aosporcieaosporcieaosporcie

23 lutego 2016

Stylu, gdzie jesteś?


Real Madryt stracił punkty po raz kolejny, tym razem w Maladze, przez co strata w tabeli do Barcelony wzrosła do 9 punktów. Po odejściu Rafy Beniteza nie zmieniło się wiele, poza atmosferą - ta oczywiście zmieniła się na lepsze. Jednak co tutaj po atmosferze, jeżeli od praktycznie półtora roku drużyna nie ma stylu?

Barcelona ma nad Realem wyraźną przewagę w trzech aspektach. Pierwszy - ich gwiazdorzy nie wypadają z gry tak często. Poza jesienną kontuzją Messiego trio MSN trzyma się w doskonałym stanie fizycznym. I to pomimo faktu, że rotacja zachodzi w minimalnym stopniu. W Realu nie ma miesiąca, w którym i Bale, i Benzema byli w stu procentach zdrowi. A czasami wypadają obaj, jak to się kończy - widzieliśmy na Rosaleda. Ronaldo młodszy już nie będzie, lepszy niestety też nie. W chwili obecnej Portugalczyk wyciąga z Realu więcej, niż Real z niego. Przestaje być decydujący, a jako że piłki nadal idą w jego stronę - siła ofensywna Blancos jest na równi pochyłej.

Aspekt drugi - w Barcelonie gra się na posiadanie piłki, szybkie wymienianie jej ze sobą, różnicowanie tempa i podania przez dwie linie. A nie przeszkadza to w żadnym stopniu w okazjonalnym wyprowadzeniu kontry. Real nie potrafi grać ani jednym, ani drugim. Ciągnące się przez długie minuty wymiany piłki w środku, które prędzej czy później kończą się stratą lub, w najlepszym razie, zagraniem do skrzydła. Szybki atak pozycyjny, uderzenia zza szesnastki, natychmiastowe przemieszczanie się ze środka pola pod pole karne rywala, bramki po stałych fragmentach, tworzenie korytarzy - to w sezonie 13/14 przyniosło Décimę, Puchar Króla i październikowe zdominowanie Barcelony na Bernabéu, ale już przestało istnieć. A kontry? Nie żartujmy.

Aspekt trzeci - najbardziej prozaiczny - nawet, jak Barcelona nic nie gra, udaje się wcisnąć bardziej lub mniej fartownego gola i wygrać mecz. W Realu byłoby pewnie podobnie, ale poprzez powolne przemieszczanie się piłki między Kroosem, Modriciem i znowu Kroosem jakichkolwiek sytuacji jest znacznie mniej.

Pod koniec panowania Beniteza wydawało się, że cały problem leży w fakcie, że piłkarze nie chcą grać dla trenera i gotowi są nawet tracić punkty, żeby wreszcie pozbyć się pryncypała. Cel został osiągnięty, trener się zmienił, atmosfera się zmieniła, tylko brak stylu i totalna impotencja na wyjazdach pozostały. O ile na Bernabéu Real jest nie do zatrzymania (to znaczy dopóki rywalami były Deportivo czy Sporting), to na wyjazdach drużyna nie istnieje. Od listopadowego meczu z Eibar w lidze na wyjeździe udało się wygrać raz, dzięki golazo Modricia w ostatnich minutach przeciwko Granadzie. Szczególnie tragicznie wyglądają wyjazdy na południe Hiszpanii: Sevilla (1:2), Cádiz (Cheryshev), Betis (1:1), Granada (wspomniane 2:1), Málaga (1:1). Przed Realem jeszcze jeden wyjazd w tym kierunku - na Estadio de Gran Canaria, gdzie zmierzą się z Las Palmas.

Wracając do Zidane'a - rozumiem, że jeszcze się uczy, ale dwie zmiany przy niekorzystnym wyniku to kryminał. Pod tym względem zachował się trochę jak Jan Urban w sobotnim spotkaniu z Podbeskidziem.

Po tym sezonie zapewne dokonana zostanie rewolucja, pożegnamy Zizou i kilku obecnych graczy pierwszego zespołu. A jeżeli tak się stanie, dla drugiego projektu Florentino będzie to gwóźdź do trumny. Po nim przyjdzie Calderón, wygra jakąś ligę, jakiś Klasyk, nakupuje multum piłkarzy, którzy wyróżniliby się może w Eibar, po czym Pérez wróci jako zbawca i koło się zamknie. Oczywiście jest to najczarniejszy scenariusz, ale niestety nie nieprawdopodobny.

Co moim zdaniem należy zrobić - upewnić się, że Zidane pamięta sezon, w którym był asystentem Ancelottiego i różnicę w grze między tamtym a obecnym Realem; następnie zmarginalizować rolę Ronaldo w zespole (jeżeli nie będzie się podobało - no trudno, dzięki za wszystko i do zobaczenia) i ściągnąć prawoskrzydłowego (Sané, Douglas Costa, Lucas Moura, Bellarabi - jest w czym wybierać), opcję rezerwową dla Benzemy, żeby w meczach bez niego na szpicy nie grał ku**a Jesé (po coming-oucie Aubameyanga to Gabończyk wydaje mi się najlepszą opcją) i zostawić w drużynie Coentrão. Tyle. Kadra jest praktycznie kompletna, brakuje tylko stylu.

I dochodzimy tym samym do punktu wyjścia.  

Autor: Zbigniew Jankiewicz @zbig_realista | zbig.jankiewicz@gmail.com 

0 komentarze:

Prześlij komentarz