupiła się na odrobieniu straty. W 55. minucie obrońca z Elbląga uratował drużynę przed stratą bramki, wybijając piłkę z linii bramkowej po uderzeniu Brozia. Pięć minut później gospodarze dostali rzut wolny pośredni, z 10 metrów od bramki, ale Ciarkowski poślizgnął się przy strzale i efekt był fatalny. Później tempo znów trochę siadło, po czym zostało przerwane w 75. minucie, gdy świetną sytuację zmarnował Kolosov. Ostatnie dziesięć minut z kolei zrekompensowało kibicom nudę z poprzednich 80. Najpierw doszło do małej kontrowersji, gdy w polu karnym upadł Broź, ale gospodarze nie protestowali zbyt energicznie. Dwie minuty później Warta doprowadziła do wyrównania, gdy fenomenalnym strzałem z woleja w samo okienko popisał się Marciniak. Ale kiedy już wydawało się, że spotkanie zakończy się remisem, na prawym skrzydle łatwo ograny został Brzostowski, a płaskie dośrodkowanie do siatki wepchnął Stępień. Minutę później sytuację na prawej stronie stworzył sobie Goździk, ale jego uderzenie poleciało nad bramką.
Samo spotkanie było wyrównane i nawet jeżeli nie do wygrania dla Warty, to na pewno do zremisowania. Można się zastanawiać, czy można było lepiej ustawić drużynę pod względem taktycznym i personalnym (przede wszystkim personalnym). Pomysł z Kielibą w środku pola wyraźnie nie zdaje egzaminu, Laskowski jest oczywiście nie do zastąpienia, ale kapitan radzi sobie tam trochę jak Sergio Ramos, czytaj - zupełnie nie jest w stanie znaleźć sobie miejsca i paraliżuje kreację. Podobnie nie jestem w stanie znaleźć jednego powodu, dla którego Chromiński grał zamiast Biegańskiego, dlaczego w środku zagrał Goździk, a nie radzący sobie lepiej z piłką Szynka (nie żeby Goździk zagrał źle). Kolejna sprawa to zmiany, Zieloni przegrywali przez pół meczu, a trener Nemec zdecydował się na dwie roszady. Dwie, przy czym jedna to zmiana stopera na stopera, a druga uniemożliwiła wejście Biegańskiego, którego dynamika bardzo by się przydała.
Kolejny mecz Warta rozegra w Stalowej Woli, a do Ogródka wróci dopiero za trzy tygodnie, na mecz z Gryfem Wejherowo.
Warta Poznań - Olimpia Elbląg 1:2 (0:1)
25.03.2017, Stadion przy Drodze Dębińskiej, 14:00
Gole: 84' Marciniak - 39' Kubowicz, 87' Stępień
Warta: Laskowski, Siwek (70′ Spławski), Ngamayama, Onsorge (46′ Dejewski), Brzostowski, Kieliba, Marciniak, Chromiński, Ciarkowski, Goździk, Broź
Olimpia: Tułowiecki, Bukowicz, Bukacki (66′ Maciążek), Pietroń, Niburski (80′ Rozumowski), Wenger, Szuprytowski (46′ Lisiecki), Ressel, Stępień, Bojas (66′ Sokołowski), Kolosov
Kartki: Goździk - Maciążek (żółte)
Sędzia: Albert Różycki (Łódź)
0 komentarze:
Prześlij komentarz