Lech Poznań zaryzykował, wystawił dwóch napastników, ale to się nie za wiele zdało. Przetrzebiony kontuzjami już na początku sezonu nie zdołał zwyciężyć we Wrocławiu. W starciu z prowadzonym przez Mariusza Rumaka Śląskiem Wrocław padł bezbramkowy remis. W grze poznaniaków było jednak widać pozytywy, co może świadczyć o dobrym sezonie.
WROCŁAW Obaj trenerzy zdecydowali się na eksperymenty. Trener Jan Urban od początku na boisku wystawił dwóch nominalnych napastników, jednak ani Nicki Bille Nielsen, ani Marcin Robak tego dnia nie potrafili pokonać Mariusza Pawełka. Trzeba jednak przyznać, że każdy z tej dwójki miał swoje okazje: doświadczony Polak już w pierwszej groźniejszej akcji tego meczu, kiedy jednak górą okazał się Pawełek; Duńczyk w sytuacji sam na sam trafił w słupek, a po strzale Kędziory i wyplutej przez bramkarza Śląska futbolówce huknął nad bramką. Przy tej okazji nie wypada wspomnieć, że pomysł ciekawy, jednak szkoleniowiec Dumy Wielkopolski zdecydował się na ten krok najprawdopodobniej z powodów kontuzji podstawowych skrzydłowych: Szymona Pawłowskiego i Macieja Makuszewskiego.
Zaryzykował też trener Rumak. 39-latek od pierwszej minuty nie wystawił ani jednego nominalnego napastnika. Zresztą nie ma ich w kadrze zbyt wielu, bo tylko dwóch: Kamila Bilińskiego i młodziutkiego Mariusza Idzika. Na boisku tego dnia rolę napadziora miał więc pełnił Ryota Morioka. Chociaż Japończyk oddał przez cały mecz dwa groźne strzały na bramkę strzeżoną przez Buricia, to ciężko powiedzieć, że pasowała mu pozycja, na której musiał tego dnia grać.
W drużynie z Poznania dobry początek miał Dariusz Formella. Powracający z wypożyczenia z Arki Gdynia skrzydłowy trafił już dwa gole w Superpucharze Polski przeciwko Legii Warszawa (ostatecznie w tym meczu padł wynik 4:1 dla Lecha). Tego dnia miał zrywy, ale w drugiej połowie kompletnie zniknął. Podobnie jak cały zespół trenera Urbana zresztą.
Nie pomogły żadne zmiany, chociaż trzeba przyznać, że były one dokonywane stosunkowo późno. Radosław Majewski, który z dobrej strony pokazał się w Warszawie, dostał zaledwie kwadrans na pokazanie swoich możliwości we Wrocławiu. Dawid Kownacki, który w końcówce zmarnował piłkę meczową po podaniu Kędziory, dostał pięć minut. Kamil Jóźwiak na placu gry pokazał się natomiast na 60 sekund przed regulaminowym końcem.
W drużynie Śląska dość wyraźny apel skierowany ku Kamilowi Bilińskiemu wydał trener Rumak. Chociaż jego drużynie nie szło w przodu, to ten nie zdecydował się na wprowadzenie doświadczonego napastnika, tylko postawił na Idzika, który dotąd uzbierał w Ekstraklasie zaledwie dziesięć minut. To znak, że 28-latek musi być skuteczniejszy, jeśli chce grać w pierwszym składzie wrocławskiego zespołu.
Lech Poznań nie zdołał wygrać we Wrocławiu ze Śląskiem i nie ma się temu co dziwić. Po raz ostatni Kolejorz triumfował tutaj... sześć lat temu. Z innych statystyk warto odnotować, że był to pierwszy wyjazdowy mecz od 9 kwietnia (spotkanie z Górnikiem Łęczna wygrane przez ówczesnych mistrzów Polski 1:0), w którym Lech zdołał nie stracić gola.
Warto jeszcze na sam koniec wspomnieć o dość skandalicznym i nagannym zachowaniu kibiców Śląska Wrocław przed początkiem meczu. Kiedy cały stadion (łącznie z ponad tysięczną grupą fanów z Poznania) zastygł z powodu minuty ciszy poświęconej zmarłym w zamachu w Nieci, wrocławski Młyn działał w najlepsze. Koledzy z Wrocławia... tak się nie robi.
Warto jeszcze na sam koniec wspomnieć o dość skandalicznym i nagannym zachowaniu kibiców Śląska Wrocław przed początkiem meczu. Kiedy cały stadion (łącznie z ponad tysięczną grupą fanów z Poznania) zastygł z powodu minuty ciszy poświęconej zmarłym w zamachu w Nieci, wrocławski Młyn działał w najlepsze. Koledzy z Wrocławia... tak się nie robi.
Za tydzień w Poznaniu czeka nas szalenie ciekawe starcie z Zagłębiem Lubin. Ten mecz w niedzielę 24 lipca o godzinie 18. Śląsk dzień wcześniej zmierzy się o 20:30 w Warszawie z Legią.
Śląsk Wrocław - Lech Poznań 0:0
15.07.2016, Stadion Wrocław, 20:30
Śląsk: Mariusz Pawełek - Paweł Zieliński, Piotr Celeban, Lasha Dvali, Augusto - Filipe Goncalves (72. Ostoja Stjepanović), Adam Kokoszka, Alvarinho (89. Kamil Dankowski), Łukasz Madej - Ryota Morioka - Peter Grajciar (77. Mariusz Idzik)
Lech: Jasmin Burić - Tomasz Kędziora, Paulus Arajuuri, Maciej Wilusz, Robert Gumny - Dariusz Formella (89. Kamil Jóźwiak), Łukasz Trałka, Abdul Aziz Tetteh, Maciej Gajos (84. Dawid Kownacki) - Marcin Robak, Nicki Bille (74. Radosław Majewski)
Kartki: Alvarinho (żółta)
Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń)
Widzów: 12 402 (w tym 1100 z Poznania)
Zawodnik meczu wg aosporcie.pl: Jasmin Burić - to on zaliczył interwencję meczu po kapitalnym strzale Łukasza Madeja. W końcówce Bośniak uratował też Lecha od inauguracyjnej porażki, broniąc kąśliwy strzał Morioki zza pola karnego. 29-latek pokazał, że akurat o obsadę w bramce kibice Kolejorza nie mają się co martwić.
0 komentarze:
Prześlij komentarz